Reklama

Spis treści:

  1. Na styku przyrody i techniki
  2. Krasnoludy i twierdza IT
  3. Pięć poziomów wtajemniczenia
  4. Centrum o zerowej emisji
  5. Niepozorny i wielki zarazem

Wśród mgieł, lodowców i zielonych zboczy fiordów, w sercu dawnej kopalni oliwinu, bije dziś cyfrowe serce Skandynawii – Lefdal Mine Data Center, podziemna twierdza danych. Miałam przyjemność zwiedzić tę twierdzę dzięki AMD. To firma, której procesory są kluczowymi elementami infrastruktury obliczeniowej Olivii – niewielkiego, choć potężnego superkomputera.

Na styku przyrody i techniki

Dostanie się w okolice miasteczka Nordfjordeid, znajdującego się około 400 kilometrów na północ od Bergen i ok. 600 km od Oslo, nie jest proste. Można tam dolecieć niewielkim samolotem, który funkcjonuje jako latający autobus. Lot z Oslo trwa około półtorej godziny, ale widok lodowców i poszarpanych wodą skał sprawia, że czas mija bardzo szybko. Odległość między lotniskiem a miasteczkiem nie jest duża, ale trzeba przepłynąć promem przez szeroką zatokę. Tym, co poza zachwycającą przyrodą zwróciło moją uwagę, była absolutna cisza. Pracujące tam promy są elektryczne i niemal bezgłośne. Można stać na pokładzie i mieć wrażenie, że płynie się poprzez ten wyludniony teren tratwą.

Norweski krajobraz
Norweski krajobraz fot. arch. prywatne

Na tamtym obszarze wszystko zasilane jest energią elektryczną. Elektrownie wodne oraz turbiny wiatrowe dają tak dużo czystej i taniej energii, że spalanie paliw kopalnych po prostu się nie opłaca. Właśnie ten naddatek czystej energii był jednym z powodów usytuowania na tym terenie centrum danych. Dwa kolejne powody również wiążą się naturalnymi walorami fiordów. Ale o tym za chwilę.

Krasnoludy i twierdza IT

Gdyby nie to, że na teren Lefdal Mine Data Center przywieziono mnie busem wraz z międzynarodową grupą dziennikarzy, z pewnością nie zwróciłabym na to miejsce najmniejszej uwagi. Szary, betonowy płot i stróżówka, za nimi wielkie maszyny, jakie widuje się zwykle na ogromnych budowach. Dalej szerokie, wykute w skale wejście, a raczej wjazd do kopalni. Zjechaliśmy kilkadziesiąt metrów w dół, przemieszczając się kopalnianymi serpentynami, by zatrzymać się w środku długiego na kilkaset metrów i szerokiego na ponad 30 metrów podziemnego korytarza. Po jego obu stronach wykute były nisze, w których światowe koncerny wykupują miejsca do budowy własnych, chronionych przed światem zewnętrznym i niepodatnych na szpiegowanie serwerowni. Jednak zanim obejrzymy te miejsca, wchodzimy do niewielkiego, lecz nowoczesnego budynku biurowo-konferencyjnego. Budynku, którego parter zajmuje Olivia.

Tam Mats Andersson, piastujący stanowisko dyrektora handlowego Lefdal Mine Data Center opowiada, dlaczego kopalnia oliwinu jest znakomitym miejscem do zbudowania centrum danych. – Kopalnia przestała działać kilkanaście lat temu. Wiele tego typu miejsc jest porzucanych lub zalewanych, jednak właściciele terenu mieli inny pomysł. Chciał stworzyć najbardziej wzorcowe, maksymalnie ekologiczne miejsce wpisujące się w rozwój nowych technologii – wyjaśnia.

Pięć poziomów wtajemniczenia

Głównym właścicielem LMD jest Columbia Threadneedle European Sustainable Infrastructure Fund (ESIF). Jest to fundusz typu open-ended, evergreen, czyli bez stałego terminu zakończenia. ESIF inwestuje w europejskie aktywa infrastrukturalne, stawiając szczególnie na projekty związane ze zrównoważonym rozwojem (energia odnawialna, telekomunikacja, infrastruktura cyfrowa itp.) Dawna kopalnia oliwinu wpisała się w to idealnie.

Serwerownie umieszczane są w kopalnianych niszach w specjalnych kontenerach
Serwerownie umieszczane są w kopalnianych niszach w specjalnych kontenerach fot. credit LMD

Kopalnia ma długość 500 metrów i szerokość około 350 metrów. W dodatku ma to wszystko niejako pięciokrotnie, ponieważ schodzi w dół na tyle głęboko, że mamy do dyspozycji pięć poziomów. Na razie wypełniany poziomy drugi i trzeci, ale mamy potencjał na znacznie więcej – twierdzi Andresson.

Ogromne serwerownie umieszczane są w kopalnianych niszach w specjalnych kontenerach. Konstrukcje zostały zaprojektowane tak, by w razie konieczności móc usunąć wybrany kontener lub zastąpić go innym, bez wpływu na pozostałą infrastrukturę. W pewnym sensie kopalniane korytarzy przypominają wielkie porty handlowe, na terenie których stoją poustawiane w słupki olbrzymie kontenery z całego świata.

Centrum o zerowej emisji

Energia do ich zasilania pochodzi wiatru i wody. Jak wspominałam, na tamtym niezbyt gęsto zamieszkałym obszarze energii z zielonych źródeł jest więcej, niż można zużyć. Ale co z chłodzeniem? W końcu ono pochłania dodatkową energię i nie jest obojętne dla środowiska? W LMD zastosowano pozornie proste, choć dobrze przemyślane rozwiązanie: serwery chłodzi zimna woda z fiordów. Ta wpływająca do obiegu chłodzącego ma zaledwie kilka stopni Celsjusza. W trakcie odbierania ciepła z kolejnych urządzeń ociepla się do około 20 stopni. LMD chwali się, że dzięki energii odnawialnej i wodzie pozyskanej z fiordów emisje CO2 do atmosfery są bliskie zeru. Jednak co się dzieje z podgrzaną wodą?

– Podpisaliśmy umowę z pobliską hodowlą łososi. Budujemy specjalny, wykonany z oliwinu rurociąg, którym ogrzana przez nasze maszyny woda będzie transportowana do hodowli, co pozwoli lepiej rozwijać się rybom. W przyszłości, gdy serwerownie będą się rozrastać, chcemy również przekazywać tę wodę do stawów hodowlanych dla ryb bardziej ciepłolubnych – wyjaśnia ekspert.

Mamy więc serwerownię w kopalni oliwinu, rurociąg z oliwinu. Czas przejść do Olivii – superkomputera w kilku małych szafach.

Niepozorny i wielki zarazem

Olivia łączy moc AMD i HPE. Ten superkomputer o mocy obliczeniowej sięgającej 13,2 petaflopa ma służyć norweskiej nauce, technologii i gospodarce.

Olivia została skonstruowana przez firmę Hewlett Packard Enterprise (HPE) i korzysta z architektury HPE Cray Supercomputing EX – tej samej, która stanowi podstawę najpotężniejszych superkomputerów świata. Całość napędzają 504 procesory AMD EPYC „Turin” o sumarycznej liczbie aż 64 512 rdzeni.

Cała moc Olivii mieści się w szafie mniejszej niż przeciętna garderoba
Cała moc Olivii mieści się w szafie mniejszej niż przeciętna garderoba fot. credit LMD

Pod względem mocy obliczeniowej Olivia jest 17 razy szybsza od poprzedniego norweskiego superkomputera Betzy. Jej główne zadanie? Rozwój sztucznej inteligencji i badania nad klimatem Ziemi od zarania jej dziejów po predykcje zmian w kolejnych wiekach i tysiącleciach.

Cała moc Olivii mieści się w szafie mniejszej niż przeciętna garderoba. Ta miniaturyzacja budzi szacunek i przypomina chwilę, w której pierwsze, wielkie na całe hale komputery zaczęły ustępować miejsca komputerom osobistym. A chociaż jeszcze wiele wody z fiordów upłynie nim moc Olivii można będzie zamknąć w urządzeniu wielkości laptopa, zdaje się, że postawiono w tym kierunku już pierwszy krok.

Z wizyty pozostała mi jedna refleksja – nie sądziłam, że ultranowoczesną technologię można tak bezproblemowo i bezkonfliktowo połączyć z potężną i pradawną naturą. Ale jeśli w takim kierunku miałby iść rozwój, to może jednak uda się nam żyć w zaawansowanych technicznie świecie głęboko zanurzonym w oszałamiająco pięknej przyrodzie.

Nasza autorka

Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka

Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Pisze przede wszystkim o eksploracji kosmosu, astronomii i historii. Związana z Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz magazynami portali Gazeta.pl i Wp.pl. Ambasadorka Śląskiego Festiwalu Nauki. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.
Reklama
Reklama
Reklama