Z japońskiej wyspy usunięto zdziczałe koty. Efekt – odrodzenie populacji ptaka na skraju wyginięcia
Uniwersytet w Kioto opublikował wyniki badań ukazujące nietypowy rozwój genetyczny czerwonogłowego gołębia leśnego. Mimo rozwoju w niewielkiej grupie osobników, ten endemiczny ptak uniknął szkodliwych mutacji, które mogłyby trwale zaszkodzić funkcjonowaniu całego gatunku.

Spis treści:
Gołąb czerwonogłowy leśny (Columba janthina nitens) to skrajnie zagrożony gatunek ptaka z rodziny gołębiowatych, który zamieszkuje jedynie japońskie wyspy Ogasawara i Kazan. Ma czerwono-purpurową głowę i szyję, co odróżnia go od pokrewnych gatunków gołębi.
Kocia inwazja
Do roku 2010 jego populacja systematycznie malała. Spadek spowodowany był obecnością sprowadzonych przez ludzi na wyspę kotów, dla których gołębie stały głównym obiektem łowów. Działalność inwazyjnych drapieżników doprowadziła do dramatycznego zmniejszenia populacji gołębi – w latach dwutysięcznych liczebność spadła do mniej niż 80 osobników.
Sytuacja zmusiła japońskie władze do nagłych działań w celu odbudowy populacji. Rząd zdecydował o przeprowadzeniu odłowów kotów z wyspy Chichijima (w archipelagu Ogasawara). Wyłapano aż 131 drapieżników, co doprowadziło do zmniejszenia liczebności kotów do zaledwie 20 osobników. W tym momencie rozpoczął się proces odbudowy populacji gołębi czerwonogłowych, który szybko zainteresował japońskich biologów.
Jak gołębie odbudowały swój gatunek?
Mogłoby się wydawać, że gatunek, którego rozwój ograniczony jest do niewielkiej grupy osobników zamkniętych na małej wyspie, skazany jest na groźne mutacje zwiększających ryzyko występowania chorób. Mała populacja sprzyja przecież sytuacji, w której krzyżują się ze sobą krewniacy, co prowadzi do ujawniania szkodliwych zmian w kodzie DNA. W przypadku gołębi czerwonogłowych zadziałał jednak zupełnie inny mechanizm
Długotrwała izolacja doprowadziła do tzw. genetycznego oczyszczenia – naturalnego procesu „odsiewu” osobników z najbardziej szkodliwymi mutacjami. Gołębie, których kod genetyczny zawierał wadliwe mutacje nie dały rady przetrwać na Chichijima, przez co zagrożenie spowodowane niekorzystnym krzyżowaniem się gatunku zmalało. „Wadliwe” egzemplarze nie miały szansy się rozmnożyć, a na wyspie pozostały jednie zdrowe osobniki. W taki sposób gołębiom udało się sprawnie odbudować gatunek oraz przetrwać krytyczną depopulację.
Co to oznacza dla ochrony przyrody?
Dotychczas naukowcy przyjmowali, że chów wsobny (kojarzenia krewniacze) niemal zawsze pogarsza kondycję małych populacji, bo ujawnia ukryte mutacje i zmniejsza zdolność do przetrwania. Dzięki wynikom badań naukowców z Kioto wiemy, że małe populacje nie zawsze są skazane na zagładę – w niektórych przypadkach mogą się same „przystosować” genetycznie do trwania w izolacji.
Autorzy badania zaznaczają jednak, że wyniki nie są gwarancją długoterminowego sukcesu. Wyspa jest obecnie nadal zamieszkiwana przez mniejszą populację gołębi, niżeli miało to miejsce przed kryzysem. Ptaki nadal są wystawione na wiele wyzwań, takich jak choroby, zmiany klimatu i utrata siedlisk, a ich uważna analiza pozwoli ostatecznie stwierdzić, czy proces genetycznego oczyszczenia można uznać za udany.
Należy przyłożyć się do trwającej odbudowy populacji i ograniczyć działania destrukcyjne takie jak sprowadzenie drapieżnych kotów na wyspę endemicznych ptaków. Tym razem naturze być może udało się przetrwać, ale kolejne bezmyślne działania człowieka mogą na stałe zniszczyć strukturę populacyjną takich miejsc.
Źródło: Discover Wildlife
Nasz autor
Olaf Kardaszewski
Absolwent Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie student magisterskiego kierunku Studiów Miejskich na tej samej uczelni. Interesuje się społecznymi i kulturowymi aspektami zmieniającego się świata, o czym chętnie pisze w swoich pracach. Współprowadzący projekt „Podziemna Warszawa” w National Geographic Polska. Uwielbia podróże, w trakcie których zawsze stara się obejrzeć mecz lokalnej drużyny piłkarskiej.

