W maleńkim i gęsto zabudowanym Hongkongu żyje niezwykła populacja dzikich wołów. Mieszkańcom to nie przeszkadza
Na największej wyspie Hongkongu zdziczałe woły domowe stworzyły wolne stado, które żyje tuż obok ludzkich siedzib. Zarówno mieszkańcy, jak i turyści polubili łagodne zwierzaki, które wylegują się na plażach, a nawet dają się głaskać. Nie brakuje jednak głosów przeciwników ich obecności, a los stada pozostaje niepewny.

Spis treści
Choć Hongkong kojarzy się głównie z wieżowcami i niezwykle gęstą zabudową, na jednej z wysp żyje niewielka populacja zdziczałych wołów domowych. Ich obecność wywołuje wśród mieszkańców mieszankę zaciekawienia, troski i poczucia więzi z naturą.
Gdzie żyją dzikie woły w Hongkongu?
Zdziczałe woły domowe (Bubalus bubalis) żyją na największej wyspie Hongkongu – Lantau. Stado złożone z około 180 zwierzaków to potomkowie osobników pochodzących z opuszczanych stopniowo gospodarstw w regionie, szczególnie tych bazujących na uprawie ryżu, gdzie często wykorzystywano lubiące wilgoć woły jako zwierzęta pociągowe.
Są łagodne i żyją samodzielnie, jednak w najbliższym sąsiedztwie ludzi. Ich upodobanie do podmokłych terenów sprawia, że co jakiś czas zdarza im się wyrządzić szkody na terenach rolniczych. Mimo to szczególnie starsi mieszkańcy je lubią, a bywa że opiekują się starymi lub rannymi osobnikami.
Wół domowy to gatunek bydła pochodzący od azjatyckich dzikich bawołów wodnych, udomowionych ok. 5 tys. lat temu. Jego bardzo bliski krewny to arni azjatycki.
Mieszkańcy i ich nietypowi sąsiedzi
Władze planowały przeniesienie populacji na inną, niezamieszkaną wyspę, ale koniec końców woły wciąż pozostają na Lantau. Chodzą bez przeszkód po plażach, polach, łąkach, w pobliżu budynków. Kładą się i odpoczywają, gdzie chcą. To niezwykłe stado zdziczałych i wolnych zwierząt, żyjące tak blisko człowieka. Nowe badanie opublikowane w czasopiśmie „People and Nature”, przeprowadzone przez City University of Hong Kong (CityUHK), analizuje postawy mieszkańców wobec tych nietypowych sąsiadów.
Jak podkreśla główny autor badania, Alan McElligott, opinie lokalnej społeczności na temat wołów są zróżnicowane. Dla jednych to żywe wspomnienie wiejskiej przeszłości regionu, dla innych – źródło obaw o bezpieczeństwo, wpływ na środowisko lub utrudnienia w ruchu drogowym. Jednak, jak zaznacza współautorka Kate Flay, zwierzęta te stanowią unikalną okazję do pogłębienia relacji człowieka z naturą w tak wysoko zurbanizowanym rejonie świata.
Co mówią badania naukowców?
Badanie objęło 657 odpowiedzi na ankietę online i część w formie bezpośrednich wywiadów. Respondenci odpowiadali na pytania dotyczące m.in. tolerancji wobec wołów, ich wartości edukacyjnej, wpływu na codzienne życie oraz ogólnego postrzegania ich obecności. Wyniki pokazują, że najczęściej udzielaną odpowiedzią była postawa neutralna – zarówno w kontekście akceptacji obecności bawołów (61% neutralnych odpowiedzi), jak i ich wpływu (66% neutralnych).
Postawy wobec wołów były powiązane z wiekiem, płcią, pochodzeniem etnicznym, miejscem i tym, czy dana osoba mieszkała na wyspie Lantau. Wielu rozmówców podczas wywiadów wyrażało emocjonalne podejście do zwierząt, często z wyraźną sympatią lub spokojną akceptacją. Tylko nieliczni wskazywali na konkretne obawy, głównie związane z bezpieczeństwem. Osoby mające większy kontakt z dziką przyrodą – szczególnie w obszarach wiejskich – były skłonne postrzegać woły w bardziej pozytywnym świetle.
Wyniki badania z pewnością wiele mówią o relacji tego niezwykłego stada zwierząt z ludźmi. Mogą się także przyczynić do decyzji władz o ich ewentualnej przyszłości.
Źródło: People and Nature
Nasza autorka
Magdalena Rudzka
Dziennikarka „National Geographic Traveler" i „Kaleidoscope". Przez wiele lat również fotoedytorka w agencjach fotograficznych i magazynach. W National-Geographic.pl pisze przede wszystkim o przyrodzie. Lubi podróże po nieoczywistych miejscach, mięso i wino.

