Rzut kotwicą to nie błahostka. Jej stosowanie zagraża przyrodzie Antarktyki
Statki turystyczne zapuszczają się coraz śmielej w obszary Antarktyki. Dopływają do miejsc, które kiedyś były niedostępne. Przyrodnicy ustalili właśnie, że już samo rzucenie kotwicy poważnie dewastuje morską przyrodę.

Spis treści:
Kotwice to kluczowe wyposażenie statków. Służą do unieruchamiania jednostek poprzez zakotwiczenie o dno akwenu. Ich waga i rozmiary imponują – najcięższe ważą kilkadziesiąt ton, nie licząc łańcucha. Nie dziwne więc, że taki sprzęt jest w stanie siać spustoszenie w środowisku morskim.
„Blizny” spowodowane przez kotwice
Statki pływają po wszystkich oceanach. Nawet najbardziej odległe wody nie są dla nich niedostępne. Kiedy rzucają kotwicę, pozostawiają po sobie ślad. Kotwiczenie może nie tylko zakłócać życie morskie, ale także uszkadzać podmorskie kable lub rurociągi.
Teraz międzynarodowy zespół naukowców zebrał pierwsze informacje dotyczące kotwiczenia i uszkodzeń spowodowanych przez łańcuchy w wodach Antarktyki. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie „Frontiers in Conservation Science”.
– Działania na Antarktydzie podlegają wielu surowym przepisom dotyczącym ochrony środowiska, jednak kotwiczenie statków jest prawie całkowicie nieuregulowane – powiedział pierwszy autor Matthew Mulrennan, naukowiec badający morza i założyciel KOLOSSAL, organizacji non-profit zajmującej się ochroną oceanów w Kalifornii.
Spustoszenie w świecie podwodnym Antarktyki
W tym roku naukowcy wykorzystali podwodne kamery do obserwacji dna morskiego w 36 miejscach na Półwyspie Antarktycznym i wyspie Georgia Południowa. Materiał filmowy rejestrowano blisko powierzchni, w toni wodnej i metr nad dnem morskim.
Co udało się dostrzec? Faktycznie, tam, gdzie statki rzucały kotwice, widoczne były ślady. Na podłożu dna oceanicznego można zauważyć m.in. rowki i osady błota powstałe w wyniku wyciągania kotwic. I co chyba najważniejsze: w miejscach, gdzie doszło do naruszenia, nie było prawie żadnego życia morskiego. Badacze zaobserwowali tam zgniecione kolonie gąbek i brak biomasy. Życie morskie kwitło dopiero nieco dalej od miejsc kotwiczenia.
Spustoszenie w świecie podwodnym Antarktyki
Okazuje się zatem, że eskapady antarktyczne mogą mieć poważny wpływ na podwodną przyrodę. Wiele gatunków organizmów żyjących w Antarktyce na głębokościach, na których można się zakotwiczyć, rośnie powoli i są to gatunki endemiczne. Kotwice to też potencjalne zagrożenie dla rozgwiazd antarktycznych, gigantycznych ośmiornic czy pająków morskich.
– Wiemy, że skutki kotwiczenia w tropikalnych rafach mogą utrzymywać się przez dekadę. W mulistych osadach ślady kotwiczenia są nadal widoczne nawet po upływie dziesięciu lat – zauważyła współautorka publikacji, dr Sally Watson, geofizyk morski z Narodowego Instytutu Badań Wody i Atmosfery w Nowej Zelandii.
Zaznaczyła, że organizmy w zimnych wodach rosną znacznie wolniej niż w cieplejszych temperaturach. Dlatego te w rejonie Antarktyki odbudowują się zdecydowanie dłużej. Eksperci sądzą, że kotwiczenie jest najbardziej pomijanym problemem ochrony oceanów pod względem globalnego zakłócenia dna morskiego. Szkody, które wyrządza, można porównać do trałowania dennego, czyli połowów polegających na ciągnięciu obciążonej sieci od samego dna morskiego.
Źródło: Frontiers in Conservation Science
Nasz autor
Szymon Zdziebłowski
Dziennikarz naukowy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie.