Niezwykły dorsz olimpijczyk przepłynął 860 kilometrów w górę rzeki. To absolutny rekordzista
Australijski dorsz Murray Arnie dokonał niemożliwego – wykorzystał powodzie i wyruszył w niespotykaną dla jego gatunku podróż, podczas której pokonał prawie tysiąc kilometrów, z czego większość w górę rzeki. Chociaż nie od razu pochwalił się olimpijskim wyczynem, to naukowcom udało się prześledzić jego trasę. Jego ekscesy mogą świadczyć o poprawie kondycji całego ekosystemu.

Arnie jest dorszem Murray, czyli dużą, słodkowodną rybą drapieżną zamieszkującą Australię i teraz już na zawsze zapisał się w annałach historii. Pobił absolutny rekord migracji swojego gatunku, przepływając 860 kilometrów wzdłuż rzeki Murray. Drugie miejsce pokonało zaledwie 160 kilometrów, więc naukowcy głowią się, co wstąpiło w wielką rybę.
Dorsz Arnie popłynął ku przygodzie
Można się zastanawiać, co Arnie – który zawdzięcza swoje imię australijskiej pływaczce, mistrzyni olimpijskiej Ariarnie Titmsie – tak właściwie robił w rzece. Dorsze są przecież rybami słonowodnymi, a najbardziej kojarzymy je z dorszem atlantyckim. Cóż, Arniego łączy z nimi jedynie nazwa – dorsz Murray to kompletnie inny gatunek ryby. To duży, słodkowodny drapieżnik.
Olimpijczyk został oznakowany w 2022 roku w Mullaroo Creek, około 13 godzin jazdy samochodem od Sydney. Miał wówczas 4 lata i ważył niespełna 1,7 kilograma i nikt nie spodziewał się, że dokona niemożliwego. To historia jak z filmu o najmniejszym chłopcu z klasy, który zostaje rekordzistą świata.
Powódź, która zmieniła wszystko
Niedługo po oznakowaniu przez region zamieszkiwany przez sympatycznego Arniego przetoczyły się ciężkie powodzie, a ryba rozpoczęła swoją niebywałą wędrówkę. Wykorzystała zalewającą teren wodę i upadające tamy, by pokonać dystans, który wcześniej wydawał się niemożliwy do osiągnięcia dla tego gatunku.
W ciągu niespełna dwóch miesięcy ryba pokonała 760 kilmetrów w górę rzeki Murray, a następnie, w ciągu kilkunastu kolejnych tygodni przebyła 100 kilometrów w dół rzeki, wykorzystując inne koryta i wracając w kierunku domu. Łącznie Arnie zwiedził 860 kilometrów, bijąc dotychczasowy rekord innego dorsza Murray, który wynosił… 160 kilometrów. To deklasacja.
Naukowcy śledzili jego trasę z zapartym tchem
Jednym z pierwszych, którzy zauważyli dane wskazujące na ekstremalną migrację Arniego, był Zed Tonkin z Departamentu Energii, Środowiska i Działań Klimatycznych australijskiego stanu Wiktoria. Dla badaczy było to całkowite zaskoczenie, ponieważ w historii badań nad tym gatunkiem nie zaobserwowano podobnego przypadku.
Tonkin uważa, że zjawisko to nie byłoby możliwe, gdyby nie specyficzne warunki hydrologiczne: podczas powodzi usunięto bariery w systemie rzecznym Murray, co stworzyło korytarz umożliwiające podróże.
– Dla ryb było to jak zaproszenie – twierdzi naukowiec.
Arnie na przedpolu dorszowej ofensywy
Rekordowa migracja Arniego ma nie tylko wymiar symboliczny, ale i naukowy. Jak uważają badacze możliwość rozrodu i migracji dorszów Murray jest wyznacznikiem dobrej kondycji ekosystemu rzecznego.
To wyjątkowe zwierzęta: dorsze te mogą dożyć nawet 48 lat, osiągnąć 1,8 metra długości i ważyć ponad 80 kilogramów. Ich przetrwanie wpływa na stabilność biologiczną całego systemu rzeki, a zrozumienie zachowań Arniego pozwoli naukowcom dostosować przepływ wody w celu ochrony środowiska na całym świecie. Dziękujemy, Arnie!
Źródło: phys.org, Ecological Applications
Nasz autor
Jonasz Przybył
Redaktor i dziennikarz związany wcześniej m.in. z przyrodniczą gałęzią Wydawnictwa Naukowego PWN, autor wielu tekstów publicystycznych i specjalistycznych. W National Geographic skupia się głównie na tematach dotyczących środowiska naturalnego, historycznych i kulturowych. Prywatnie muzyk: gra na perkusji i na handpanie. Interesuje go historia średniowiecza oraz socjologia, szczególnie zagadnienia dotyczące funkcjonowania społeczeństw i wyzwań, jakie stawia przed nimi XXI wiek.

