Dziesiątki błyskawic na minutę. Nad Polską przeszła „stroboskopowa” superburza
W nocy z niedzieli na poniedziałek nad Polską przeszły potężne burze. Choć groźny żywioł wyrządził wiele szkód, dla niektórych był spektaklem wartym podziwiania. Nie mieliśmy bowiem do czynienia ze zwykłą burzą, a z mezoskalową burzą wielokomórkową – jednym z najgroźniejszych zjawisk pogodowych, jakie można spotkać w klimacie umiarkowanym.

Wiatr wiejący z prędkością przekraczająca nawet 100 km/h, zacinający deszcz oraz trzaskające pioruny sprawiły, że tysiące osób przywitały nowy tydzień bez prądu, wody, a nawet dachu nad głową. Straż pożarna odebrała ponad tysiąc zgłoszeń dotyczących połamanych drzew, zalanych budynków czy porwanych przez wiatr dachów.
Ale obok bilansu strat, w sieci pojawiają się też niezwykłe fotografie i nagrania pokazujące wieczorne niebo raz po raz rozświetlane błyskawicami. Taki podniebny „stroboskop” to skutek licznych wyładowań elektrycznych, do jakich dochodzi w przypadku burz wielokomórkowych, a takie zjawisko gościło wczoraj na naszym niebie.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Jak czytamy na facebookowym profilu Polskich Łowców Burz, w niedzielę mieliśmy do czynienia z mezoskalowym układem konwekcyjnym (MCS, z ang. Mesoscale Convective System). MCS to rozległa burza wielokomórkowa, tworząca się zazwyczaj z kilku, a nawet kilkunastu osobnych komórek burzowych.
Tego typu super-burza może trwać przez kilka godzin, przybierać różne kształty, a swoim zasięgiem obejmować olbrzymi teren o powierzchni kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych. Zresztą właśnie do olbrzymiego zasięgu burzy odnosi się określenie mezoskalowa. Wymiary „zjawiska mezoskalowego” wynoszą od ok. 50 km do nawet kilkuset kilometrów.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Burza wielokomórkowa zawiera w sobie co najmniej dwie komórki burzowe, ale może składać się nawet z kilkunastu takich komórek. Jak podają Łowcy Burz nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo większość burz to burze wielokomórkowe. Jednak nie wszystkie są równie groźne. O ich sile decyduje bowiem to, czy wielokomórkowa burza przekształci się w jednolitą strukturę (jak linia szkwału), czy przybierze postać tzw.”training storms” – kiedy to komórki burzowe kolejno jedna po drugiej przechodzą nad tym samym obszarem.
Chmura burzy wielokomórkowej dzieli się na regiony prądów wznoszących i opadających, oddzielone frontem porywistych wiatrów. Front ten może rozciągać się na kilka kilometrów przed samą chmurą, niosąc wzrost prędkości wiatru i ciśnienia atmosferycznego, spadki temperatury i gwałtowne zmiany kierunku wiatru.
Różne części burzy wielokomórkowej, jako systemu złożonego z pojedynczych komórek burzowych, przechodzą przez kolejne stadia rozwoju chmury burzowej, w wyniku czego burze wielokomórkowe są znacznie silniejsze niż pojedyncze komórki.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby Twitter i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Burze typu MCS to jedne z najgroźniejszych zjawisk pogodowych, z jakimi możemy się spotkać w Polsce. Choć jeszcze poważniejsze byłoby wystąpienie tzw. superkomórki burzowej – mogącej powodować ulewne opady deszczu, gradu, porywisty wiatr, a nawet tornado. Superkomórka jest szczególnym rodzajem pojedynczej komórki burzowej, która może utrzymywać się przez wiele godzin i przemierzać setki kilometrów.

