Reklama

To, że ryby są istotami czującymi, zdolnymi do odczuwania bólu, stresu i strachu, potwierdzają liczne badania oraz unijne regulacje obowiązujące od 2009 roku. Mimo to ryby hodowlane wciąż nie są objęte jasnymi i skutecznymi przepisami chroniącymi ich dobrostan.

W całej Unii Europejskiej nawet 1,1 miliarda osobników rocznie doświadcza praktyk, które – jak podkreślają eksperci – stoją w sprzeczności z podstawowymi standardami ochrony zwierząt. Brak szczegółowych regulacji jest szczególnie widoczny w okresie świątecznym, zwłaszcza w krajach, gdzie sprzedaż żywych karpi nadal pozostaje elementem bożonarodzeniowej tradycji.

Skala i realia hodowli karpia w UE

Karp zwyczajny (Cyprinus carpio) należy dziś do najintensywniej hodowanych gatunków ryb na świecie – globalna produkcja przekracza 4 mln ton rocznie, co oznacza nawet 8,1 miliarda osobników. Choć najwięcej karpi hoduje się w Azji, gatunek ten odgrywa kluczową rolę także w europejskiej akwakulturze. W Unii Europejskiej zajmuje czwarte miejsce pod względem wielkości produkcji, wynoszącej ok. 64 tys. ton rocznie, czyli ponad 26 mln sztuk.

Ponad połowę unijnej hodowli zapewniają Polska i Czechy (odpowiednio 17,7 tys. ton i 15,9 tys. ton w 2023 roku). Przekłada się to na 5,3–7,9 mln karpi hodowanych rocznie w Czechach i ponad 8,8 mln w Polsce. Ważnymi producentami pozostają także Węgry i Rumunia, co potwierdza, jak silnie tradycja hodowli karpia zakorzeniona jest w Europie Środkowej.

Najnowsze śledztwo Compassion in World Farming, przeprowadzone w 2024 roku na trzech czeskich fermach, ujawniło poważne problemy dobrostanowe na każdym etapie produkcji. Udokumentowano m.in. brutalne metody odłowu, niewłaściwe sortowanie, transport pozbawiony odpowiednich standardów oraz sprzedaż żywych ryb w warunkach narażających je na stres i urazy.

Okazuje się, że ryby hodowlane – w tym karpie – przez całe życie mierzą się m.in. z niedotlenieniem, złymi parametrami wody, długimi okresami postu i jałowym środowiskiem. Praktyki te są sprzeczne z oczekiwaniami obywateli UE, gdyż najnowsze badania pokazują, że aż 9 na 10 Europejczyków opowiada się za wprowadzeniem znacznie silniejszej i bardziej szczegółowej ochrony ryb hodowlanych.

Polacy chcą zakazu sprzedaży żywych karpi
Karpie miały tak mało przestrzeni, że wiele z nich miało trudności z oddychaniem, a na powierzchni zbiorników widoczne były martwe i umierające ryby. Caitlin Warren/Compassion in World Farming

Rosnące poparcie dla zakazu sprzedaży żywych karpi w Polsce

Choć śledztwa organizacji prozwierzęcych od lat wskazują na rażące nieprawidłowości, realna ochrona karpi pozostaje skrajnie ograniczona. Unijne prawo uznaje ryby za istoty czujące, lecz brak szczegółowych regulacji gatunkowych sprawia, że wiele praktyk (takich jak długie przetrzymywanie poza wodą, przenoszenie w ciasnych pojemnikach, nieprawidłowe ogłuszanie czy sprzedaż żywych ryb konsumentom) nadal odbywa się bez skutecznego nadzoru. Skala problemu jest ogromna: w Unii Europejskiej hoduje się rocznie nawet miliard ryb, a w samej Polsce około 52 milionów.

Oczekiwania społeczne wyraźnie pokazują jednak, że Polacy chcą zmian. Z badania przeprowadzonego w listopadzie 2025 r. na zlecenie Compassion in World Farming Polska wynika, że 56,4% Polek i Polaków popiera zakaz sprzedaży żywych karpi, o ile dostępna jest możliwość zakupu już przetworzonej ryby – w formie tuszy, płatów lub dzwonków. Przeciwnych zakazowi jest 20,4% ankietowanych, a ponad 23% nie ma zdania. Co istotne, przetworzone produkty z karpia są od lat powszechnie dostępne w handlu detalicznym, co sugeruje, że społeczna akceptacja odejścia od sprzedaży żywych ryb jest dziś znacznie większa niż dekadę temu.

Niestety, brak regulacji gatunkowych na poziomie UE oznacza, że cierpienie ryb pozostaje w praktyce niezauważane. Compassion in World Farming apeluje więc zarówno do rządów Polski i Czech, jak i do instytucji unijnych o pilne wprowadzenie przepisów gatunkowych.

Organizacja podkreśla, że konieczne jest nie tylko zakazanie sprzedaży żywych ryb konsumentom, ale także ujednolicenie standardów dotyczących transportu, jakości wody, zagęszczenia hodowli i obowiązkowego humanitarnego ogłuszania przed ubojem. Twierdzi, że takie regulacje mogłyby realnie ograniczyć cierpienie milionów zwierząt i dostosować europejski system akwakultury do aktualnej wiedzy naukowej oraz oczekiwań społeczeństwa. A te – jak pokazują najnowsze sondaże – są coraz wyraźniej ukierunkowane na zmianę. Teraz pozostaje pytanie, czy prawo nadąży za tymi oczekiwaniami.

Źródło: Compassion in World Farming Polska

Nasza ekspertka

Sabina Zięba

Podróżniczka i dziennikarka, wcześniej związana z takimi redakcjami, jak m.in. „Wprost”, „Dzień Dobry TVN” i „Viva”. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o ciekawych kierunkach i turystyce. Miłośniczka dobrej lektury i wypraw na koniec świata. Uważa, że Mark Twain miał słuszność, mówiąc: „Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”.

Sabina Zięba
Sabina Zięba
Reklama
Reklama
Reklama