W tym artykule:

  1. Satelitarne pomiary
  2. Stolica piorunów
Reklama

Piorun, który rozświetlił niebo nad Argentyną 4 marca 2019 r. trwał dokładnie 16,73 sekundy. To ponad dwa razy dłużej, niż poprzedni rekordzista – ogłosiła Światowa Organizacja Meteorologiczna. Wcześniej za najdłużej trwający błysk uważano piorun, który odnotowano nad Francją w trakcie sierpniowej burzy w 2012 roku. Trwał 7,74 sekundy.

Rekord długości tymczasem przyznano piorunowi, który 31 października 2018 roku – a więc w wieczór Halloween – rozbłysnął nad Brazylią i Argentyną. Zgodnie z wyliczeniami meteorologów rozciągał się on na długości 709 kilometrów i również pobił swojego poprzednika niemal dwukrotnie. Piorun był wystarczająco długi, aby połączyć Boston z Waszyngtonem lub Toronto z Chicago.

Do tej pory rekord należał do pioruna z 2007 roku, zaobserwowanego w Oklahomie, który rozciągał się na ponad 321 kilometrów.

Satelitarne pomiary

Poprzednie oceny czasu trwania i zasięgu pioruna były zbierane przez Lightning Mapping Arrays – naziemne sieci anten i odbiorników GPS.

Ostatnie „megapioruny” zostały natomiast zweryfikowane przy użyciu zdjęć satelitarnych, z satelitów takich jak GOES-16 i GOES-17. Według danych WMO wykorzystanie danych satelitarnych umożliwia wykrycie ekstremów, które wcześniej nie były obserwowane lub wykraczały poza granice wykrywania rejestrów naziemnych.

Nowe rekordy zostaną zapisane w archiwum WMO światowych ekstremów pogodowych i klimatycznych, zostaną również opublikowane online w nadchodzącym numerze Geophysical Research Letters.

Eksperci z WMO podkreślają, że rekordy nie oznaczają, że mamy do czynienia z coraz bardziej gwałtownymi burzami. Nowe obserwacje wynikają z nowych możliwości – technologia monitorowania błyskawic ulega poprawie skokowo.

– Prawdopodobnie istnieją jeszcze większe skrajności i będziemy w stanie je zaobserwować, gdy poprawi się technologia obserwowania – mówi Randall Cerveny, główny sprawozdawca Weather and Climate Extremes dla WMO.

W ramach nowej analizy naukowcy WMO zbadali kilka dużych uderzeń zarejestrowanych przez cztery satelity monitorujące pogodę, obsługiwane przez USA, Unię Europejską i Chiny. Widok z kosmosu zapewnił naukowcom przewagę nad poprzednimi badaniami, które potwierdzały bicie rekordów przede wszystkim w naziemnych sieciach monitorujących – napisał zespół.

Satelitarne pomiary najdłuższego potwierdzonego pioruna (fot. Science News)

Stolica piorunów

Pioruny to bardzo silne wyładowania elektrostatyczne w atmosferze. Tworzą się naturalnie, gdy wewnątrz chmury burzowej wieje silny wiatr mieszający krople wody i drobiny lodu, które trą mocno o siebie. Lód przemieszcza się ku górze chmury, po drodze oddając elektrony wodzie, więc szczyt chmury staje się elektrododatni. Pioruny mogą powstawać także wskutek tarcia między drobinami pyłu podczas burz pyłowych lub w chmurach popiołów i gazów powstałych podczas erupcji wulkanicznych i pożarów lasów.

Podczas uderzenia pioruna wyzwala się energia. Główna jej część zostaje rozproszona w postaci ciepła w powietrzu tworzącym kanał plazmy tzn. ogrzanie i jonizacja składników powietrza w kanale, energia cieplna w większości rozprasza się, niewielka jej część przekształca się na błysk i grzmot, który słychać na odległość do 16-24 km. Część pierwotnej energii elektrycznej zostaje rozładowana w punkcie uderzenia łuku elektrycznego w powierzchnię ziemi, co może być bardzo niebezpieczne dla znajdujących się w pobliżu ludzi oraz urządzeń.

Poza wyładowaniami doziemnymi pioruny biją również w odwrotnym kierunku; z badań wynika, że takowe stanowią około 15% wszystkich wyładowań.

Pioruny najczęściej uderzają w regionach o wysokiej wilgotności (gdzie konwekcja powoduje powstanie większej liczby burz) i regionach górskich o dużej wysokości. Z tych powodów Ameryka Południowa jest jednym z wiodących światowych burzowych hotspotów. Jezioro Maracaibo w Wenezueli jest uważane za „piorunową” stolicę świata, z błyskawicami migającymi na niebie prawie 300 nocy w roku (według badań NASA z 2016 roku).

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama