Potrzebujemy energii – żywności, paliw, elektryczności – żeby wieść nowoczesne życie. Potrzebują jej miliardy ludzi. Ale to, jak uzyskujemy energię, zmienia Ziemię w sposób zagrażający nam wszystkim. Czy możemy znaleźć lepszy sposób na organizację naszego życia? Zmiana klimatu nie jest oszustwem ani spiskiem naukowym, a wielkim wyzwaniem. Oto fakty.

Co to jest globalne ocieplenie

Temperatury w 2023 r. biją dotychczasowe rekordy. W latach 2011–2020 średnia temperatura powierzchni Ziemi, wyliczona na podstawie pomiarów z tysięcy stacji meteorologicznych i pław, była wyższa o 1,09 st. C od średniej temperatury rocznej z czasów przedprzemysłowych. Pierwszy poniedziałek lipca 2023 r. był najcieplejszym dniem w historii, odkąd dokonuje się pomiarów atmosferycznych.

Satelity potwierdziły istnienie wyraźnej tendencji wzrostowej temperatury atmosfery. Ostatnie lata to dramatyczny wzrost globalnego ocieplenia. I nie jest to bynajmniej zjawisko naturalne.

Przyczyny globalnego ocieplenia

Żadne zjawiska naturalne nie wyjaśniają przyczyn trwającego od półwiecza ogrzewania się Ziemi. Aktywność słoneczna ma cykl 11-letni. Wybuchy wulkanów od czasu do czasu ochładzają nasz glob. Tymczasem systematycznie wytwarzane przez człowieka gazy cieplarniane tworzą stopniowo coraz gęstszą okrywę, która więzi ciepło na powierzchni Ziemi.

Naukowcy zgadzają się, że to emisja CO2 jest przyczyną globalnego ocieplenia. Efekt cieplarniany poznano w XIX w. W 1896 r. szwedzki fizyk i chemik Svante Arrhenius przewidywał, że CO2 wytwarzany podczas spalania węgla spowoduje ogrzanie się planety. On widział to jako coś dobrego. My dziś wiemy, że skutki są złe, a spieramy się co najwyżej, jak bardzo nam zagrażają.

Kilka lat temu wycieczkowiec „Crystal Serenity” przepłynął wolnym od lodu Przejściem Północno-Zachodnim. Arktyka znacznie się ociepliła, warstwa lodu morskiego robi się cieńsza. Zmniejszenie powierzchni zajmowanej przez lód jeszcze przyspiesza ogrzewanie się oceanu. Promienie słoneczne są pochłaniane przez ciemną powierzchnię wody, zamiast odbijać się z powrotem od białego lodu.

Topnienie lodu morskiego nie powoduje podnoszenia się poziomu mórz, bo ten lód już był w wodzie. Ale topnienie lodowców na lądzie – tak. Lodowce górskie cofają się na całej planecie. Od roku 1900 poziom morza wzrósł o 20–23 cm, a efektem tego jest nasilające się podtapianie wybrzeży.

Wielkie niebezpieczeństwo pociąga za sobą topnienie lądolodów na Grenlandii i Antarktydzie. Magazynują one tyle wody, że po ich roztopieniu poziom mórz podniósłby się o ponad 70 m. Ta woda już z nich wypływa. 125 tys. lat temu, gdy Ziemia była tylko odrobinę cieplejsza, lądolody utraciły wody bardzo dużo: poziom mórz był wyższy od dzisiejszego o 6–9 m. Przy takim poziomie morza dziś wiele przybrzeżnych miast zostałoby zalanych.

Skutki globalnego ocieplenia

W ruletce, którą jest nasza pogoda, zmiana klimatu sprawia, że niektóre liczby trafiają się częściej. Globalne ocieplenie nie jest wprawdzie przyczyną jakiejś konkretnej suszy czy wichury, ale sprawia, że takie zdarzenia pogodowe stają się bardziej – lub mniej – prawdopodobne.

Jeśli idzie o fale upałów – dużo bardziej prawdopodobne. Ta, która wystąpiła w Europie w 2003 r. i pociągnęła za sobą 70 tys. ofiar śmiertelnych, jaszcze niedawno była zdarzeniem o prawdopodobieństwie wystąpienia raz na 500 lat. Jak dowiedziono w badaniach, obecnie takie zdarzenie ma szansę wystąpić raz na 40 lat. Inne świeże badanie pokazuje, że jeśli zmiany nie zostaną zahamowane, to pod koniec tego stulecia nad Zatoką Perską wychodzenie na dwór stanie się niebezpieczne dla życia ludzi.

Braki opadów będą poważniejsze, susze dotkliwsze. A gdy już do opadów dojdzie, będą ekstremalne. Na ile globalne ocieplenie wpływa na huragany i cyklony – wciąż nie do końca wiadomo. Ale podgrzewanie się oceanów – które są źródłem energii dla sztormów – najpewniej sprawi, że staną się gwałtowniejsze, choć niewykluczone, że rzadsze.

Wzrost temperatury szkodzi licznym populacjom roślin i zwierząt. Spycha zasięgi gatunków ku obszarom polarnym, zmienia trasy wędrówek i zachowania zwierząt. Liczebność pingwinów białookich na Półwyspie Antarktycznym spadła gwałtownie. Gniazdujące w Arktyce biegusy rdzawe robią się coraz mniejsze. Malejąca powierzchnia lodu zmusza morsy na Alasce do wychodzenia na ląd. Ekosystemy piętra alpejskiego od Gór Skalistych po Alpy przenoszą się coraz wyżej, ku szczytom. Wyjątkowo wysokie temperatury oceanów w ostatnich kilku latach wywołały zamieranie raf koralowych.

Niektórym zmiany sprzyjają. Np. humbaki zdają się jak na razie świetnie prosperować w uwolnionych od lodu wodach wokół Antarktydy. Ale globalne ocieplenie to nie jedyne zagrożenie, jakie ludzkość stwarza dla innych gatunków. Naturalne siedliska kurczą się, są kawałkowane. Niektóre gatunki się zaadaptują do tych dokuczliwych zmian w świecie. Ale ile ich będzie i jak długo wytrzymają?

47% spośród 976 badanych w 2016 r. gatunków wycofało się z zajmowanych wcześniej obszarów na ciepłym skraju swego zasięgu. Zjawisko powtarza się w różnych typach siedlisk. Może ono oznaczać, że te gatunki nie są w stanie przystosować się do zmian klimatu. Te „lokalne wymierania” częściej dotyczą zwierząt.

1 na 6 gatunków będzie zagrożony wymarciem, jeśli średnia temperatura wzrośnie o więcej niż 4 st. C. A to może nastąpić już w roku 2100. Obszary o dużym bogactwie gatunkowym, jak Nowa Zelandia, mogą ucierpieć najbardziej. Dzieje się tak, ponieważ bariery geograficzne utrudnią zagrożonym populacjom zajęcie nowych terytoriów.

Jak zapobiec globalnemu ociepleniu

Wolny rynek jest często chwalony za efektywność. W epoce powszechnej łączności pojawia się coś takiego jak wolny rynek pomysłów i idei. Zadajcie więc sobie pytanie: czy 195 państw podpisałoby w 2015 r. porozumienie paryskie zobowiązujące do działań na rzecz ograniczenia wzrostu temperatury globalnej do maksimum 2 st. C, gdyby globalne ocieplenie nie było poważnym zagrożeniem?

To porozumienie może stanowić znak nadziei. Innym są spadające koszty pozyskiwania energii słonecznej. Nawet bez podatku węglowego, najskuteczniejszej metody na stopniową eliminację paliw kopalnych, wytwarzanie energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych może się niebawem stać tańsze niż jej pozyskiwanie drogą spalania. Już w 2015 r. w skali świata źródła odnawialne stanowiły połowę nowo instalowanej mocy.

Przechodzenie z paliw kopalnych na źródła odnawialne dopiero się zaczyna. Liczy się każdy drobny wysiłek. Jak ustalono w badaniu z 2016 r., tona wyemitowanego dwutlenku węgla powoduje topnienie 3 m kw. arktycznego lodu morskiego. Ważny jest zatem każdy energooszczędny budynek i każdy hektar ocalonego lasu.