Usłyszałeś piosenkę, która potem utknęła w twojej głowie? Naukowcy mają na to zaskakującą nazwę
„Robaki uszne” to potoczna nazwa zjawiska polegającego na tym, że jedna melodia – niezależnie od tego, czy ją lubimy, czy nie – odtwarzana jest w kółko w naszej głowie. Nowe badania wyjaśniają, co odpowiada za te procesy mózgowe.

Siedzisz w grupie znajomych i nagle pada to słynnie zdanie: „słyszeliście najnowszy kawałek tego artysty?”. Meloman pokazuje wszystkim piosenkę, której wysłuchujecie do końca. Jest rytmiczna, ma prosty tekst i wpada w ucho. Do tego stopnia, że gdy muzyka przestaje grać, ty wciąż słyszysz ten utwór. Często jeszcze przez kilka godzin, a nawet dni, nawet niekiedy przy ludziach lub potajemnie nucisz tę melodię, niezależnie od tego, jak zła ona jest.
Czym są robaki uszne?
Zjawisko to nazywa się „robakami usznymi” (ang. earworms). To potoczne określenie melodii lub fragmentu utworu muzycznego, który mimowolnie „utkwi” nam w głowie, a potem nasz mózg zapętla ten utwór w myślach, często przez długi czas, nawet jeśli wcale nie słuchamy na co dzień takiej muzyki. I to właśnie wtedy zaczyna się problem, np. gdy fan ostrego brzmienia, nagle zaczyna nucić disco polo.
Od dawna wiadomo, że robaki uszne mają podstawy psychologiczne i neurologiczne. Zjawisko to najczęściej wydarza się, gdy nasz mózg ma wolne zasoby poznawcze, np. podczas sprzątania, jazdy autobusem, podczas wykładów na studiach czy zasypiania. Badania naukowców z Uniwersytetu w Durham wykazały, że te muzyczne robaki najczęściej wywołują piosenki popowe z prostą strukturą i szybkim tempem (choć tutaj wyjątkiem może być chociażby „Last Christmas”).
Tylko jedno w głowie mam…
Prof. Emery Schubert, badacz muzyki z Uniwersytetu w Sydney, który zajmuje się empirycznym wpływem muzyki na nasze życie, na łamach czasopisma „The Conversation” opisał, co badania naukowe mówią na temat zjawiska robaków usznych. Według badacza doświadcza tego aż 90% populacji, ale w końcu naukowcy zaczynają rozumieć, jak dokładnie te „robaki” powstają i jak się ich pozbyć.
– Najbardziej wpadającą w ucho melodią jest „ciągłe” powtórzenie. To fragment utworu, który powtarza się natychmiast i bez opóźnień, a więc w idealnej sekwencji, niczym powtarzający się refren w piosence pop – wyjaśnia prof. Schubert. – „Baby Shark”, „Can't Get You Out Of My Head” Kylie Minogue i wiele, wiele innych utworów zawierają takie powtórzenia i przeszły okresy masowej popularności. To kolejny ważny czynnik „wpadających w ucho” utworów, ponieważ ich popularność zwiększa prawdopodobieństwo „zarażenia” – mówi uczony.
Autor wyjaśnia, że gdy piosenka wpadnie nam w ucho, nasz umysł powtarza frazę muzyczną pozornie w nieskończoność. – Dzieje się tak, ponieważ sposób, w jaki pamięć muzyczna jest organizowana w umyśle, nie przypomina pliku dźwiękowego ani nagrania na taśmie, które odtwarza się od początku do końca. To właściwie sieć połączeń i wzorców, które mogą się samoczynnie aktywować.

Dlaczego w kółko nucimy tę samą piosenkę?
Kiedy fragment melodii zostanie raz zakodowany, mózg może go w dowolnym momencie uruchomić. A takim przyciskiem „play” może być np. fragment tekstu piosenki przeczytany na przystanku autobusowym lub reklamie telewizyjnej, usłyszenie podobnej melodii na ulicy lub w radiu, a nawet drobna rzecz, która przypomina motyw danego utworu. Wówczas nas umysł sam tworzy pętlę, a utwór zaczyna grać w naszej świadomości.
To dlatego, że nasz mózg uwielbia wzorce. Oznacza to, że z natury jest zaprojektowany do rozpoznawania, przewidywania i porządkowania powtarzających się struktur, takich jak dźwięki, obrazy, rytmy, słowa, a także zachowania. Jest jak osoba, która układa puzzle i szuka brakujących elementów. Właśnie dlatego często, gdy usłyszymy dobrze znaną piosenkę, która w połowie zostanie przerwana, mózg próbuje ją dokończyć w myślach (co często kończy się nieświadomym nuceniem pod nosem).
Jak pozbyć się uciążliwej melodii?
Prof. Schubert twierdzi jednak, że na podatność na robaki wpływ mają także nasze przyzwyczajenia. – Nawyki i bodźce środowiskowe również mogą odgrywać rolę. Na przykład jeśli codziennie rano jedziesz autobusem i słuchasz muzyki, fragment utworu może wpaść ci do głowy, nawet jeśli jednego dnia nie słuchasz swojej playlisty – tłumaczy.
– Istnieje jednak głębszy powód tego zjawiska. Robaki uszne częściej rozpoczynają swoje muzyczne wariacje, gdy aktywowany jest określony zestaw obszarów mózgu, zwany siecią domyślną. Jest ona związana z marzeniami i błądzeniem myśli, co ułatwia wypłynięcie na powierzchnię natrętnych i powtarzających się wspomnień – dodaje badacz.
I to właśnie w tej strefie naszego mózgu znajdują się playlisty chcianych i niechcianych, ale na pewno usłyszanych piosenek. Dryfują one w chmurze i czekają, aż klikniemy (często nieświadomie) właśnie przycisk „play”. Jednym z najprostszych sposobów na zatrzymanie zapętlenia naszego mózgu wokół jednej piosenki jest zaśpiewanie na głos innej. Warunkiem jest, że musi być ona znacznie mniej rytmiczna, co sprawi, że nasz umysł będzie potrzebował więcej pracy, żeby ją przeanalizować. Na razie to jedyne remedium na te muzyczne robaki.
Źródło: The Conversation
Nasz autor
Jakub Rybski
Dziennikarz, miłośnik kina niezależnego, literatury, ramenu, gier wideo i dobrego rocka. Wcześniej związany z telewizją TVN24 i Canal+, obecnie pracuje w RMF FM. Zawodowo nie boi się podejmować żadnego tematu. Pisze przede wszystkim o archeologii i przyrodzie. Prywatnie bardzo zainteresowany polityką.

