To nie dzieci zmieniają język. Naukowcy wskazują winnych wśród dorosłych
Od wielu lat w lingwistycznym świecie panuje przekonanie, że to małe dzieci i popełniane przez nie błędy są motorem napędowym zmian, jakie zachodzą w językach świata. XIX-wieczni językoznawcy twierdzili nawet, że gdyby dzieci perfekcyjnie uczyły się języka, ten pozostawałby w swojej czystej formie. Dzięki nowym badaniom wiemy, że to wcale nie najmłodsi są odpowiedzialni za zmiany w języku, którym wszyscy się posługujemy.

Językoznawcy, historycy czy psychologowie – wszyscy badacze, szukając przyczyn zmian zachodzących w mowie, zwalali winę na dzieci i ich niedoskonałości językowe. Dzięki badaniom przeprowadzonym w Instytucie Psycholingwistyki im. Maxa Placka w Nijmegen wiemy, że to nie one zmieniają polszczyznę i inne języki.
Kto zmienia język polski i czy mamy na to jakiś wpływ?
Język polski przechodzi radykalne zmiany – mierzymy się z falą anglicyzmów, pojęć związanych z drapieżnie rozwijającą się technologią czy internetową nowomową, która staje się specyficzna dla międzynarodowych grup zasiedlających social media.
Gdyby jednak świat stał w miejscu, a do naszych rąk nie trafiły smartfony i komputery, to język… i tak by się zmieniał. Każdy z nich ewoluuje, a współczesny angielski jest tak daleko – jeśli nie dalej – od mowy Szekspira, jak współczesny polski od „Daj, ać ja pobruszę, a Ty poczywaj”.
Do tej pory w świecie lingwistów panował jednak konsensus. Uważano, że to małe dzieci, jako czyste językowe karty, mają największy wpływ na zmiany w polszczyźnie. Okazało się, że nie jest to prawda – prawdziwym motorem zmian ma być codzienne używanie języka przez osoby starsze. Co to znaczy?
Zamieszanie w polszczyźnie
Limor Raviv, Damian Blasi i Vera Kempe – autorzy badania – nie mają wątpliwości, że błędy popełniane przez małe dzieci podczas nauki języka ojczystego nie utrwalają się i nie mają wpływu na szerszą społeczność.
– Zmiana języka jest bardziej prawdopodobna w wyniku sposobów, w jaki dorośli i nastolatkowie adaptują się do zmieniającego się społeczeństwa, wprowadzają innowacje i wchodzą w interakcje w rzeczywistych sytuacjach komunikacyjnych – twierdzą autorzy, zwracając uwagę na kontekst biznesowy i pozabiznesowy.
Kto jest więc winien? Starsi nastolatkowie i młodzi dorośli. Naukowcy podkreślają ich ekspresję twórczą i elastyczność jako potencjalne czynniki, które umożliwiają zakorzenienie i utrwalenie nowych form językowych. Ich rodzice chcą za nimi nadążyć i tak oto nowe formy rozlewają się po języku, nieodwracalnie go zmieniając.
W Polsce znamy wiele takich przykładów: głośnym z nich jest coroczny plebiscyt na Słowo Roku. Złośliwi nastolatkowie powiedzą jednak, że zawsze jest spóźniony, a słowa w nim wybierane już dawno stają się dla nich „przestarzałe”.
Nowe spojrzenie na język
Autorzy twierdzą, że analizując zmiany zachodzące w języku powinniśmy nie tyle skupiać się na dzieciach, tylko więcej uwagi poświęcić temu, w jaki sposób komunikują się ze sobą dorośli. Postulują o porzucenie uprzedzeń poznawczych i skupienie się na kontekstach społecznych, w których ludzie używają języka.
– Zamiast skupiać się wyłącznie na błędach w nauce języka u dzieci, powinniśmy zbadać szersze procesy społeczne, historyczne i interakcyjne, które leżą u podstaw powstawania i zmian języka. To podejście obiecuje lepsze wyjaśnienia tego, jak i dlaczego języki ewoluują – dodają.
Źródło: Psychological Review
Nasz autor
Jonasz Przybył
Redaktor i dziennikarz związany wcześniej m.in. z przyrodniczą gałęzią Wydawnictwa Naukowego PWN, autor wielu tekstów publicystycznych i specjalistycznych. W National Geographic skupia się głównie na tematach dotyczących środowiska naturalnego, historycznych i kulturowych. Prywatnie muzyk: gra na perkusji i na handpanie. Interesuje go historia średniowiecza oraz socjologia, szczególnie zagadnienia dotyczące funkcjonowania społeczeństw i wyzwań, jakie stawia przed nimi XXI wiek.

