Rąbanie drewna, korespondencja wojenna i film dokumentalny, czyli Festiwal Górski w Lądku Zdroju
Te tematy pojawiły się podczas tegorocznego, XX Festiwalu Górskiego w Lądku Zdroju. Tym, co je łączyło, były góry.

- redakcja
Po XX. Festiwalu Górskim w Lądku Zdroju
Z drwali słynie Kraj Basków, skąd pochodzi Alex Txikon, jeden z najlepszych baskijskich himalaistów. W Lądku Zdroju najpierw zmagał się z pilarką i polską drużyną drwali podczas zawodów, później wystąpił przed publicznością, by opowiedzieć o swojej nieudanej próbie zdobycia zimą Nanga Parbat (8126 m). Na tym ośmiotysięczniku, a także na K2 nikt jeszcze nie stanął zimą. W nadchodzącym sezonie zimowym oba szczyty obierze za cel przynajmniej kilka zespołów z całego świata. Alex Txikon w czasie swojej prelekcji zapowiedział powrót pod Nanga Parbat. Podczas tegorocznej próby dotarł ze swoim międzynarodowym zespołem na wysokość około 7800 metrów. Wspinacze musieli zawrócić ze względu na objawy choroby wysokościowej jednego z nich.
Jednym z gości Festiwalu był Wojciech Jagielski, dziennikarz i korespondent wojenny. Wbrew pozorom wspinacze i korespondenci wojenni mają ze sobą sporo wspólnego – jedni i drudzy działają w warunkach ekstremalnych. Podczas spotkania o dość prowokacyjnym tytule „Czy media są złe?” Jagielski pokazał, że jest mistrzem nie tylko słowa pisanego, ale także mówionego. Podczas rozmowy pojawił się m.in. temat zimowego Broad Peaku, ciągle wzbudzającego wiele emocji, i sposób jego relacjonowania przez media. Jedną z osób, które na bieżąco informowały o przebiegu akcji na Broad Peaku, był nieżyjący już reporter Faktów TVN Darek Kmiecik. To przykład dziennikarza, który relacjonował temat z zaangażowaniem, mimo że nie znajdował się w miejscu wydarzeń. Wojciech Jagielski był w Afganistanie 11 razy, i według niego, żeby coś relacjonować na odległość, trzeba mieć do tego pasję. Tę pasję odnalazł Kmiecik, choć wcześniej wspinanie i himalaizm były dla niego obce.
Górskimi tematami nie zajmował się też wcześniej Paweł Wysoczański, reżyser filmu dokumentalnego „Jurek” opowiadający o polskim himalaiście Jerzym Kukuczce. Film został już kilkakrotnie nagrodzony, m.in. podczas 18. Vancouver International Mountain Film Festiwal w Kanadzie. Także w Lądku Zdroju jury uznało go za najlepszy film polski 2015 roku „za warsztat filmowy, precyzyjny i bardzo obszerny dobór materiałów archiwalnych oraz sposób, w jaki został przedstawiony główny bohater filmu – bez zbędnego patosu, z poczuciem humoru i dystansem do głównej postaci”. „Jurka” docenili takżewidzowie, przyznając mu Nagrodę Publiczności.
Wysoczański także znalazł analogię między himalaistami a filmowcami – zdobycie góry i kręcenie filmów trwa długo i dużo kosztuje. Film o Kukuczce powstawał trzy lata, składają się na niego wywiady, nagrania archiwalne, fragmenty programów telewizyjnych oraz tzw. dokument inscenizowany, w którym aktorzy odtwarzają wydarzenia, jakie miały kiedyś miejsce.
Podczas tegorocznego festiwalu można było obejrzeć filmy Wheel Rock 10, i to zaledwie kilka godzin po ich amerykańskiej premierze. Wyjątkowy był trwający zaledwie 35 min „A line across the sky” o pierwszym w historii trawersie Fitz Roya w Patagonii. Dokonali tego Tommy Caldwell i Alex Honnold w lutym 2014 roku, za co odebrali prestiżową nagrodę Piolet d’Or (Złoty Czekan).
Festiwal Górski w Lądku Zdroju daje możliwość spotkania ze znanymi wspinaczami, w tym roku m.in. z Marcinem Tomaszewskim i Januszem Gołąbem, którzy w październiku w trzyosobowym polskim zespole wyruszają na południową ścianę Annapurny IV, oraz z Brytyjczykiem Leo Houldingiem, którego prezentacja z wielu powodów zapadała w pamięć. Houlding szybko zaangażował publiczność w swoje wystąpienie i zabrał wszystkich w świat wspinaczki wielkościanowej i skoczków spadochronowych, utrwalony w filmach przez Alastaira Lee.
Spotkań jest w czasie festiwalu tak dużo, że trudno czasem wybrać. Pojawienie się Krzysztofa Wielickiego daje jednak pewność, że namiot na tysiąc osób, gdzie odbywają się najważniejsze prelekcje, będzie zapełniony. Polski himalaista zapewnił, że druga część wywiadu-rzeki „Mój wybór”, który z Wielickim przeprowadził Piotr Drożdż, pojawi się jeszcze w tym roku.
Festiwal w Lądku odbywa się od 20 lat. W tym czasie pojawiły się inne imprezy tego typu, m.in. w Zakopanem, Krakowie. Czy nie stają się konkurencyjne?
Maciej Sokołowski, szef Festiwalu Górskiego w Lądku Zdroju: Lądek ma zdolność integrującą. Wada tego miasta na co dzień – małe, senne – staje się jego zaletą w czasie festiwalu. Krakowska publiczność ma swój festiwal i wybiera Zakopane, ale warszawiacy przyjeżdżają na oba wydarzenia. Chciałbym, żeby festiwal w Lądku był górskim woodstockiem, ale miejscowość znajduje się na samym końcu Polski i ta impreza nie przyciągnie kilku tysięcy osób. To nawet organizacyjnie byłoby kłopotliwe, bo tutejsze kino ma tylko 300 miejsc, a namiot specjalnie rozstawiany na festiwal 1000 krzeseł.
Czy jest potrzebna jakaś specjalizacja górska?
Lądek zawsze był bardziej himalajski, Kraków bardziej wspinaczkowy, a Zakopane ze względu na bliskość Tatr – tatrzański. Ale podział jest umowny, w tym roku nie było znaczących dokonań w Himalajach, dlatego w Lądku dominowały tematy wspinaczkowe. Tak naprawdę nie chodzi o specjalizację, tylko o gwiazdy, bo to one przyciągają publiczność. Filmy są ważne, ale są tłem dla spotkań z ludźmi. Zestaw gości niestety trochę się kurczy i jest to problem, z którym trzeba będzie się zmierzyć w najbliższych latach. Ludzie gór to często introwertycy, nie chcą występować przed publicznością, a nie mogą co roku pojawiać się te same osoby.
Kogo chciałbyś zaprosić do Lądka Zdroju?
Amerykanina Alexa Honnolda, który jest teraz wspinaczkową gwiazdą nr 1 w Stanach. Uprawia wspinaczkę free solo, bez ubezpieczenia, na wielkich ścianach. Mało kto wie, że Honnold ma polskie korzenie ze strony matki.
1 z 13

_PDS3762
2 z 13

_PDS2949
3 z 13

_PDS3273
4 z 13

_PDS2920
5 z 13

_PDS3514
6 z 13

_PDS4022
7 z 13

_PDS4214
8 z 13

_PDS3920
9 z 13

_PDS4192
10 z 13

jurorzy_gala
11 z 13

_PDS3889
12 z 13

_PDS3253
13 z 13

Celina_Kukuczka_gala

