Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Zła sława plotki
  2. Plotkowanie wzmacnia więzi
  3. Plotkowanie jako umiejętność społeczna
  4. Plotka scala grupę
  5. Rola plotek w pracy
  6. Kiedy pojawia się mobbing

Doktor Natascia Brondino nie tylko lubiła plotkować, ale zauważyła, że po „sesji” plotek z koleżanką czuje z nią większą bliskość. „Czy istnieje biochemiczna przyczyna tej bliskości?”– zastanowiła się badaczka. By znaleźć odpowiedź na to pytanie, wraz z zespołem z włoskiego Uniwersytetu w Pavii przebadała dwie grupy studentek. W pierwszej tak pokierowano dyskusją, że uczestniczki zaczęły plotkować o nieplanowanej ciąży jednej z koleżanek, w drugiej współpracowniczka Brondino opowiedziała o swojej kontuzji sportowej. Następnie obie grupy dyskutowały na temat neutralny.

Badanym po każdej sesji mierzono poziom oksytocyny i kortyzolu w ślinie. O ile poziom hormonu stresu zmalał we wszystkich przypadkach, o tyle poziom oksytocyny wzrósł aż o 50% w grupie „plotkującej” o ciąży, o 2% w grupie rozmawiającej o kontuzji, natomiast przy temacie neutralnym spadł. Oksytocyna uwalniana jest w organizmie, gdy dotykamy się i przytulamy. Jej wzrost w czasie plotkowania zdaniem Brondino dowodzi, że plotka pomaga tworzyć więzi między ludźmi.

Zła sława plotki

Nie, nie przesłyszeliście się! Mowa o tej samej plotce, przed którą ostrzega już Biblia („Nie noście próżnych pogłosek”). Tej, która w ludowym przysłowiu „obiegnie całe miasto, zanim prawda zdąży wdziać buty” i która jest zajęciem ludzi „o małych umysłach” (podczas gdy te wielkie dyskutują o ideach).

W staroangielskim istniało słowo godsibb oznaczające pierwotnie przyjaciela rodziny. W XVI w. zaczęto go używać jako określenia „osoby oddającej się czczej gadaninie”. W tym samym czasie upowszechnił się w Europie, a później także w Ameryce, tzw. Scold’s Bridle, przyrząd do karania plotkarzy, który był formą kagańca lub żelaznej maski uniemożliwiającej ukaranemu mówienie.

– Mimo tak złej reputacji najnowsze badania pokazują, że plotkowanie spełnia szereg pożytecznych funkcji – przekonuje dr Agnieszka Mościcka-Teske, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS w Poznaniu. – Choć temu zaprzeczamy, codziennie oddajemy się plotkowaniu: w szkole, pracy, na spotkaniach towarzyskich, czytając plotkarskie pisma czy portale.

Plotkowanie wzmacnia więzi

Aż dwie trzecie naszych codziennych konwersacji to plotki – wynika z badań antropologa i psychologa ewolucyjnego prof. Robina Dunbara z Oksfordu. „Dotyczą stosunków osobistych, gustów, sympatii i antypatii, zachowań innych osób. Żaden inny temat nie zajmował nawet 10% czasu rozmowy, od polityki, religii, kultury, pracy, po sport” – wylicza Dunbar w książce „Pchły, plotki a ewolucja języka. Dlaczego człowiek zaczął mówić?”. Badacza nie tylko ten fakt nie dziwi; twierdzi on wręcz, że „język rozwinął się po to, by pozwolić nam plotkować (...) a świat pcha do przodu raczej prozaiczna paplanina, a nie perły mądrości padające z ust jakiegoś Arystotelesa czy Einsteina”.

Jak to możliwe? Według Dunbara utrzymywanie więzi pomiędzy członkami stada jest kluczowe dla naczelnych: małpy, jak i nasi ludzcy przodkowie podtrzymywali te więzi, iskając się. To, co początkowo było zabiegiem higienicznym, z czasem stało się rytuałem społecznym pozwalającym np. wyrażać przywiązanie do konkretnej osoby. Wzrastająca liczebność ludzkich grup powodowała jednak, że nie starczało czasu na iskanie się nawzajem, co owocowało rozpadem więzi.

Język zamiast iskania

Z drugiej strony im większa grupa, tym lepsza ochrona przed drapieżnikami. „Ludzie potrzebowali mechanizmu, który pozwoliłby im przebić ten szklany sufit” – pisze Dunbar. Tym mechanizmem było „wokalne iskanie”, czyli język, który sprawia, że „możemy rozmawiać z wieloma osobami naraz, zwiększając tym samym częstotliwość wzajemnej interakcji. (...) Język daje nam możliwość wymiany dokładniejszych informacji w większym kręgu osobników niż jest to możliwe wśród małp. Jeżeli dla małp główną funkcją iskania jest budowanie zaufania i osobistej wiedzy o tym, kto jest sojusznikiem, to język daje w tym zakresie dodatkową przewagę. Umożliwia każdemu powiedzenie wielu rzeczy o sobie”.

Plotkowanie jako umiejętność społeczna

I choć od pierwszej „sesji plotkowania” minęły jakieś dwa miliony lat, wciąż namiętnie plotkujemy: kto, z kim i dlaczego? – Plotkowanie to nie wada charakteru, ale skomplikowana umiejętność społeczna – twierdzi wręcz dr Adam Davis z University of Ottawa.

W jego badaniu, którego rezultaty opublikowano na łamach „Evolutionary Psychological Science”, 290 heteroseksualnych Kanadyjczyków i Kanadyjek w wieku 17–30 lat wypełniało trzy kwestionariusze. Pierwszy mierzył poziom rywalizacji (z osobami tej samej płci o partnera seksualnego), dwa pozostałe sprawdzały prawdopodobieństwo, że dana osoba będzie plotkowała na temat innych oraz to, jak postrzega plotkowanie o innych za ich plecami. Wyniki? Im bardziej skłonny do rywalizacji był badany, tym lepsze miał zdanie o plotkowaniu i chętniej sam plotkował. Kobiety używały plotki częściej do zdobywania informacji o potencjalnych konkurentkach, ale też do zdyskredytowania potencjalnej rywalki. Mężczyźni częściej plotkowali o zasobach (np. finansowych) oraz sprawności fizycznej rywali.

Plotka scala grupę

– Plotka pomaga kontrolować zachowania grupy. Plotkując przypominamy, jakie reguły są ważne w danej społeczności i wskazujemy czarne owce, które je łamią np. „X ma już piątą żonę” czy „Y oszukuje”. Plotka dyscyplinuje: jeśli nie przestrzegasz reguł, zostaniesz oplotkowany – tłumaczy dr Mościcka-Teske.

To działa? A jakże! Naukowcy ze Stanford University udowodnili to, badając poławiaczy homarów z Maine. Okazało się, że rybacy, którzy nie respektowali zasad dotyczących np. pory połowu, byli szybko „oplotkowywani” i groziło im wykluczenie ze społeczności. Im mniejsza grupa, tym większa społeczna kontrola.

Więcej uczciwości i hojności

Eric Foster z Temple University za pomocą modeli matematycznych zasymulował proces rozchodzenia się plotki. Zauważył, że im szybszy jest przepływ informacji, tym bardziej ludzie kontrolują swoje zachowania, co skutkuje m.in. większą uczciwością. Np. w małych miasteczkach ludzie częściej znają się i rozmawiają, szybciej też „wychwytują” przypadki zagrażające grupie. Są też w stanie nakłonić wyłamujących się do zmiany postępowania. W badaniu zespołu dr. Jareda Piazza z Queen’s University w Belfaście obawa pomówienia o skąpstwo sprawiała, że ludzie stawali się hojniejsi (np. ofiarowali większe datki na akcję charytatywną).

Zmniejszanie frustracji

Z kolei w serii eksperymentów Robba Willera z University of California w Berkeley badani grali w gry ekonomiczne lub obserwowali grę innych. Za każdym razem byli świadkami nieuczciwego postępowania jednego z graczy i już samo zaobserwowanie takiego zachowania powodowało zdenerwowanie (wzrost pulsu). Badani mogli ostrzec innych przed „oszustem” plotkując – ci, którzy się na to decydowali, w widoczny sposób się uspokajali.

– Plotkowanie poprawiało zły nastrój i zmniejszało frustrację – wyjaśnia Willer. Decydujący się puścić plotkę uzyskiwali też wyższe wyniki na skali altruizmu. Czuli tak duży dyskomfort z powodu zachowania oszusta, a potrzeba ostrzeżenia innych była tak silna, że gotowi byli za możliwość „oplotkowania” zrezygnować z wynagrodzenia za udział w badaniu!

– To pokazuje, że plotkarze jako „ostrzegający” mogą w ten sposób podnosić swój status w grupie, wchodzić w rolę „mężów opatrznościowych” – zauważa dr Mościcka-Teske. Ważne, by statusu osoby dobrze poinformowanej nie nadużywać i nie plotkować zbyt często. Jak pokazują badania – zaufanie do nałogowego plotkarza spada, a jego status maleje.

Rola plotek w pracy

Analiza naukowców z University of Amsterdam wykazała, że 90% biurowych rozmów można zakwalifikować jako plotki (stanowią też 15% e-maili – to analiza Georgia Institute of Technology). Także co trzeci Polak (ankieta portalu praca.pl) uważa, że plotka jest nieuniknionym elementem życia biurowego. Co czwarty traktuje ją jako psychologiczny „wentyl” poprawiający atmosferę.

Tymczasem szefowie firm i menedżerowie z plotkowaniem walczą. Sam Chapman, dyrektor zarządzający Empower Public Relations z Chicago, wprowadził całkowity zakaz plotkowania w firmie, zwolnił także dwóch największych biurowych plotkarzy. „Plotkowanie jest toksyczne, a usunięcie jej z firm jest ważną misją” – przekonywał w wydanej w 2009 r. książce „The No Gossip Zone”, w której opisywał, jak wprowadzenie zakazu „uzdrowiło relacje w firmie”.

Pozytywne plotkowanie

Ale dr Mościcka-Teske nie pochwala takich radykalnych zakazów: – Ludzie chodzą do pracy nie tylko po to by pracować i zarabiać, ale by spotkać z innymi. Wymiana z nimi informacji bardziej osobistych buduje relacje i ułatwia pracę zespołową. Sprawia, że lepiej nam się pracuje, że w tym gronie możemy czuć się bezpiecznie, być akceptowani.

Tzw. pozytywne plotkowanie podnosi efektywność pracy zespołu – wynika z badań naukowców z holenderskiego University of Groningen. Plotki chwalące innych motywują pracowników. Nawet gdy plotka ma negatywny wydźwięk, skłania pracownika do poprawy wyników i sprawia, że bardziej się stara przy kolejnym projekcie.

Joe Labianca, profesor zarządzania na Uniwersytecie Emory w Atlancie, zapytał zatrudnionych w filii amerykańskiej korporacji o to, z kim i o czym plotkują w pracy i jaki nieformalny wpływ na innych ma każdy z ich współpracowników. Im więcej dany pracownik plotkował, tym lepiej znał swoje otoczenie społeczne i tym wyżej współpracownicy oceniali jego zdolność wpływania na innych. „Plotkowanie może być zjawiskiem bardzo korzystnym, szczególnie w sytuacjach, gdy przepływ informacji z góry jest ograniczony, co ma miejsce, gdy firma przechodzi kryzys lub okres zmian” – zauważa Labianca w tekście opublikowanym w „Harvard Business Review”. Wtedy biurowi plotkarze, przekazując informację nieformalnymi kanałami, są w stanie uspokoić zespół.

To, że plotkowanie zmniejsza też stres związany z aklimatyzacją w nowej pracy, potwierdza badanie przeprowadzone jeszcze w 1985 r. w firmach w Dolinie Krzemowej. – W czasie niezobowiązujących pogaduszek na kawie czy papierosie nowy pracownik może poznać tzw. nieformalne reguły życia w firmie typu: gdy piszesz pismo do głównej księgowej, zawsze używaj tytułu „dr”, gdyż jest na to bardzo wyczulona, a uważaj na dyrektora Y, on nie toleruje spóźnień – wylicza dr Mościcka-Teske. – Oplotkowanie ma też wymiar demokratyzujący, bo gdy usłyszymy, że dyrektor zarządzający obgryza paznokcie – z miejsca zyskuje nieco bardziej ludzką twarz i jest nam bliższy. Tę samą funkcję pełnią tak popularne plotki o celebrytach.

Kiedy pojawia się mobbing

Plotkować czy nie – oto jest pytanie! – Plotkujmy, ale z umiarem – radzi dr Mościcka-Teske. – Nie rozpowszechniajmy plotek, które szkalują lub mają za zadanie kogoś zranić. Szczególnie wrażliwym polem są plotki, które dotyczą tabu w danej społeczności np. życia seksualnego lub chorób wciąż mało akceptowanych społecznie, jak zaburzenia psychiczne czy HIV. Prawdziwość takich plotek – w przeciwieństwie do faktu, czy ktoś ma trzecią żonę – trudno jest zweryfikować, a oplotkowanemu trudno z taką plotką walczyć.

Ekspertka przyznaje, że aby przeciwdziałać takim plotkom w pracy, firmy powinny wprowadzić jasne procedury antymobbingowe. Określa się w nich, jakie komunikaty (także nieformalne) są akceptowalne i do kogo w firmie zwrócić się o pomoc, jeśli staniemy się ofiarą złośliwego pomówienia.

Reklama

Źródło: archiwum NG

Reklama
Reklama
Reklama