Traveler 2/21

Sanki, łyżwy, kulig, robienie igloo w zaspach śnieżnych, bitwy na śnieżki, lepienie bałwana, jazda na nartach, lizanie sopli lodowych – zima nigdy nie była nudna. Tak chyba wyglądało dzieciństwo większości z nas, bez względu na to, w której części Polski mieszkaliśmy. W grudniu, a czasami już w listopadzie, pojawiał się pierwszy śnieg i znikał dopiero w marcu.

Nie wiem jak Wy, ale ja tęsknię za nim coraz bardziej, za pokrywającym wszystko białym puchem, oblepionymi nim drzewami, magicznym zimowym krajobrazem. I tym mrozem szczypiącym w policzki, aż stawały się czerwone, który sprawiał, że marzły nam stopy i dłonie. Tak, nawet tego mi brakuje, chociaż jestem ciepłolubna. Bo potem można było odtajać w ciepłym wnętrzu, rozgrzewając palce o kubek gorącej herbaty, co dawało wiele radości. Obecnie śnieg stał się dobrem deficytowym, znikającym, kapryśnym. I możemy tylko mieć nadzieję, że się pojawi. Więc mocno trzymamy za niego kciuki.

Ten rok nie zaczął się fortunnie, od lockdownu, ale wierzymy, że końcówkę zimy uda nam się spędzić poza domem. Stąd nasza propozycja na różne aktywności w Polsce. Możemy je uprawiać, tak jak chociażby morsowanie, niemal wszędzie. Polecam!

Ale mamy też coś wyjątkowego dla tych z Was, którzy wymęczeni zamknięciem chcą się powygrzewać na słońcu. To Wyspy Kanaryjskie, świat wiecznej wiosny, od którego dzielą nas zaledwie 4 godz. lotu. Jest ich aż siedem i każda oferuje innego rodzaju doznania. Możemy leżeć na plaży, zwiedzać miasta i wioski, rozpieszczać się lokalnymi przysmakami, wybrać na pustynię albo na trekking na wulkany, uprawiać surfing lub obserwować gwiazdy, bo właśnie Kanary mają najczystsze niebo w Europie.

Zima zatem czy wiosna? A może obie?