National Geographic 9/22

DORASTAJĄC W MAŁYM  MIASTECZKU w Wisconsin, byłem zapalonym czytelnikiem o zmiennych zainteresowaniach. Raz zajmowały mnie komety. Kiedy indziej wieloryby. Herkulanum. Płyty tektoniczne. Senegal. Przeczytałem coś, co wzbudziło moje zaciekawienie, i już biegłem do biblioteki, aby znaleźć książki, z których mógłbym dowiedzieć się więcej.

Miałem szczęście, że moja babcia – osoba, która odkryła przede mną korzyści płynące z pozostawania ciekawym przez całe życie – dała naszej rodzinie prenumeratę National Geographic, gdy miałem osiem lub dziewięć lat. Zazwyczaj katalizatorem mojej nowej obsesji był artykuł w magazynie, który pokazywał mi coś, o czym nawet nie miałem pojęcia, lub o czym – jak sądziłem – wiedziałem, ale czego w istocie nie rozumiałem. Kiedy dorastałem, National Geographic otworzył mi oczy na cud naszego świata. To, co odkryłem na jego stronach, pomogło mi zbudować pełniejszy i bardziej zniuansowany obraz piękna, zagrożeń, a przede wszystkim ekscytującej różnorodności ludzi, miejsc i rzeczy na planecie Ziemia.

Wreszcie magazyn National Geographic zainspirował mnie do tego, by wyruszyć w świat i odkrywać go dla siebie. To doświadczenie zwiększyło moją wiedzę, ale też wzmocniło przekonanie o konieczności ochrony naszej planety. Chociaż niniejszy numer jest moim pierwszym w roli redaktora naczelnego National Geographic, zespół przygotował go jeszcze przed moim pojawieniem się. Jako czytelnik szczególnie polecam materiał okładkowy, zatytułowany „Ameryka w nowym świetle”, który bada granice ochrony amerykańskiej natury oraz perspektywy objęcia nią 30 proc. ziemi i wody do 2030 r.

To dla mnie zaszczyt, że mogę się na tych łamach zaprezentować. National Geographic pozostanie magazynem ważnym i cieszącymi się autorytetem – jak dotychczas. Jestem podekscytowany tym, co dla was przygotowujemy, i mam nadzieję, że będzie to nasza wspólna podróż.

Nathan Lump
redaktor naczelny