National Geographic 1/21

Można powiedzieć, że rok 2020 był „naj” pod wieloma względami, niestety głównie negatywnymi. Słyszałam, jak ludzie mówili: to najgorszy rok w moim życiu. Subiektywna ocena, którą każdy przedstawiłby inaczej. Ale był to niewątpliwie rok wstrząsający świat bolesnymi konfliktami rasowymi i podziałami politycznymi. W tym wydaniu magazynu udokumentowaliśmy go pracami wielu utalentowanych fotografów.

W ciągu 133 lat istnienia magazyn National Geographic nigdy nie poddał jednego roku takiej retrospektywie. Ale 2020 z pewnością na to zasłużył.

Pod pewnymi względami przygotowanie tego wydania nie było specjalnie trudne. W zeszłym roku dodaliśmy do naszego archiwum ponad 1,7 mln nowych zdjęć – prawdopodobnie mniej niż zwykle z powodu pandemii, na skutek której podróże stały się znacznie trudniejsze, a czasem wręcz niemożliwe. Mimo to wciąż jest to niezwykłe bogactwo materiałów. Gdy wybieraliśmy zdjęcia do numeru, zaczęły się z nich wyłaniać główne tematy roku, który wystawił nas na mnóstwo prób, od wciąż rosnącej liczby ofiar pandemii po katastrofy naturalne doświadczane na całym świecie – huragany, pożary, pojawy szarańczy.

Szkoły i urzędy zostały zamknięte, a my skryci za maskami musieliśmy zachować dystans, często izolując się nawet od własnych rodzin. Jednak był to także rok, który dał nam siłę do protestów w imię równości i sprawiedliwości społecznej. Przeglądając fotografie z roku 2020, przy odrobinie dobrych chęci można w nich dostrzec również nadzieję – jeśli nie na lepsze dziś, to przynajmniej na lepsze jutro.

Widzę to chociażby w oświetlonym horyzoncie na zdjęciu autorstwa Keitha Ladzinskiego, przedstawiającym burzę przechodzącą przez jezioro Michigan, ale też na autoportrecie Tamary Merino pokazującym ją z dzieckiem. Nie będziemy tęsknić za rokiem 2020, ale też o nim nie zapomnimy. I razem witamy rok 2021.

Dziękujemy, że czytasz magazyn National Geographic.