Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Ze szkołą nie było mu po drodze
  2. W Warszawie zaczął żyć z pióra
  3. Nieoczywisty kandydat

Stojąca u progu niepodległości Polska musiała mierzyć się z wieloma trudnościami. Do takich należało choćby postrzeganie naszego kraju na arenie międzynarodowej. Niemcy zadbali, by II Rzeczpospolita uchodziła za niedojrzałą i nierozwiniętą kulturalnie. W interesie władz leżało, by zmienić ten stan rzeczy. Już na początku lat 20. prowadzone były zabiegi, które zmierzały do przyznania Polakowi Nagrody Nobla. Władysław Reymont nie był najoczywistszym kandydatem, ale finalnie to właśnie on odebrał najwyższe wyróżnienie literackie. Jak do tego doszło? Zanim padnie odpowiedź na to pytanie, warto przyjrzeć się bliżej życiu autora „Chłopów”.

Ze szkołą nie było mu po drodze

Władysław Reymont, a właściwie Stanisław Władysław Rejment, urodził się 7 maja 1867 roku, w Kobielach Wielkich. Syn kościelnego organisty Józefa (który przy okazji prowadził kościelne księgi i pełnił rolę rozjemcy w różnych sprawach prawnych) i małopolskiej szlachcianki Antoniny z Kupczyńskich dzieciństwo spędził w Tuszynie. Miał pójść w ślady ojca, jednak młody Stanisław nie palił się do nauki. Jako dziewięciolatek, nie zdał egzaminów. Odmawiał też nauki gry na organach.

Józef nie mógł pozwolić, by jego syn został bez fachu w ręku. Wysłał go do Warszawy, gdzie pobierał nauki w szkole rzemieślniczo-niedzielnej. Ostatecznie udało się mu uzyskać tytuł czeladnika krawieckiego.

Aktorskie ambicje przyszłego noblisty

Po zdobyciu zawodu postanowił nie wracać do domu. Próbował rozpocząć życie na własny rachunek, ale nie z zamiarem pracy igłą i nicią. Podczas pobytu w barwnej kulturowo Warszawie, zafascynował go teatr. W 1884 roku przystąpił do wędrownej grupy teatralnej. Nie został jednak pierwszoplanowym aktorem. Z różnym skutkiem grywał pomniejsze role, ale brak sukcesów na tym polu nie zabił w nim miłości do tej dziedziny sztuki. Nadal fascynował go teatr, czemu dał wyraz w przyszłości, na kartach powieści „Komediantka”.

Nudziła go praca na kolei

Skoro nie udało mu się zrobić kariery aktorskiej, nie miał innego wyjścia, jak wrócić w rodzinne strony. Dzięki wstawiennictwu ojca, dostał pracę niskiej rangi funkcjonariusza Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Pracował na stacjach w Rogowie, Krosnowej i Lipcach, ale to zajęcie było dla niego wybitnie nudne. Nic więc dziwnego, że nie popracował długo jako zawiadowca.

Postanowił szerzyć spirytyzm

Kolejna praca Rejmenta była już znacznie ciekawsza. W 1890 roku zbliżył się do niejakiego Puszowa, który miał być „adeptem wiedzy tajemnej”. W XIX-wiecznej Europie spirytyzm był popularnym zjawiskiem. Młody Stanisław Rejment postanowił to wykorzystać. Wraz ze swoim towarzyszem wyruszył w objazd po Starym Kontynencie, jako medium. Odbywał sesje, podczas których przepowiadał przyszłość, łącząc się z duchami przodków.

W Warszawie zaczął żyć z pióra

W końcu wrócił do Polski. W 1894 roku zamieszkał w Warszawie. Był to dla niego wyjątkowo trudny czas. Nierzadko przymierał głodem i z braku innego zajęcia, całymi dniami włóczył się ulicami miasta.

Szansą na odmianę losu był dla niego debiut literacki. Wiersze pisał od 1882 roku, ale publikacji doczekało się dopiero napisane w Warszawie opowiadanie „Pracy!”. Właśnie wtedy Stanisław Władysław Rejment zmienił nazwisko na Władysław Stanisław Reymont. Czy przymusiła go do tego rodzina, czy raczej zrobił to z własnej woli, by nie przynieść bliskim wstydu? Nie wiadomo.

Życiowe doświadczenie zaprocentowało

Władysław Reymont nie lubił pracy zawiadowcy, ale czasu spędzonego na pracy w tym zawodzie z całą pewnością nie mógł nazwać straconym. Pracując w Lipcach, bacznie obserwował lokalną społeczność. Nie należał do rozmownych, ale nadstawiał ucha, słuchał i wyciągał wnioski.

Czy już wtedy wiedział, że na tej kanwie powstanie wybitne dzieło? Trudno powiedzieć. Faktem jest natomiast, że w 1897 roku rozpoczął pracę nad powieścią, która w przyszłości zagwarantowała mu Nobla. Właśnie wtedy epopeja chłopska zaczęła zyskiwać realny kształt. Powstały pierwsze rozdziały, ale kolejne miały rodzić się w wielkich bólach, dosłownie i w przenośni.

Fatalny wypadek

Pracę nad powieścią przerwał wypadek kolejowy, któremu uległ autor. 13 lipca 1900 roku Władysław Reymont trafił do szpitala. Miał dwa złamane żebra (w raporcie lekarskim napisano o 12 złamanych żebrach) i inne urazy. Pisarz doznał nie tylko ran fizycznych. W wypadku zginęła siostra jego przyjaciela. To tragiczne wydarzenie wstrząsnęło nim tak mocno, że zapadł na niemoc twórczą.

Złapał wiatr w skrzydła

Reymont na kilkanaście miesięcy zarzucił pisanie. Zmieniło się to dopiero po ślubie z Aurelią Szabłowską. Był niezależny finansowo, bo w ramach rekompensaty za doznane obrażenia otrzymał odszkodowanie w wysokości 38 500 rubli. Gdy przestał martwić się o pieniądze, zaczął podróżować, a to uwolniło w nim kreatywność. Odwiedził wiele europejskich stolic, w tym Paryż, gdzie powstała większa część „Chłopów”.

Opus magnum Reymonta trafiło do druku

Czterotomowa powieść, gdzie każdy tom dotyczył innej pory roku, wyznaczającej rytm życia w Lipcach, tak jak wcześniejsze utwory pisarza publikowana była w odcinkach, w prasie. Pierwsze rozdziały ukazały się na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” w 1902 roku. „Chłopi” byli drukowani do 1908 roku.

Nieoczywisty kandydat

„Chłopi” zyskali uznanie w kraju i zagranicą. Krytycy chwalili reportażową wnikliwość autora. Powieść doczekała się tłumaczenia na wiele języków. Nic dziwnego. Reymont z mistrzowskim kunsztem przelał na papier realia chłopskiego życia, łącząc realizm z naturalizmem. Stworzył przy tym postaci uniwersalne, reprezentujące różne typy ludzkie.

Mimo dobrego przyjęcia powieści, przyszły noblista nie był najoczywistszym z polskich kandydatów do zaszczytnej nagrody. Miał silną konkurencję, choćby w osobie Maksyma Gorkiego czy Tomasza Manna, ale i tak najważniejszym kandydatem do Literackiej Nagrody Nobla był Stefan Żeromski.

Co sprawiło, że przestał być brany pod uwagę? W 1922 roku Żeromski wydał powieść „Wiatr od morza”, która traktowała o losach polskiej ludności na Pomorzu. Niestety, ten tytuł nie spotkał się z ciepłym międzynarodowym przyjęciem, zwłaszcza w Niemczech. Żeromskiemu zarzucano antygermanizm. To właściwie przekreśliło jego szanse.

Władysław Reymont otrzymał nagrodę za późno

Wobec tego wielkie wyróżnienie przypadło w udziale autorowi „Chłopów”. 13 listopada 1924 roku Władysław Reymont został ogłoszony drugim po Henryku Sienkiewiczu polskim laureatem Literackiej Nagrody Nobla. Czy ucieszyła go ta wiadomość? Otóż nie. Pisarz zareagował na tę informację z rozgoryczeniem, mówiąc o „urągliwej i prawdziwie szatańskiej ironii życia”.

Reklama

Wybitny prozaik i nowelista nie cieszył się wówczas dobrym zdrowiem. Nie mógł nawet zjawić się na ceremonii w Sztokholmie. Zamiast niego, nagrodę odebrał Alfred Wysocki, polski przedstawiciel dyplomatyczny. Władysław Reymont zmarł rok później, 5 grudnia 1925 roku. Jego ciało spoczęło na Cmentarzu Powązkowskim, a serce zostało wmurowane w filar kościoła św. Krzyża.

Nasz autor

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama