Polski dubbing „Królewny Śnieżki” obrósł legendą. Wokół jego realizacji narosło wiele mitów
Disneyowska „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” była pierwszym amerykańskim pełnometrażowym filmem animowanym. Produkcja zapisała się także w dziejach polskiego kina za sprawą znakomitego dubbingu, na którym wychowało się kilka pokoleń.

- Marek Teler
Spis treści:
- Królewna z amerykańskim akcentem
- Na polskiej ziemi, na światowym poziomie
- „Hemarysia” i tajemniczy Królewicz
- Jak widzowie przyjęli pierwszy film o Śnieżce
Od początku swojej pracy nad filmem „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” Walt Disney pragnął, aby dzieci na całym świecie mogły podziwiać ekranizację baśni braci Grimm w językach rodzimych. Już w 1938 r., niecały rok po premierze, film został zdubbingowany w językach niemieckim, francuskim, włoskim, portugalskim, hiszpańskim, szwedzkim, czeskim, duńskim i polskim. Przez 70 lat głosy przedwojennych polskich aktorów towarzyszyły kolejnym pokoleniom dzieci, a wokół tego, jak zrealizowano dubbing i kto brał w nim udział, narosło wiele mitów i legend. Okazuje się, że pierwotnie polski dubbing „Królewny Śnieżki” miał wyglądać zupełnie inaczej niż w ostatecznej wersji, a śpiewającym Królewiczem wcale nie był Aleksander Żabczyński, jak przez lata pisano w rozmaitych publikacjach.
Królewna z amerykańskim akcentem
Historia polskiego dubbingu jest niemal tak długa, jak historia kina dźwiękowego. Już bowiem w 1931 r. – 4 lata po tym, jak „wielki niemowa” przemówił – odbyła się premiera polskiej wersji językowej francuskiego filmu „Rekin”, a rok później m.in. niemieckiego musicalu „Dwa serca biją w walca takt”. Początkowo polscy aktorzy musieli podróżować do Berlina, aby nagrywać swoje głosy, lecz już w 1935 r. odbyła się premiera brytyjskiego filmu „Siostra Marta jest szpiegiem”, którego dubbing zrealizowano w studiu w Warszawie. Pierwsze tego typu realizacje spotkały się z chłodnym przyjęciem ze strony widzów i krytyków filmowych ze względu na liczne niedoróbki techniczne. Dopiero w 1938 r. pojawił się film z polskim dubbingiem, który wzbudził powszechny zachwyt – „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Droga do realizacji tego ogromnego przedsięwzięcia była długa i skomplikowana, a jego historia stanowi materiał na pełen zwrotów akcji film.
Początkowo Walt Disney powierzył realizację polskiego dubbingu „Królewny Śnieżki” reżyserowi i producentowi filmowemu Mieczysławowi Znamierowskiemu, który w 1937 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Prace odbywały się zapewne w jednym ze studiów filmowych w Los Angeles, a głosów poszczególnym postaciom mieli użyczać polscy aktorzy mieszkający w okolicy. Już w kwietniu 1938 r. informowano na łamach amerykańskiej prasy, że film pojawi się w polskiej wersji językowej, ponieważ „jest ponad 700 kin w Polsce, które dysponują aparaturą dźwiękową”.
W połowie pracy nad filmem Znamierowski doszedł jednak do wniosku, że nie da rady zrealizować materiału na odpowiednim poziomie, mając do dyspozycji wyłącznie emigrantów. „Oświadczył Disneyowi w połowie roboty, że przerywa pracę ze względu na fatalny akcent Polaków zamieszkałych w Kalifornii i dubbingujących »Śnieżkę«. Zażądał wysłania materiału do Polski i powtórnego nakręcenia filmu w Warszawie” – wspominał w czerwcu 1939 r. korespondent magazynu „Kino” w Hollywood. Wersja dubbingu w reżyserii Znamierowskiego najprawdopodobniej została zniszczona, więc nigdy nie dowiemy się, jak brzmiała polska Śnieżka z amerykańskim akcentem.

Na polskiej ziemi, na światowym poziomie
Decyzja o wysłaniu taśm do Warszawy okazała się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza że Disney powierzył polski dubbing doświadczonemu reżyserowi Ryszardowi Ordyńskiemu, który nie tylko przez wiele lat mieszkał w USA, ale też zajmował się realizacją pierwszych polskich filmów dźwiękowych w Joinville pod Paryżem. Wiosną 1938 r. Ordyński nawiązał współpracę ze słynnym poetą i autorem tekstów piosenek Marianem Hemarem, który napisał polską ścieżkę dialogową do słynnej disneyowskiej produkcji.
„Nie potrzebuję chyba dodawać, że jeśli chodzi o piosenki, to mało kto dorównywa mu pod względem dobrego smaku, poczucia rytmu i muzykalności” – chwalił swojego współpracownika w wywiadzie dla „Ziemi Warszawskiej” we wrześniu 1938 r. Disney wiedział, że w rękach Ordyńskiego i Hemara jego dzieło jest bezpieczne, więc jego przedstawiciel Stuart Buchanan tylko raz odwiedził Warszawę, by udzielić im kilku drobnych uwag.
Kiedy już Hemar ułożył polskie dialogi i napisał teksty takich szlagierów jak „Piosnkę znam tylko jedną”, „Marzenie” czy „Hej ho!”, w maju 1938 r. ekipa aktorska mogła przystąpić do realizacji polskiego dubbingu w siedzibie Polskiej Spółki Synchronizacyjnej (Polskiej Akustyki) na drugim piętrze kamienicy Józefa Dawidsohna i Hackela Kadyńskiego przy Alejach Jerozolimskich 43. Kierownikiem produkcji był inżynier Zygmunt Bryl, łodzianin, który zdobywał doświadczenie w przedsiębiorstwach British Acoustic Films i Gaumont. To właśnie on odpowiadał za polski dubbing filmu „Siostra Marta jest szpiegiem”, lecz wziął sobie do serca uwagi krytyków i przy realizacji „Królewny Śnieżki” wzniósł się na wyżyny swoich możliwości. Ordyński podkreślał na łamach „Ziemi Warszawskiej”, jak dużym wyzwaniem była dla niego i aktorów praca przy filmie: „Ten »dubbing« jest niezwykle trudny. Bo niech pan zważy: »podkładanie mowy«, jeśli idzie o żywych ludzi, rozmawiających na ekranie w jakimś obcym języku, to fraszka! Ale przystosować te obce słowa do tych bajkowych figurynek – to niewspółmiernie trudniejsza praca”.
„Hemarysia” i tajemniczy Królewicz
Chociaż reżyser mówił w rozmowie z dziennikarzem „Ziemi Warszawskiej”, że „armia aktorska Disneya to armia bezimienna”, reporterzy „Kina” szybko ustalili, iż za głos tytułowej Śnieżki odpowiada Maria Modzelewska, prywatnie… żona Mariana Hemara, zwana zresztą w środowisku artystycznym „Hemarysią”. W czerwcu 1938 r. filmowy magazyn tak opisywał proces nagrywania przez nią ścieżki dialogowej: „Na ekranie w tej chwili królewna porusza tylko ustami. Natomiast jej głos uwięziony jest w słuchawkach, nałożonych na uszy Modzelewskiej. Świetna artystka, pochylona w stronę mikrofonu śpiewa w tej chwili tę samą piosenkę, ale po polsku. Taśma dźwiękowa rejestruje pilnie śpiew Modzelewskiej. Biedną królewnę okradziono w tej sekundzie z głosu – po to, aby dźwięk polskiej piosenki wmontować potem obok obrazu rysowanego przez Disneya”.
Piosenki krasnoludków wykonywali członkowie Chóru Dana, a w partiach mówionych można było usłyszeć również Henryka Małkowskiego jako Nieśmiałka oraz Józefa Orwida jako Gburka i Wesołka. Leokadia Pancewiczowa użyczyła głosu Złej Królowej, Seweryna Broniszówna – Wiedźmie, Janusz Strachocki – duchowi Zaklętego Zwierciadła, a Stefan Jaracz – Leśniczemu.
Tajemnicą przez dłuższy czas pozostawały personalia aktora, którego głosem śpiewał Królewicz. W latach 90. w literaturze upowszechniła się informacja, że utwór „Piosnkę znam tylko jedną” wykonywał sam król amantów Aleksander Żabczyński. Teorię tę rozpropagował aktor Mieczysław Gajda, który rozpoznał głos kolegi z teatru, słuchając fragmentu ścieżki dźwiękowej w towarzystwie prowadzących „Słodkiego Radia Retro” Danuty Żelechowskiej i Jana Zagozdy. Lektura przedwojennej prasy nie pozostawia jednak wątpliwości co do prawdziwej tożsamości Królewicza. 20 listopada 1938 r. w rubryce „Między nami” redakcja magazynu „Kino” odpisała czytelniczce o inicjałach H. R.: „W »Królewnie Śnieżce« królewicza dubbingował Tadeusz Jasłowski”. Jasłowski był jednym z członków Chóru Dana, nic więc dziwnego, że Ordyński to właśnie jemu przydzielił partię śpiewającego ukochanego Śnieżki.
Jak widzowie przyjęli pierwszy film o Śnieżce
Premiera „Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków” w polskiej wersji językowej odbyła się 5 października 1938 r. w warszawskim kinie Palladium. Recenzenci filmowi nie szczędzili twórcom dubbingu komplementów. Na łamach „Kina” pisano: „Temu dubbingowi należą się zresztą specjalne pochwały. Jest zrobiony wprost znakomicie. Maria Modzelewska mówi i śpiewa Śnieżkę prześlicznie. Chór Dana pożyczył swe głosy siedmiu karzełkom w sposób niezwykle precyzyjny”. Dziennikarka „Wiadomości Literackich” Stefania Zahorska była nieco bardziej krytyczna. Chociaż doceniła, że „teksty polskie i synchronizacja zrobione są starannie”, zauważyła zarazem, iż „zróżnicowanie głosowe jest niewystarczające i mgliste”. Wkrótce na fali popularności „Królewny Śnieżki” ukazało się kilkanaście płyt gramofonowych z piosenkami w wykonaniu takich polskich artystów jak Chór Dana, Stefan Witas czy Janina Godlewska-Bogucka.
Wizyta w kinie na „Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludków” z pewnością musiała być dla przedwojennej publiczności ogromnym przeżyciem. Nie dość, że film wyświetlano w kolorze, to jeszcze napisy początkowe były w języku polskim, podobnie jak imiona poszczególnych krasnoludków na ich łóżeczkach. Krytyk filmowy Zygmunt Kałużyński wspominał po latach w rozmowie z Tomaszem Raczkiem: „Będąc młodzieńcem, oglądałem »Królewnę Śnieżkę« w niedużym miasteczku i była to wtedy sensacja. Zarówno ze względu na uderzającą oryginalność tego filmu, jak i na to, że był to jeden z pierwszych artystycznych polskich dubbingów, wykonanych przez czołowych ówczesnych warszawskich aktorów, którzy byli bez porównania bardziej popularni, uwielbiani, adorowani niż dzisiejsi aktorzy teatralni”.
Po wybuchu II wojny światowej taśmy z dubbingiem znalazły się w Londynie, gdzie przeleżały pół wieku, zanim 21 sierpnia 1992 r. odbyła się polska repremiera filmu. Chociaż po latach zatarły się w ludzkiej pamięci nazwiska aktorów biorących udział w produkcji (rolę Śnieżki przypisywano błędnie Jadwidze Smosarskiej, a Złej Królowej – Irenie Górskiej-Damięckiej), aż do 2009 r. nie było innej polskiej wersji językowej „Królewny Śnieżki”. W końcu w listopadzie 2009 r. Sun Studio Polska odważyło się stworzyć nowy dubbing, do którego zaangażowało m.in. Edytę Krzemień (Królewna Śnieżka), Danutę Stenkę (Zła Królowa/Wiedźma) i Damiana Aleksandra (Królewicz), a oryginalna wersja z 1938 r. oficjalnie przeszła do lamusa.
Źródło: National Geographic Polska
Nasz ekspert
Marek Teler
Dziennikarz, popularyzator historii, bloger. Absolwent Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książek „Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego", „Zapomniani artyści II Rzeczypospolitej", „Zagadka Iny Benity". „ AK-torzy kontra kolaboranci" (Nagroda Klio III stopnia w kategorii varsaviana) i „Upadły amant. Historia Igo Syma". Publikował na łamach magazynów „Focus Historia” i „Skarpa Warszawska” oraz na portalu historycznym Histmag.org.