W ten piątek międzygwiezdny podróżnik 3I/ATLAS zbliży się do Ziemi. Jak daleko będzie?
Od momentu odkrycia w Układzie Słonecznym trzeciego potwierdzonego obiektu międzygwiezdnego nie ustają spekulacje co do jego natury. Zdecydowana większość astronomów i ekspertów ds. eksploracji kosmosu przekonuje, że choć 3I/ATLAS jest obiektem osobliwym, to wciąż należy go traktować jako kometę. Czego dowiemy się o gwiezdnym wędrowcu po najbliższych obserwacjach?

Już w ten piątek 19 grudnia 3I/ATLAS znajdzie się w perygeum, czyli w punkcie największego zbliżenia do Ziemi. Myli się jednak ten, kto sądzi, że międzygwiezdny wędrowiec przeleci blisko naszej planety. W tym wypadku perygeum znajdzie się w odległości 270 milionów kilometrów od nas. Aby lepiej uzmysłowić sobie tę odległość można powiedzieć, że to niemal dwukrotnie tyle ile wynosi odległość Ziemia–Słońce.
Najlepszy moment na obserwacje
A chociaż odległość jest znaczna, to kometa znajdzie się wystarczająco blisko, by umożliwić obserwacje naziemne. Najlepszy moment na obserwacje już się rozpoczął i potrwa jeszcze kilka dni po perygeum.
W pierwszych dniach października 3I/ATLAS minęła Marsa w bardzo niewielkiej – w skali kosmicznej – odległości. Konkretnie w odległości około 29 mln kilometrów, co daje 0,2 jednostki astronomicznej (AU). Zdarzenie było śledzone przez orbitery marsjańskie i obserwatoria słoneczne. Najlepsze dane zebrała sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej ExoMars Trace Gas Orbiter. Kamera CaSSIS (Color and Stereo Surface Imaging System) zarejestrowała serię obrazów, na których 3I/ATLAS jest lekko rozmytym, białym, przemieszczającym się punktem. Punkt ten jest centrum komety, obejmującym jej lodowo-skaliste jądro oraz otaczającą je komę.
Po przelocie w pobliżu Marsa obserwacje prowadzone z Ziemi stały się bardzo utrudnione, gdyż trajektoria komety przebiegała – patrząc z naszej strony – za Słońcem. Stało się to w kluczowym momencie jej wędrówki – podczas peryhelium, czyli najbliższego podejścia do Słońca, które nastąpiło 29 października. Po ponownym wyłonieniu się spod blasku Słońca, ziemskie teleskopy znów skierowały na nią swoje instrumenty.
Teleskopy skierowane na kosmicznego wędrowca
Satelita XMM-Newton (teleskop rentgenowski Europejskiej Agencji Kosmicznej) poświęcił 20 godzin na obserwację 3I/ATLAS, rejestrując emisję promieniowania X, powstającą w wyniku zderzeń wiatru słonecznego z rozległą komą komety. Dodajmy, że XMM-Newton jest szczególnie czuły na miękkie promieniowanie rentgenowskie emitowane przez jony węgla, azotu i tlenu.

Następnie, pod koniec listopada, obserwacje przejął teleskop Gemini North, który zarejestrował subtelny zielonkawy odcień komety. Ta detekcja wywołała niemałe poruszenie. Wszystko dlatego, że na wcześniejszych obrazach kometa miała czerwonawy odcień. Miało się to wiązać z obecnością organicznych związków zwanych tolinami, pokrywających powierzchnię jądra. Związek ten najlepiej widać na zdjęciach Plutona. To właśnie warstwa tolinów tworzy charakterystyczne czerwone serce tej planety karłowatej.
Oczywiście wiele komet ma zieloną barwę, co łączy się z obecnością dwuatomowego węgla (C₂), który pod wpływem światła słonecznego emituje zielone światło fluorescencyjne. Jednak obserwacje 3I/ATLAS dokonane przed wejściem w peryhelium sugerowały, że kometa jest wyjątkowo uboga w C₂.
Gość z przestrzeni międzygwiezdnej
C₂ nie jest zwykle bezpośrednim składnikiem lodów kometarnych – powstaje z wolnych atomów węgla, uwalnianych z innych cząsteczek pod wpływem promieniowania słonecznego i szybko się rozpada. Nowe dane sugerują, że kometa 3I/ATLAS zaczęła wytwarzać C₂ dopiero późno w swojej wędrówce przez Układ Słoneczny, co jest kolejnym nietypowym zachowaniem.
Rozpoczynający się właśnie okres wzmożonych obserwacji komety może odpowiedzieć na wiele przetaczających się przez portale informacyjne pytań. Jednym z najważniejszych jest skład chemiczny tego obiektu. Niektórzy naukowcy uważają, że 3I/ATLAS może być niezwykle bogatym w metale obiektem, najeżonym tzw. kriowulkanami wyrzucającymi gazy w przestrzeń kosmiczną. Inne analizy sugerują, że kometa może wyczerpywać swoje zapasy lodu, stopniowo przechodząc w stadium obiektu postkometarnego, podobnego do planetoidy.
Ale przede wszystkim analizy te mogą dostarczyć cennych informacji o warunkach panujących w przestrzeni międzygwiezdnej. A tam zapędziły się jak na razie tylko słabnące z roku na rok sondy Voyager 1 i 2. Właśnie dlatego wszelkie dane na temat tego, co znajduje się poza heliopauzą, są tak istotne.
Źródło: ScienceAlert
Nasza autorka
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Pisze przede wszystkim o eksploracji kosmosu, astronomii i historii. Związana z Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz magazynami portali Gazeta.pl i Wp.pl. Ambasadorka Śląskiego Festiwalu Nauki. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.

