Kula ognia na czarnym niebie. Nad Syberią przeleciała niewielka planetoida
Wczoraj, o godz. 17:15 czasu polskiego, niebo nad Jakucją przecięła niewielka planetoida. Przelot trwał tylko pięć sekund, jednak udało się go uwiecznić na licznych filmach, które pojawiły się w internecie. O pojawieniu się tego obiektu widzieliśmy już kilka godzin wcześniej.

Spis treści:
- Przewidziane pojawienie się planetoidy
- Ile obiektów typu imminent impactor udało się wykryć do tej pory?
- Jesteśmy coraz lepsi w wykrywaniu planetoid
- Pozostałości po planetoidach
O tym, że zbliża się do nas planetoida, na swoim koncie w serwisie X pierwsza poinformowała Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). „Właśnie wykryto małą planetoidę, która znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Obiekt ma około 70 cm średnicy, uderzenie nie wyrządzi żadnych szkód. Najprawdopodobniej za siedem godzin od teraz na niebie na północną Syberią pojawi się ładna kula ognia” – można było przeczytać we wpisie.
Informacje z alertu sprawdziły się co do jednej. Faktycznie, na nocnym niebie nad Jakucją, ok. 23:15 czasu lokalnego, pojawił się meteor. Jego przelot trwał krótko, jednak był widowiskowy. W pewnym momencie dał nawet bardzo jasny rozbłysk. Jak wyglądało całe zjawisko, można zobaczyć na poniższym filmie.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Przewidziane pojawienie się planetoidy
Planetoida formalnie oznaczona została jako C0WEPC5. Jak podała ESA, jako pierwsi wypatrzyli ją astronomowie z Kitt Peak National Observatory. To duże obserwatorium astronomiczne zlokalizowane na szczycie góry Kitt Peak w Arizonie. W skład wchodzą dwa radioteleskopy oraz kilkanaście teleskopów optycznych należących do różnych instytucji.
C0WEPC5 została zaliczona do kategorii planetoid, które po angielsku określa się jako imminent impactor. Tak nazywane są te z planetoid, które zostają wykryte zaledwie na godziny przed zderzeniem z Ziemią. Znajdowanie tego rodzaju obiektów jest dużym sukcesem. Najczęściej są niewielkie, a więc bardzo trudno jest je wytropić z wyprzedzeniem.
Ile obiektów typu imminent impactor udało się wykryć do tej pory?
Planetoida C0WEPC5 to już czwarty odkryty w tym roku obiekt typu imminent impactor. Oraz zaledwie jedenasty, jaki dotychczas poznaliśmy. Poprzednim była planetoida 2024 UQ, wypatrzona w październiku tego roku przez obserwatorium na Hawajach należące do projektu ATLAS (ang. Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System). To prowadzony przez NASA program mający wykrywać odpowiednio wcześnie te z planetoid, które mogłyby zgotować nam los dinozaurów.
We wrześniu z kolei dowiedzieliśmy się z wyprzedzeniem o planetoidzie 2024 RW1, która eksplodowała nad Filipinami. Spektakularny był również pierwszy tegoroczny imminent impactor. Była to planetoida 2024 BX1, mająca średnicę metra, która w styczniu przecięła niebo nad Berlinem. Również jej przelot został uwieczniony, a następnie wielokrotnie pokazywany w internecie.
Jesteśmy coraz lepsi w wykrywaniu planetoid
Alan Fitzsimmons, naukowiec z Queen’s University Belfast, zauważył, że zdarzenia takie, jak wykrycie planetoidy, która spadła na Syberii, to bardzo pozytywny znak. Na łamach „New Scientista” Fitzsimmons stwierdził, że nasza zdolność wykrywania z odpowiednim wyprzedzeniem obiektów znajdujących się na kursie kolizyjnym z Ziemią stale rośnie.
Naukowiec, który się wypowiadał jeszcze przed spadnięciem planetoidy, nie pomylił się również w opisie tego, jak będzie wyglądało całe zjawisko. – Będzie całkiem spektakularne – stwierdził. – W strefie uderzenia niebo będzie całkowicie ciemne, zaś w promieniu kilkuset kilometrów dookoła zobaczymy imponującą, bardzo jasną kulę ognia.
Pozostałości po planetoidach
Co roku w Ziemię uderza kilka planetoid wielkości C0WEPC5. Pierwszy taki obiekt został wykryty w 2008 roku. Kolejny naukowcy wypatrzyli sześć lat później. Od tego czasu tempo detekcji kolejnych nadciągających z kosmosu planetoid stopniowo rośnie.
Wcześniejsze wykrycie planetoidy, która płonie i rozpala się ziemskiej atmosferze, daje okazję nie tylko do prowadzenia obserwacji. Jeśli dokładnie określi się miejsce uderzenia, można je następnie przeszukać i znaleźć fragmenty pozaziemskiego obiektu. Tak było w przypadku „berlińskiej” planetoidy 2024 BX1, której kawałki znaleźli studenci. Były one wielkości zaledwie orzecha włoskiego. Dzisiaj stanowią ważny materiał do badań naukowych.
Źródła: New Scientist, Space.com
Nasza autorka
Magdalena Salik
Dziennikarka i pisarka, przez wiele lat sekretarz redakcji i zastępczyni redaktora naczelnego magazynu „Focus". Wcześniej redaktorka działu naukowego „Dziennika. Polska, Europa, Świat”. Autorka powieści z gatunku fantastyki naukowej, ostatnio wydała „Płomień” i „Wściek”. Więcej: magdalenasalik.wordpress.com

