Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Rzymska spatha na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej
  2. Broń była używana przez wojownika Wandalów
  3. Pierwsze tego typu znalezisko w regionie

Takie odkrycia nie zdarzają się często. Dowodów na wpływy rzymskie na terenie naszego kraju jest jak na lekarstwo. Najczęściej są to pojedyncze artefakty, które zostały przywiezione z terenów opanowanych przez cesarstwo przez plemiona, które zamieszkiwały wówczas nasze ziemie. Badacze ze stowarzyszenia Inventum mogą dołożyć swoją cegiełkę do tych skromnych zbiorów. Na północnej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej odkryli rzymski miecz sprzed prawie 2 tysięcy lat.

Rzymska spatha na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej

Według archeologów to najprawdopodobniej spatha, czyli długi miecz używany przez jazdę rzymską, który rozpowszechniony został w czasach cesarstwa. Historycy podejrzewają, że wywodził się od miecza celtyckiego. Był cięższy od tradycyjnego gladiusa (używanego przez legionistów). Charakteryzował się obosieczną głownią, a także standardową rękojeścią średniej długości oraz grubym i prostym jelcem.

Spatha dużo lepiej od gladiusa sprawdzała się w walce w szyku luźniejszym. Obosieczna, prosta głownia umożliwiała kawalerii zadawanie silnych ciosów we wszystkich kierunkach. Uderzenia tym rodzajem miecza pozwalały złamać broń drzewcową, obcinać kończyny lub ogłuszyć przeciwnika nawet bez przerąbania hełmu.

Broń była używana przez wojownika Wandalów

Autorzy najnowszego odkrycia podkreślają jednak, że odkryta w Jurze broń nie była używana przez rzymskiego kawalerzystę, lecz wojownika z plemienia Wandalów. Prawdopodobnie był to łup wojenny po jednej z kampanii przeciwko cesarstwu rzymskiemu. Znaleziska dokonano w styczniu, a jego autorami są poszukiwacze korzystający z wykrywacza metalu – Rafał Proszowski i Mariusz Lampa. Odkrywcy prowadzili poszukiwania śladów odwrotu wojsk polskich we wrześniu 1939 roku.

– W pewnym momencie jeden z kolegów usłyszał specyficzny sygnał i postanowił sprawdzić, co kryje się w ziemi. Po odsłonięciu całości okazało się, że widoczne są dwa kawałki przełamanego miecza – mówił PAP przedstawiciel stowarzyszenia Inventum Mariusz Włudarz. Artefakt został zabezpieczony, a miejsce znaleziska oznaczono, aby przeprowadzić tam dalsze wykopaliska.

Pierwsze tego typu znalezisko w regionie

Miecz miał w sumie trzy fragmenty. Badacze uważają, że broń najprawdopodobniej została celowo złamana w trakcie ceremonii pogrzebowej, a odłamki złożono w grobie wraz ze zmarłym wojownikiem w ciałopalnym grobie. – Datowanie na tym etapie jest jeszcze nie do końca możliwe. Przypuszczalnie jest to okres pomiędzy I a III wiekiem naszej ery – tłumaczy Włudarz.

Po odkryciu miecza przeprowadzono wstępne poszukiwania. Jednak nie znaleziono żadnych artefaktów, które można byłoby powiązać z tym konkretnym pochówkiem. Kawałek dalej detektoryści odkryli jednak topór średniowieczny, a także ostrogi z czasów nowożytnych. Wszystkie przedmioty zostały zabrane do Muzeum Częstochowskiego, gdzie przeprowadzone są obecnie dokładne badania. Uczeni chcą ustalić szczegóły dotyczące pochówku wojownika i pochodzenie samego miecza.

– To pierwsze udokumentowane i zgłoszone tego typu znalezisko. Na terenie Jury znajdowano już różnego rodzaju zabytki świadczące o obecności ludzi na tym terenie od ery neolitu, przez epokę brązu i żelaza. Jednak tego typu miecz jest na razie jedynym o którym nam wiadomo – powiedział Włudarz. – Ziemia na terenie nie tylko Jury, ale i całej Polski skrywa jeszcze wiele tajemnic, a ich odkrycie jest zależne od wielu czynników. Jednym z nich jest wiedza, ale tu był to szczęśliwy traf, bo nie spodziewaliśmy się takiego odkrycia – dodał poszukiwacz.

Reklama

Źródła: Stowarzyszenie Inventum, PAP

Nasz autor

Jakub Rybski

Dziennikarz, miłośnik kina niezależnego, literatury, ramenu, gier wideo i dobrego rocka. Wcześniej związany z telewizją TVN24 i Canal +. Zawodowo nie boi się podejmować żadnego tematu, prywatnie bardzo zainteresowany polityką. Autor bloga na Instagramie "Mini Podróże".
Reklama
Reklama
Reklama