W tym artykule:

  1. Gdzie znajduje się zapora Hoovera?
  2. Ile lat trwały prace nad tamą Hoovera?
  3. Budowa zapory
  4. W jakim celu powstała zapora Hoovera?
  5. Zwiedzanie zapory Hoovera
Reklama

Obecnie zapora Hoovera jest 38. największą elektrownią wodną na świecie, ale w swoim czasie nie miała sobie równych. Betonowy kolos mierzy 224,1 m wysokości, 379,2 m długości, 200 m szerokości u podstawy i 15 m u szczytu. Mimo że już w 1945 roku straciła tytuł największej tamy i elektrowni wodnej na rzecz zapory Grand Coulee, to do dziś robi niesamowite wrażenie i rokrocznie przyciąga ok. 1 mln turystów, chcących na własne oczy przekonać się o jej ogromie.

Gdzie znajduje się zapora Hoovera?

Betonową zaporę wodną typu grawitacyjno-łukowego wzniesiono w Czarnym Kanionie, na pograniczu stanów Arizona i Nevada. Powstała na rzece Kolorado, piątej najdłuższej w Stanach Zjednoczonych, w odległości 56 km od Las Vegas.

W latach 30. XX wieku miejsce to było odizolowane od jakiejkolwiek infrastruktury. Żeby móc transportować materiały budowlane i ludzi, trzeba było wybudować 50-kilometrową linię kolejową i wznieść osadę, która zapewni robotnikom odpowiednie warunki bytowe. Nie od razu, bo początkowo budowniczowie koczowali w namiotach, bez jakiegokolwiek zaplecza sanitarnego i socjalnego. Rząd ugiął się dopiero po fali protestów.

Ile lat trwały prace nad tamą Hoovera?

Rzeka Kolorado rzeźbiła Czarny Kanion przez miliony lat. Człowiek potrzebował zaledwie pięciu, by zapanować nad wcześniej nieokiełznanym żywiołem i postawić w samym środku doliny ogromną konstrukcję z betonu.

21 grudnia 1928 roku prezydent Calvin Coolidge podpisał umowę, na mocy której rząd federalny miał sfinansować budowę. Inwestycja rozpoczęła się w 1931 roku. Pierwszy etap przewidywał tymczasowe odwodnienie rzeki.

Zapora Hoovera / fot. Shutterstock

Kolorado z obu stron jest ograniczana przez ściany kanionu, więc puszczenie jej biegu alternatywnym korytem nie było możliwe. Żeby rozpocząć budowę, inżynierowie musieli opracować system tuneli odwadniających. Cztery korytarze, mierzące ok. 1200 metrów długości i 17 metrów średnicy, drążono w litej skale, w tempie ok. 14 metrów na dobę. Było to niesamowicie wymagające zadanie, nie tylko pod względem inżynieryjnym.

Robotnicy pracowali na wielopoziomowym pojeździe, zaopatrzonym w kilkanaście świdrów. W tunelach nie istniał system wentylacji, więc wielu ludzi zmarło w wyniku zatrucia spalinami. Nie można też przemilczeć faktu, że nie stosowano wówczas niemal żadnych zabezpieczeń. Tylko nieliczni robotnicy chronili głowę kaskiem. Zaowocowało to niezwykle ponurą statystyką – w pracach nad zaporą miało zginąć 112 osób, choć nieoficjalnie mówi się, że są to zaniżone dane.

13 listopada 1932 roku tunele były gotowe. W celu dodatkowego zabezpieczenia miejsca budowy przed zalaniem, wybudowano dwie tymczasowe tamy, poniżej i powyżej miejsca, w którym miała stanąć ta właściwa.

Budowa zapory

Kolejny etap przewidywał przygotowanie podłoża. Tama nie mogła stanąć na niestabilnym dnie koryta rzecznego. Żeby odsłonić litą skałę, trzeba było usunąć ok. milion metrów sześciennych luźnego materiału. Odpowiedniego przygotowania wymagały też ściany kanionu, do których miała przylegać zapora. Nie obyło się bez usunięcia zerodowanych warstw kamienia.

6 czerwca 1933 roku, wyprzedzając plan o półtora roku, zaczęto wylewać beton. Nie mogło być mowy o odlaniu jednego wielkiego segmentu. Obliczono, że w takiej sytuacji czas niezbędny na wyschnięcie i związanie kompozytu przekroczyłby 120 lat. Zaporę odlewano fragmentami, dzieląc przygotowane dno kanionu na segmenty o powierzchni 15 metrów kwadratowych i wysokości 150 centymetrów. W celu przyspieszenia procesu schnięcia wykonano instalację chłodzącą, składającą się z rur, którymi płynęła woda.

Zapora była gotowa w 1936 roku. Gdy rzeka Kolorado została zatamowana, rozpoczęło się napełnianie jeziora Mead. Proces ten trwał około 6 lat, a w tym czasie rzeka praktycznie przestała płynąć w swoim dolnym biegu.

W jakim celu powstała zapora Hoovera?

Do budowy zapory zużyto 6 milionów ton betonu. To wystarczająca ilość, by pokryć drogę wiodącą z Nowego Jorku do Los Angeles. Jezioro Mead, które powstało w wyniku spiętrzenia wód Kolorado, zajmuje 620 kilometrów kwadratowych i mieści ponad 35 miliardów metrów sześciennych wody. Taka ilość wystarczy, by zalać całą Polskę dziesięciocentymetrową warstwą. W elektrowniach wodnych zapory znajduje się 17 generatorów, których łączna moc wynosi 2 GW. Te są w stanie zasilić ok. 2 mln gospodarstw domowych. Czemu miała służyć ta śmiała inwestycja?

Imponująca zapora Hoovera, która w latach 30. XX wieku była stawiana za wzorcowe rozwiązanie konstrukcyjne, w założeniu miała spełniać trzy funkcje. Po pierwsze, służyła opanowaniu nieokiełznanej rzeki Kolorado i zapobieganiu powodziom. Po drugie, miała gromadzić wodę do nawadniania wielkich pól uprawnych i zaopatrzenia rozwijających się miast, jak Las Vegas i Los Angeles. Po trzecie, miała wytwarzać czystą i niezawodną energię dla południowo-zachodnich obszarów USA.

Zapora Hoovera, wielki sukces budownictwa wodnego, umożliwiła niespotykany wcześniej wzrost zatrudnienia. Inwestycja, która w latach 30. XX wieku wymagała nakładu 49 milionów dolarów, była finansowana z budżetu federalnego. Choć koncepcja wzniesienia wielkiej tamy narodziła się wiele lat wcześniej, a budowę zatwierdzono jeszcze przed nastaniem Czarnego Czwartku, to należy podkreślić, że to właśnie tama nazwana na cześć 31. prezydenta stała się jednym z kluczowych narzędzi amerykańskiego rządu w walce z wielkim kryzysem gospodarczym.

24 października 1929 roku nastąpił krach na nowojorskiej giełdzie. Gospodarka Stanów Zjednoczonych zaczęła podupadać. Rząd przyjął wówczas politykę Nowego Ładu. Strategia przewidywała szeroko zakrojone zaangażowanie władz centralnych w gospodarkę. Państwo miało nie tylko wspierać sferę socjalną, ale także partycypować w wielkich inwestycjach i w ten sposób tworzyć nowe miejsca pracy. Jedną z nich była budowa zapory na rzece Kolorado.

Zwiedzanie zapory Hoovera

Zapora Hoovera była pierwszym tak imponującym obiektem budownictwa wodnego, który imponuje nawet dziś. Trudno wyobrazić sobie, jak wielkie wrażenie musiała robić w latach 30. XX wieku. Można jednak spróbować, bo obiekt jest udostępniony dla zwiedzających.

30 najwspanialszych parków narodowych świata

Naturalnie najpiękniejsze parki narodowe ze wszystkich kontynentów.
1_bew_01410505_opt

Przed wjazdem na zaporę, warto udać się na wybudowany w 2010 roku Hoover Dam Bypass – jeden z najbardziej malowniczych mostów na świecie. Obiekt jest zlokalizowany w odległości ok. pół kilometra (na południe) od tamy. Powstał, by odciążyć ruch samochodowy na drodze biegnącej przez zaporę, która nie radziła sobie ze współczesnym natężeniem i stanowiła „wąskie gardło” na U.S. Route 93.

Z parkingu należy udać się do głównego wejścia. Po drodze można zobaczyć żelbetowe kotwy stabilizujące skały i grunt. Dalej znajduje się położony na wysokości 270 metrów punkt widokowy na zaporę i jezioro Mead.

Docierając do zapory, samochód należy zaparkować na jednym z przeznaczonych do tego miejsc. Osoby zastawiające pojazd na chodniku narażają się na wysoki mandat. Na szczęście parkingów (płatnych i bezpłatnych) nie brakuje. Te znajdują się zarówno po stronie Arizony, jak i Nevady.

Zaporę można zwiedzić bezpłatnie, ale są dostępne także płatne opcje. W wariancie darmowym można przespacerować się szczytem tamy, zobaczyć fantastyczną panoramę Czarnego Kanionu i jeziora Mead, wieże regulujące dopływ wody do turbin i kanały przelewowe (które chronią tamę przed nadmiernym naporem wody).

Na szczycie betonowej konstrukcji znajduje się dostępne za opłatą centrum dla zwiedzających. Tam turyści poznają historię budowy tamy i mogą wejść na taras obserwacyjny. Dostępne są też wycieczki z przewodnikiem, które poza wejściem do centrum oferują między innymi spacer historycznymi tunelami konstrukcji.

Reklama

Szukasz więcej fascynujących informacji na temat świata roślin i zwierząt, odkryć archeologicznych i nieskończonego Wszechświata? Zaprenumeruj magazyn „National Geographic Polska". Najnowszą ofertę znajdziesz na tej stronie.

Nasz ekspert

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama