Reklama

Spis treści:

  1. Rewolucja 1905 r.
  2. Bezkarni bandyci
  3. Zemsta na przestępcach
  4. Cień nad krucjatą

Był rok 1905. Imperium Rosyjskie chwiało się pod wpływem nieoczekiwanych klęsk w wojnie z Japonią, a zacofanym państwem targały wewnętrzne konflikty. Rewolucja wisiała w powietrzu. W marionetkowym Królestwie Polskim ferment był jeszcze większy, bo poza żądaniami ekonomicznymi w grę wchodziły aspiracje niepodległościowe Polaków.

Rewolucja 1905 r.

W Petersburgu styczniowy marsz tysięcy Rosjan pod Pałac Zimowy z petycją wzywającą cara do zmian w polityce zakończył się rzezią, która przeszła do historii pod nazwą „krwawej niedzieli”. Na polskich ziemiach pod rosyjskim zaborem do strajku wezwały Polska Partia Socjalistyczna oraz Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Na ulicach, pod fabrykami i kościołami lała się krew, carscy kozacy nie znali litości.

W odwecie rewolucjoniści wzięli na cel rosyjskich notabli i żandarmów. 26 marca 1905 roku 19-letni Stefan Okrzeja, członek Organizacji Bojowej PPS, przeprowadził atak bombowy na posterunek carskiej policji na warszawskiej Pradze. Schwytany, został skazany na śmierć i powieszony na stokach Cytadeli. Miasto wrzało. 1 maja na ulicach polskich miast doszło do starć demonstrujących robotników z policją.

I wtedy nagle, pod koniec maja, w tej rewolucyjnej atmosferze pojawił się nowy wątek. Oto wzburzeni robotnicy wzięli na cel warszawskie domy publiczne i zaczęli atakować alfonsów: od Miłej po Koszykową, od Smoczej po Nowy Świat.

Bezkarni bandyci

Powołując się na badania historyków, prof. Adam Leszczyński pisze, że „liczbę kobiet utrzymujących się z prostytucji w Warszawie szacowano na kilkanaście tysięcy”. Z tego problemu i z rozpleniania się nieuleczalnej wówczas kiły władze carskie niewiele sobie robiły.

„W najgorszej sytuacji były prostytutki zarejestrowane, z tzw. czarnymi książeczkami (czyli formalnie uprawiające ten zawód). Znajdowały się one całkowicie we władzy sutenera i kiedy nie chciały pracować, alfons wzywał policję, która mogła zamknąć nieposłuszną kobietę do aresztu. Prostytucja przybierała wiele form: od luksusowych utrzymanek jednego opiekuna po robotnice, które nierzadko uprawiały ją okazjonalnie – dorabiając do niskich płac – albo oddawały się w zamian za różne usługi czy drobne prezenty” – pisze prof. Leszczyński.

Ten dramat narastał przez lata. W 1905 roku Janusz Korczak, wówczas 26-letni pisarz i publicysta, pisał w czasopiśmie „Głos”: „Przed czterema laty w domu 46 przy ulicy Kruczej, na parterze od frontu, na prawo z bramy, znajdował się magazyn kapeluszy damskich. Szyld był tylko osłoną. W owym magazynie dziesięcio-, dwunastoletnie dziewczęta używane były do zbrodniczych praktyk. Opowiedział mi o tym adwokat przysięgły J. S. w następującymi słowach: – Kolega mój, lekarz prowincjonalny, zachęcony został do udania się tam, jeśli »pragnie ujrzeć coś ciekawego«. Na zapytanie jego, »czy kapelusik już gotów«, wprowadzony został do sąsiedniego pokoju i tu znalazł dwie dziewczynki, które uczyniły mu propozycję. »Ja wam pokażę«, zawołał oburzony. Wówczas otworzyły się drzwi sąsiedniego pokoju, i ukazał się w nich drab jakiś o groźnej postawie. »Co nam pokażesz«, zapytał. Lekarz wyjął rewolwer i tyłem wycofał się z pułapki”.

Alfonsi czuli się bezkarni. „Wspomnienia robotników i doniesienia prasowe wskazują z kolei na to, że pogrom alfonsów był eskalacją narastającego konfliktu między półświatkiem Warszawy a robotnikami, w większości sprzyjającymi ruchom lewicowym. W miesiącach poprzedzających wypadki majowe złodzieje nękali robotników w dniach wypłaty, przestępcy pobytowi ściągali do miasta w celu rozbicia strajków, a sutenerzy porywali z fabryk strajkujące robotnice i umieszczali je w miejscowych domach publicznych. Członkowie półświatka bezkarnie terroryzowali ludność dzielnic robotniczych” – pisze dr Aleksandra Jakubczak w naukowym opracowaniu o tym, jak doszło do eskalacji konfliktu między członkami półświatka a robotnikami.

Zemsta na przestępcach

Co było iskrą, która doprowadziło do „pogromu alfonsów”? Korczak, podaje za ówczesną prasą: „Na weselu żydowskim zebrano dla nowożeńców kilkadziesiąt rubli. Nagle wszedł na salę alfons czy nożowiec, zabrał pieniądze i poszedł. Wydaje się to nieprawdopodobne: jakim prawem wszedł, jakim prawem wziął pieniądze, czy mógł sądzić na chwilę bodaj, że mu to ujdzie bezkarnie? Odpowiadam: mógł sądzić, że mu to ujdzie bezkarnie”.

Prof. Leszczyński pisze natomiast: „Przyczyny zajść nie są znane. »Kurjer Warszawski« podawał dwie wersje. Wedle pierwszej grupa sutenerów porwała narzeczoną ubogiego pracownika żydowskiego zakładu rzeźniczego, a kiedy ten odszukał ukochaną i zażądał jej uwolnienia, porywacze ranili go nożami. Wtedy koledzy rzeźnika zaplanowali zemstę. Wedle drugiej wersji do jednego z licznych lupanarów, mieszczących się na ulicach Zielnej, Chmielnej i innych sąsiadujących z Marszałkowską, trafiła porwana młoda Żydówka. Opowiedziała o swym losie klientowi, młodemu żydowskiemu robotnikowi, który poszedł do sutenerów przesiadujących w piwiarniach i kawiarniach przy zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej i zażądał uwolnienia dziewczyny. Został zakłuty nożem, a jego koledzy zaprzysięgli go pomścić”.

Zajścia trwały kilka dni. 24 maja żydowscy robotnicy uzbrojeni w siekiery, noże, kije i drągi ruszyli na sutenerów na warszawskim Lesznie. Skoro podczas wcześniejszych starć nie mieli problemów z biciem policyjnych szpicli i zdrajców, tym bardziej nie znali litości dla kryminalistów. Atakowali ich na ulicach, w lupanarach i knajpach, w których przesiadywali. Bili przestępców do nieprzytomności, wielu trafiło do szpitali. Także dzień później, 25 maja, głównym celem były prowadzone przez Żydów domy publiczne. Powiązane zresztą z zorganizowanymi grupami przestępczymi, porywającymi kobiety i sprzedającymi prostytutki aż do Buenos Aires.

Warszawski pogrom alfonsów
Warszawski pogrom alfonsów fot. Warszawa spacery w czasie / Facebook, public domain

„Tego samego dnia wieczorem do zamieszek dołączyli chrześcijanie. W przeprowadzanych przez nich atakach na domy rozpusty uczestniczyli: młodzież szkolna i robotnicy, w tym kobiety. Ramię w ramię chrześcijanie i Żydzi burzyli lupanary na Wielkiej, Sadowej, Chmielnej, Świętej Barbary, Wspólnej i Widok, gdzie – jak się zdaje – znajdowały się zarówno żydowskie, jak i chrześcijańskie domy rozpusty” – pisze dr Aleksandra Jakubczak.

„Następnego ranka, już około jedenastej rano, wszystkie burdele w Warszawie zostały doszczętnie zniszczone. Wówczas, kiedy wydawało się, że tłum wykonał swój plan i nie pozostało więcej lupanarów do zburzenia (z wyjątkiem tych chronionych przez żandarmerię), uwaga robotników skierowała się na lokale prywatne. Wtargnięto do mieszkań bogatych kobiet lekkich obyczajów, m.in. baronowej de Riss na Nowym Świecie. Przez okna budynków ostentacyjnie wyrzucano luksusowe meble, lustra i fortepiany, a także drogie ubrania. Nie uchroniły się także biedniejsze prostytutki, których mieszkania oznaczano na znak hańby”.

Cień nad krucjatą

Czasem dochodziło do pomyłek, gdy przez dewastowano mieszkania niewinnych, samotnie żyjących kobiet. Zdarzały się grabieże, bo z chaosu zaczęli korzystać także kryminaliści. Ostatecznie do końca maja zamieszki wygasły. Pięć osób zginęło na miejscu, dziesięć zmarło w szpitalach, wiele przedstawicieli półświatka zostało pobitych i trafiło do szpitali. Zniszczono mnóstwo „siedlisk rozpusty”, w tym 150 mieszkań.

A jednak nad tymi wydarzeniami ciąży pewne podejrzenie, którego trop można znaleźć nie tylko w pracach naukowych, lecz i w serialu „Polowanie na ćmy”, stworzonym na podstawie powieści Wacława Holewińskiego „Pogrom 1905”. Otóż wydaje się, że ta krucjata przeciw alfonsom i w obronie moralności mogła zostać sprowokowana przez same władze carskie.

Wedle tej hipotezy, chodziłoby im o to, aby zmienić punkt ciężkości rewolucyjnych protestów. Pokazać rewolucjonistów jako niebezpieczny motłoch, a jednocześnie wzniecić nastroje antysemickie. Ataki żydowskich robotników na żydowskie lupanary w ich dzielnicy mogły bowiem wzbudzić w całej Warszawie przekonanie, że to tylko Żydzi stoją za „siedliskami rozpusty” i czas z nimi wszystkimi się rozliczyć. A to mogło doprowadzić do powtórki z niesławnego pogromu warszawskiego z 1881 roku. Ta prowokacja jednak się nie udała, więc wojska rosyjskie stłumiły „pogrom alfonsów”.

Warto jednak zauważyć, że pod wpływem warszawskich wydarzeń zaatakowano sutenerów także w Łodzi, Lublinie i Białymstoku. W tym ostatnim mieście rok później doszło do pogromu Żydów, inspirowanego przez władze rosyjskie. Carat nie cofał się przed niczym, by osłabić rewolucyjny ferment i skłócić niezadowolonych poddanych Imperium. Byle opóźnić reformy przestarzałego, brutalnego systemu rządów.

Źródła:

  • Aleksandra Jakubczak, „»Pogrom alfonsów« jako eskalacja konfliktu między członkami półświatka a robotnikami”, w: „Przegląd Historyczny”, nr 109/2018
  • Aleksandra Jakubczak [red.], „Pogrom domów publicznych w Warszawie”, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2022
  • Janusz Korczak, „Przeciw rozpuście
  • Adam Leszczyński, „Pogrom cór Koryntu”, w: „Ale Historia”, 20 kwietnia 2015

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama