Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Słoneczniki zapewniły van Goghowi nieśmiertelność
  2. Słoneczniki van Gogha powstały w dwóch miastach
  3. Słoneczniki van Gogha, czyli dzieła wybitne
  4. Chętnych do podziwiania arcydzieła nie brakuje

Krytycy sztuki nie mają wątpliwości, że cykl „Słoneczniki” stanowi jednoznaczny dowód kunsztu van Gogha, przejawiającego się mistrzostwem w operowaniu światłem i ograniczoną paletą ciepłych barw. Malując serię obrazów przedstawiających nieożywioną naturę, holenderski mistrz pędzla osiągnął spektakularne efekty. Kwiaty w jego interpretacji wydają się żywe, niemal można poczuć ich zapach. Nic dziwnego, że Jan Hulsker, badacz twórczości van Gogha, określił tę serię jako tą, która „być może bardziej niż jakiekolwiek inne jego obrazy, uczyniła go sławnym na całym świecie”.

Słoneczniki zapewniły van Goghowi nieśmiertelność

obrazy, które zna każdy, nawet osoby, które na co dzień nie obcują ze sztuką. „Mona Lisa” Leonarda da Vinci, „Guernica” Pabla Picassa czy „Krzyk” Edwarda Mucha – prawdopodobnie większość kojarzy każde z tych dzieł, tak samo jak większość myśli o van Goghu, gdy mowa o „Słonecznikach”. Dziś każdy może kupić reprodukcję słynnej martwej natury. Motyw słoneczników pojawia się na kubkach i koszulkach i chyba nikt nie ma wątpliwości że żółte kwiaty w glinianym wazonie, ustawionym na tle neutralnej ściany, wyszły spod pędzla holenderskiego mistrza.

Ale gdyby przeciętnego obserwatora zapytać o inne obrazy van Gogha? Niektórzy wskażą na autoportret, namalowany po drastycznym zabiegu odcięcia ucha, który sam na sobie wykonał. Najprawdopodobniej niektórzy wymienią też „Gwiaździstą noc”. A przecież artystyczny dorobek sławnego postimpresjonisty obejmuje około 2000 (słownie: dwa tysiące) dzieł, obrazów, szkiców i rysunków! A jednak Vincent van Gogh jest kojarzony przede wszystkim z cyklem „Słoneczniki”. Arcydzieła z tej serii, podobnie jak inne płótna spod pędzla van Gogha, zdobyły uznanie dopiero po śmierci artysty.

Co Vincent van Gogh widział w słonecznikach?

Dlaczego holenderski artysta „zafiksował się” na punkcie żółtych kwiatów? Cóż, w XIX wieku słoneczniki były popularnymi kwiatami dekoracyjnymi, a motyw martwej natury był jednym z dominujących w sztuce. Nie można jednak nie wspomnieć, że ten pospolity kwiat inspirowały tylko nielicznych. Słoneczniki pojawiały się na płótnie, ale najczęściej w towarzystwie innych gatunków. Wielu malarzy po prostu uważało te kwiaty... właśnie, za pospolite.

Vincent van Gogh widział w nich jednak coś zupełnie innego. W jego interpretacji, słoneczniki symbolizowały radość życia i idealizm i jako takie nie miały w sobie niczego pospolitego. Przenosząc je na płótno chciał, żeby oddziaływały na pomieszczenie tak jak witraże oddziałują na ponure wnętrza kościołów. Miały wprowadzać do niego światło i blask.

Światło ożywiło martwą naturę

Obrazy namalowane techniką olejną, choć nie odwzorowują kwiatów w stu procentach, mają w sobie niezaprzeczalną magię. Artyście udało się uchwycić moment padania promieni słonecznych na okazały bukiet, czyli chwilę, w której płatki zyskują głęboką, żywą barwę.

Uzyskany efekt jest tym bardziej niesamowity, że autor nie bał się eksperymentować z fakturami. Podczas gdy blade tło jest niemal gładkie, to płatki wystają przed powierzchnię płótna. To celowy zabieg. Artysta nakładał farbę różnej grubości i podkreślił kontury kwiatów ciemniejszą barwą. To w połączeniu z mistrzowskim operowaniem refleksami świetlnymi tworzy wyraźny efekt trójwymiarowości.

Słoneczniki van Gogha powstały w dwóch miastach

Ile obrazów z cyklu „Słoneczniki namalował Vincent van Gogh”? Jedenaście. Najwybitniejsze dzieło w dorobku holenderskiego artysty jest utożsamiane przede wszystkim z jego pobytem w słynnym „Żółtym Domu”, jednak należy podkreślić, że van Gogh zaczął eksperymentować z motywem słoneczników zanim przyjechał do Arles.

Prace namalowane w Paryżu

W 1886 roku, po krótkim epizodzie pobierania nauk w Akademii w Antwerpii, Vincent van Gogh wyjechał do Paryża, gdzie przebywał jego brat, Theo. Tam poznał Paula Gaugina, Henriego de Toulouse-Lautreca i innych artystów, którzy zapoznali go z francuskim stylem malarstwa. Brat poznał go także z Georgesem Seuratem i Camillem Pissarro, którzy w tamtym czasie należeli do czołowych przedstawicieli szkoły impresjonistów.

To właśnie w okresie paryskim zaczął kształtować się charakterystyczny styl van Gogha. Powstały wówczas takie dzieła, jak choćby „Portret Père Tanguy” czy „Autoportret przed sztalugą”. Wtedy też zaczął eksperymentować z martwą naturą.

„Dwa ścięte słoneczniki (II)”
„Dwa ścięte słoneczniki (II)” ryc. Vincent van Gogh

Późnym latem 1887 roku zaczął malować słoneczniki. Nie były to jeszcze słynne prace, przedstawiające kwiaty w glinianym wazonie. Początkowo van Gogh przenosił na płótno ścięte słoneczniki. Powstały wówczas:

  • „Cztery ścięte słoneczniki” (sierpień-wrzesień 1887 r.),
  • „Dwa ścięte słoneczniki (I)” (sierpień-wrzesień 1887 r.),
  • „Dwa ścięte słoneczniki (II)” (sierpień-wrzesień 1887 r.),
  • „Dwa ścięte słoneczniki (III)” (sierpień-wrzesień 1887 r.).

Prace namalowane w Arles

Po dwóch latach pobytu w Paryżu Vincent van Gogh zapragnął „patrzeć na przyrodę pod jaśniejszym niebem”. W lutym 1888 roku opuścił Paryż i udał się na południowy wschód. Zamieszkał w Arles, a jego pracownią stał się słynny „Żółty Dom”.

Niewielkie miasteczko w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże urzekło artystę słonecznymi pejzażami, co znalazło odzwierciedlenie w jego twórczości. W tamtym czasie powstały między innymi obrazy przedstawiające panoramę miasta i okolic, drzewa owocowe, wnętrze i zewnętrze domu van Gogha i krajobrazy. Artysta tworzył też portrety przyjaciół, między innymi listonosza Roulina.

Kiedy powstały najsłynniejsze dzieła artysty, czyli „Słoneczniki”? Vincent van Gogh zaczął malować kwiaty w oczekiwaniu na przyjazd do Arles Paula Gauguina (w swojej siedzibie planował stworzyć coś w rodzaju artystycznej komuny). W liście zaadresowanym do Émile Bernarda, datowanym na 21 sierpnia 1888 r. napisał, że planuje udekorować studio pół tuzinem obrazów ze słonecznikami, na których surowe lub przełamane żółcie wybuchną na tle błękitów. O swojej pracy informował także brata.

„Martwa natura: wazon z dwunastoma słonecznikami (I)”
„Martwa natura: wazon z dwunastoma słonecznikami (I)” ryc. Vincent van Gogh

W Arles powstały kolejno następujące płótna:

  • „Trzy słoneczniki w wazonie” (sierpień 1888 r.),
  • „Martwa natura: wazon z pięcioma słonecznikami” (sierpień 1888 r.),
  • „Martwa natura: wazon z piętnastoma słonecznikami (I)” (sierpień 1888 r.),
  • „Martwa natura: wazon z dwunastoma słonecznikami (I)” (sierpień 1888 r.),
  • „Martwa natura: wazon z piętnastoma słonecznikami (II)” (styczeń 1889 r.),
  • „Martwa natura: wazon z piętnastoma słonecznikami (III)” (styczeń 1889 r.),
  • „Martwa natura: wazon z dwunastoma słonecznikami (II)” (styczeń 1889 r.).

Słoneczniki van Gogha, czyli dzieła wybitne

Każdy kolejny obraz z cyklu jest podobny do poprzedniego, ale nie trzeba być historykiem sztuki, by dostrzec różnice, pojawiające się na poszczególnych płótnach. Na wszystkich można jednak dostrzec pewne cechy wspólne.

Na obrazach dominują żywe, ciepłe barwy, zwłaszcza różne odcienie żółci, które kontrastują z wyraźnie chłodniejszym tłem. Każdą pracę charakteryzują grube pociągnięcia pędzla, które tworzą impastową fakturę i odpowiadają za efekty ekspresji i dynamiki. Kompozycja, na której skupił się artysta, każdorazowo jest prosta – pierwszoplanowym motywem są jaskrawe kwiaty (ścięte, w przypadku obrazów namalowanych w Paryżu, i ułożone w wazonie, gdy mowa o obrazach powstałych w Arles).

Dlaczego van Gogh namalował aż jedenaście wersji „Słoneczników”? Czy chodziło tylko o stworzenie radosnej dekoracji do „Żółtego Domu”? Trudno powiedzieć. W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, że holenderski postimpresjonista wielokrotnie powracał do tych samych przedmiotów, krajobrazów czy scen.

Kunszt artysty zawarty w jednym obrazie

Większość ekspertów zgodnie przyznaje, że najwybitniejszym dziełem w całym cyklu jest praca „Martwa natura: wazon z dwunastoma słonecznikami”, która powstała na początku 1889 roku. Na obrazie przeważają różne odcienie żółci, kontrastujące z chłodnym, dość bladym tłem. Ten obszar jest podzielony na dwie części. Na dolnej – żółtej – van Gogh przedstawił cześć wazonu. Kompozycja słoneczników w całości mieści się na górnej – błękitnej.

Kwiaty, które malarz przeniósł na płótno, znajdują się w różnym stadium. Te świeże są jasne i wydają się lekkie. Z kolei tym, które zaczynają więdnąć, malarz nadał wyraźnie ciemniejszą barwę. Grubo nałożona farba i zdecydowane pociągnięcia pędzlem tworzą specyficzny efekt – kwiaty wydają się ciężkie, znacznie cięższe od świeżych.

Chętnych do podziwiania arcydzieła nie brakuje

W każdym muzeum, w którym pojawiają się słynne obrazy, ustawia się całkiem pokaźna kolejka ludzi, którzy na własne oczy chcą zobaczyć jeden z najsłynniejszych obrazów świata. „Słoneczniki” van Gogha można podziwiać w kilku muzeach na całym świecie. W tym miejscu należy wskazać na następujące placówki:

  • Muzeum Vincenta van Gogha w Amsterdamie,
  • Kröller-Müller Museum w Otterlo,
  • National Gallery w Londynie,
  • Kunstmuseum w Bernie,
  • Sompo Japan Museum of Art w Tokio,
  • Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku,
  • Philadelphia Museum of Art.

Należy podkreślić, że nie wszystkie obrazy są częścią stałych ekspozycji. „Słoneczniki” podróżują po całym świecie. Chcąc zobaczyć to arcydzieło na własne oczy, najlepiej udać się do muzeum w Amsterdamie, gdzie znajdują się w stałej kolekcji.

Reklama

Wielu chce zobaczyć, nieliczni mogą mieć

Każde płótno z cyklu przedstawia bezcenną wartość kulturową, ale przecież wszystko można wycenić. Do prywatnej kolekcji dzieła van Gogha mogą włączyć tylko najmożniejsi tego świata. W 1987 roku jeden z obrazów został sprzedany na aukcji za 39,9 miliona dolarów, a od tamtego czasu wartość „Słoneczników” znacząco wzrosła. W Londynie wystawiany jest obraz „Martwa natura: wazon z piętnastoma słonecznikami”, namalowany w sierpniu 1888 roku. Wartość tego arcydzieła jest szacowana, uwaga, na 84 miliony dolarów!

Nasz autor

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama