Podwodny Święty Graal. Wydobyli tylko kilka monet, ale to dopiero początek
Wrak San José przez wieki rozbudzał wyobraźnię poszukiwaczy skarbów. Teraz stał się centrum działań kolumbijskich badaczy, którzy rozpoczęli wydobycie ukrytych na pokładzie kosztowności. Okręt zatonął w bitwie morskiej w 1708 roku. Według szacunków przewoził 200 ton złota i srebra.

San José to 3-masztowy galeonem hiszpańskiej floty, wyposażony w 64 działa. Został zwodowany w 1697 roku, a na służbę wypłynął rok później. W marynarce służył 10 lat aż do bitwy morskiej pomiędzy Anglią a Hiszpanią u wybrzeży miasta Cartagena de Indias w Kolumbii. Była to wielka tragedia, bo spośród załogi liczącej ok. 600 osób, zaledwie kilku marynarzy przeżyło.
Święty Graal wśród wraków statków
Hiszpanie na pokładzie galeonu transportowali skarby złupione m.in. z Peru i Boliwii. Statek miał dotrzeć na Półwysep Iberyjski, prosto na dwór króla Filipa V. Władca zostałby dosłownie obsypany złotem. Bo San José przewoził ok. 200 ton złota, srebra, szmaragdów, a także innych kosztowności, w tym ceramikę czy chińską porcelanę. Eksperci szacują, że dziś skarb byłby warty ok. 17 miliardów dolarów.
Gwoździem do trumny galeonu okazała się kula armatnia wystrzeloną z jednego ze statków będącego częścią brytyjskiej floty, która trafiła prosto w miejsce, w którym znajdował się skład prochu pod pokładem. Nie trudno sobie wyobrazić, że hiszpański statek niemal od razu eksplodował i w kilka chwil poszedł na dno. Wielu członków załogi zginęła niemal od razu.
Do kogo należy skarb z San José?
Przez 300 lat San José był celem poszukiwaczy skarbów, ale nikt dokładnie nie wiedział, gdzie zatonął. Dopiero w 2015 roku udało się odnaleźć wrak, a jego położenie zlokalizowano w ramach wspólnej brytyjsko-kolumbijskiej misji badawczej. Znajdował się na głębokości ok. 600 metrów u wybrzeży miasta Cartagena de Indias.
Chociaż w 2018 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Oświaty, Nauki i Kultury zaleciła Kolumbii, aby wydobywała statku na własną rękę, kraj ten twierdzi, że wrak i artefakty, które są jego częścią, są dobrem narodowym Kolumbijczyków. Co ciekawe, do galeonu roszczą prawa aż trzy kraje: Hiszpania, Kolumbia i Boliwia. Madryt twierdzi, że zgodnie z prawem i międzynarodowymi konwencjami to oni mają prawo do wszystkiego, co znajduje się na pokładzie, bo w momencie zatonięcia, był to statek pływający pod hiszpańską banderą.
Co do tej pory udało się wydobyć z dna morza?
Z kolei rdzenna ludność Boliwii uważa, że skarb należy do nich, bo to właśnie z ich kraju pochodziły artefakty. Argumentem Kolumbii jest to, że galeon znajduje się na ich wodach terytorialnych. Dlatego też rząd w Bogocie zdecydował na własną rękę rozpocząć prace wydobywcze z dna morskiego.
Ostatnio naukowcy, którzy nad tym pracują, pochwalili się przedmiotami, które udało się już wydostać. To m.in. armata, porcelanowy kubek, a także kilka monet, które znajdowały się w skarbcu. Artefakty te wyciągnięto na powierzenie za pomocą zdalnie sterowanych pojazdów ROV. – Odzyskanie przedmiotów otwiera obywatelom Kolumbii możliwość zapoznania się, poprzez materialne świadectwa, z historią galeonu San José – powiedziała w Alhena Caicedo Fernández, dyrektor Kolumbijskiego Instytutu Antropologii i Historii.
Choć na razie wydobyto zaledwie kilka zabytków, Kolumbijczycy twierdzą, że do dopiero przedsmak tego, co nas czeka wkrótce, bo prace tak naprawdę dopiero się rozpoczynają. Naukowcy chcą do końca 2026 roku wydobyć wszystkie przedmioty, które kiedyś były częścią San José. Rząd Kolumbii zapewnia, że wszystkie skarby zostaną poddane konserwacji, a następnie trafią do jednego z muzeów.
Źródło: ArtNet
Nasz autor
Jakub Rybski
Dziennikarz, miłośnik kina niezależnego, literatury, ramenu, gier wideo i dobrego rocka. Wcześniej związany z telewizją TVN24 i Canal+, obecnie pracuje w RMF FM. Zawodowo nie boi się podejmować żadnego tematu. Pisze przede wszystkim o archeologii i przyrodzie. Prywatnie bardzo zainteresowany polityką.

