Reklama

Spis treści:

  1. Pierwsze ślady zagadkowych budowli w Chile
  2. Odkrycie znaczenia chacu
  3. Zaskakujące podobieństwa z Bliskim Wschodem
  4. Nowoczesna technologia w służbie archeologii

Przeglądając zdjęcia satelitarne Andów, archeolog Adrián Oyaneder natknął się na coś, co wprawiło go w osłupienie. Wśród śladów dawnych obozowisk zauważył 76 kamiennych murów – ustawionych w zagadkowe kształty litery „V”, z których niektóre miały ponad 150 metrów długości. Do dziś nikt nie wiedział, czemu służyły.

Pierwsze ślady zagadkowych budowli w Chile

Oyaneder, wychowany w Chile, jest archeologiem na Uniwersytecie w Exeter w Anglii i bada dawne cywilizacje Ameryki Południowej. Gdy przeglądał zdjęcia satelitarne odległej doliny w północnym Chile zwanej dorzeczem rzeki Camarones, nie umiał nazwać tego, co widział na ekranie.

– Trafiałem na dziesiątki długich murów – opowiada Oyaneder. – Pomyślałem, że może szwankuje monitor albo mój wzrok.

Długie kamienne ściany – wiele o długości około 150 metrów i wysokości około 1,5 metra – zbudowano na stromych zboczach. Często tworzyły pary zbiegające się w „V” i prowadzące do kolistych kamiennych zagród.

Odkrycie znaczenia chacu

Gdy Oyaneder dotarł pieszo do części z tych konstrukcji, okazało się, że nawet miejscowi nie wiedzą, jak je nazywać ani czemu służyły. Mówili o nich trampas para burros, czyli „pułapki na osły”. To był trop.

Żeby rozwikłać zagadkę, Oyaneder przeszukał stare raporty archeologiczne – głównie z XX-wiecznego Peru. Wtedy zrozumiał, czym są te struktury. Teksty z Peru opisywały wielkie kamienne instalacje zwane chacu, których Inkowie używali podczas „królewskich polowań” do chwytania wikunii – futrzastych zwierząt przypominających małe lamy.

W badaniu opublikowanym w tym tygodniu w Antiquity Oyaneder sugeruje, że konstrukcje odkryte w Chile to dawne pułapki dla zwierząt podobne do peruwiańskich. Część z nich może liczyć około 6000 lat, a niektóre były używane jeszcze kilkaset lat temu.

Wikunie kierowane są do zagrody otoczonej kamiennym murem, gdzie są liczone i sortowane. Peru, 1973 r. Fot. William Franklin / Nat Geo Image Collection
Wikunie kierowane są do zagrody otoczonej kamiennym murem, gdzie są liczone i sortowane. Peru, 1973 r. / fot. William Franklin / Nat Geo Image Collection

Wygląda na to, że te nowo zidentyfikowane chacu również służyły do łapania wikunii, które kiedyś były tu liczne, ale po przybyciu Hiszpanów zostały niemal wytępione. Naskalne przedstawienia z Andów pokazują, jak wikunie spędzano do chacu. Pułapki znajdują się na dużych wysokościach – zwykle powyżej 2 700 metrów n.p.m. – gdzie niegdyś wędrowały dzikie stada wikunii.

Zaskakujące podobieństwa z Bliskim Wschodem

Oyaneder zidentyfikował także ślady blisko 800 kamiennych schronów i obozowisk w pobliżu, które prawdopodobnie były schronieniem dla myśliwych. To wskazuje, że taki sposób polowania był o wiele powszechniejszy, niż sądzili archeolodzy. Odkrycie ujawnia nowy obszar, w którym podobne pułapki na dzikie stada występowały na szeroką skalę – i sugeruje, że inne części Andów mogą kryć podobne ruiny.

Nowe badanie jest interesujące również dlatego, że archeolodzy znaleźli niemal identyczne starożytne pułapki w innych częściach świata, gdzie nie było kontaktu z dawną Ameryką Południową.

Te struktury, nazywane czasem „pustynnymi latawcami” ze względu na kształt, udokumentowano w Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Uzbekistanie. Niektóre liczą tysiące lat. Dowody sugerują, że również służyły do kierowania pędzących stad dzikich zwierząt – zwykle gazeli, ale być może także dzikich wielbłądów – wzdłuż kamiennych ścian i spychania ich do jam, gdzie dokonywano uboju.

Oyaneder uważa, że to przykłady równoległego rozwoju – tego, co antropolodzy nazywają konwergencją – gdy różne społeczeństwa niezależnie wypracowują bardzo podobne rozwiązania technologiczne mimo braku kontaktu.

– Pomyśl o kształcie prehistorycznych haczyków na ryby. W różnych miejscach świata otrzymujesz podobne rozwiązania, zależnie od gatunku, który chcesz złowić – wyjaśnia. – Z tymi pułapkami jest tak samo. Jeśli masz bardzo płochliwe zwierzęta, niewielką liczbę ludzi i chcesz działać selektywnie albo niewielkim nakładem pracy, to właśnie takie rozwiązanie wybierzesz.

Nowoczesna technologia w służbie archeologii

Podczas analizy zdjęć satelitarnych w poszukiwaniu śladów prehistorycznych łowców-zbieraczy Oyanedera zaskoczyła skala występowania chacu w tym regionie.

Jego odkrycie pokazuje, że pułapki na dzikie zwierzęta były niegdyś powszechne w dorzeczu rzeki Camarones, a być może i w innych górskich częściach Ameryki Południowej – choć gdzie indziej zachowało się po nich bardzo mało śladów. – Do najnowszego badania nie mieliśmy fizycznych dowodów istnienia więcej niż kilkunastu takich pułapek w całych Andach – mówi.

Trójwymiarowy model fotogrametryczny kamiennej pułapki w kształcie lejka, zlokalizowanej w północnym Chile, w gminie Camarones (region Arica y Parinacota), na wysokości 3800 m n.p.m. Widoczne elementy: 1) zagroda, 2) dwumetrowy spadek terenu, 3) dłuższe, główne ramię oraz 4) krótsze, boczne ramię. /Fot. Adrián Oyaneder
Trójwymiarowy model fotogrametryczny kamiennej pułapki w kształcie lejka zlokalizowanej w północnym Chile, w gminie Camarones, na wysokości 3800 m n.p.m. Widoczne elementy: 1) zagroda, 2) dwumetrowy spadek terenu, 3) dłuższe, główne ramię oraz 4) krótsze, boczne ramię. / fot. Adrián Oyaneder

David Kennedy, archeolog i emerytowany profesor Uniwersytetu Australii Zachodniej, niezaangażowany w badanie, ocenia to odkrycie jako znakomite. – Latawce w Chile są bardzo podobne do wielu, które fotografowałem i mapowałem na całym Bliskim Wschodzie – mówi. – Zasada jest prosta i oczywista. Widziałem współczesne przykłady podobnych pułapek używanych do redukcji liczebności kangurów.

Odkrycie podważa też dotychczasowe wyobrażenia o lokalnym przejściu od łowiectwa do rolnictwa. Archeolodzy sądzili, że w czasach przybycia hiszpańskich konkwistadorów w latach 30. XVI wieku większość mieszkańców Andów była już pasterzami lub rolnikami, a polowania zanikły niemal tysiąc lat wcześniej. Badania Oyanedera sugerują jednak, że łowy z użyciem chacu współistniały z rolnictwem i hodowlą przez setki lat po podboju hiszpańskim.

Rémy Crassard, archeolog z francuskiej agencji badawczej CNRS, który nie brał udziału w badaniu, a wcześniej analizował „pustynne latawce” na Bliskim Wschodzie i w Azji Centralnej, nazywa tę pracę rzetelną i nowatorską.

– Przekonująco pokazuje, jak teledetekcja pozwala odsłonić na wielką skalę krajobrazy łowieckie w Andach – mówi. Zastrzega jednak, że o chilijskich chacu wciąż trzeba się wiele dowiedzieć. – Zanim wyciągniemy solidne wnioski chronologiczne, potrzebne będą dalsze wykopaliska.

Oyaneder planuje wyszkolić system uczenia maszynowego do przeszukiwania zdjęć satelitarnych w poszukiwaniu śladów chacu w innych andyjskich dolinach. Będzie też kontynuował badania terenowe w dorzeczu rzeki Camarones. To jednak bywa trudna praca.

– Zwykle przeglądam Google Earth i szukam dróg albo tego, co wygląda jak drogi. – Czasami pada tak mocno, że drogi po prostu znikają.

Do tej pory Oyaneder dotarł pieszo do około dziesięciu nowo odkrytych chacu i udokumentował je metodą trójwymiarowej fotogrametrii. Przeprowadził też wykopaliska na czterech stanowiskach, szukając śladów uwięzionych tam zwierząt. Wykopaliska nie przyniosły jeszcze nowych odpowiedzi, ale badacz szuka dalej. – Krajobraz jest naprawdę surowy – mówi. – Przejście z jednego punktu do drugiego jest trudne i wymaga planowania. W końcu to Andy.

Źródło: National Geographic

Reklama
Reklama
Reklama