Najbardziej zagadkowy słowiański artefakt. Jest dowód na jego autentyczność
Światowid ze Zbrucza od lat budzi kontrowersje wśród badaczy słowiańszczyzny. Najnowsze odkrycia, które towarzyszyły konserwacji rzeźby, rzucają nowe światło na jego autentyczność.

Spis treści:
- Okoliczności odkrycia idola
- Droga artefaktu do Krakowa
- Perła w muzealnych zbiorach
- Nowe badania i ostateczny dowód autentyczności?
Mowa o mającym ponad 2,5 metra niezwykłym zabytku zwanym też Światowidem. Jego cztery ściany zdobią przedstawienia bóstw. Do odkrycia statuy doszło w rzece Zbrucz w 1848 roku, na ówczesnym pograniczu austriacko-rosyjskim, a obecnie – w Ukrainie.
Okoliczności odkrycia idola
„Po obu stronach Zbrucza krążyły zatem nieustannie czujne wojskowe patrole. I właśnie dwóch takich strażników pełniących służbę na zalesionym austriackim (czyli prawym) brzegu, w okolicach osady Husiatyń, wypatrzyło w nurcie rzeki coś niepokojącego. Nad falami Zbrucza unosiła się podskakująca głowa topielca w kapeluszu! Jeden z wartowników bez namysłu wskoczył do rzeki, w tym miejscu dość głębokiej, tylko po to, aby przekonać się, że widoczna z brzegu ludzka twarz należy do czterogłowego posągu…” – opisuje Jakub Kuza w książce „Genialnie zmyślone? Skarby, fałszerstwa, mistyfikacje”.
Autor zastrzega, że jest też inna wersja odkrycia zabytku – mieli tego dokonać pastuszkowie. Posąg trafił w końcu do Mieczysława Potockiego, który mieszkał nieopodal. Rozpoznał w figurze słowiańskiego boga z X wieku i nazwał go Światowidem. „Wobec jego planów posadzenia pamiątki pogańskiej przeszłości na eksponowanym szańcu bogobojni włościanie mieli oświadczyć: Jeśli pan postawi jakiegoś Turka, to my go w kawałki rozbijemy” – przytacza historię Kuza.
Droga artefaktu do Krakowa
W 1850 roku Towarzystwo Naukowe Krakowskie szukało „pamiątek narodowych i zabytków” do planowanego muzeum starożytności. Informacja o odkryciu 2,5-metrowego, pieczołowicie zdobionego posągu, zelektryzowała muzealników. Chcieli go mieć!

„Sam Światowid dotarł do miasta 12 maja, wzbudzając prawdziwą sensację. Widząc toczący się powoli wóz ze słowiańskim bożkiem, niektórzy z mieszkańców na wszelki wypadek zapalali w oknach gromnice, dewotki żegnały się dla ochrony przed „antychrystem” (tym bardziej, że powitaniu w Krakowie towarzyszyła gwałtowna, nieprzypadkowa przecież, burza), a jeszcze inni termin przybycia pamiątki narodowej historii w okresie wielkanocnym wiązali z zapowiedzią zmartwychwstania wolnej i niepodległej Polski” – pisze autor „Genialne zmyślone?”.
Od prawie 170 lat historia idola nierozerwalnie związana jest już z Krakowem, który słynie ze swoim licznych muzeów. Obecnie znajduje się w tamtejszym Muzeum Archeologicznym.
Perła w muzealnych zbiorach
Światowida uznaje się za jeden z ważniejszych zabytków eksponowanych w stolicy Małopolski. Ze względu na swoją unikatowość jest bardzo frapujący dla badaczy pogańskiej historii Słowian z całej Europy. Budzi też fascynację rodzimowierców, czyli wyznawców wierzeń słowiańskich sprzed nastania chrześcijaństwa.
„Zdarzały nam się na wystawie przypadki składania ofiar z jedzenia czy bicia pokłonów, ale większość lokalnych wyznawców ruchów neopogańskich wykorzystuje dla celów kultowych kopię rzeźby ustawioną w 1968 roku u podnóża Wawelu” – wspomina kustoszka Muzeum Archeologicznego w Krakowie, Anna Tyniec, cytowana w książce Kuzy.
Nowe badania i ostateczny dowód autentyczności?
Do dzisiaj w środowisku naukowym trwa dyskusja nad tym, czy artefakt ukazuje naprawdę słowiańskiego boga lub bogów. A może faktycznie jest wiekowy, ale nie jest związany ze Słowianami? Wskazywano na to, że powstał pod wpływem kultury nordyckiej, tureckiej, awarskiej, pieczyńskiej, chazarskiej, madziarskiej, celtyckiej czy dackiej. Inni mówili wprost: to XIX-wieczny falsyfikat.
Duże nadzieje związane z rozwikłaniem niektórych zagadek posągu wiązano z projektem badawczym, realizowanym w 2022 roku w Muzeum Archeologicznym w Krakowie zatytułowanym „Patyna wieków – konserwacja posągu Światowida ze Zbrucza”. W trakcie dokonano ciekawych obserwacji dotyczących pigmentów, którymi pokryty był zabytek. Zabytek ten pokryto farbą kilkadziesiąt lat temu. Konserwatorzy usunęli ją. W konsekwencji archeologom i muzealnikom ukazały się interesujące detale.
„Możemy z pewnością powiedzieć, że Światowid został kilka razy uderzony ciężkim i ostrym narzędziem od tyłu, w kapelusz, i przewrócił się na stronę frontową, co dokumentuje kolejne wygniecenie na nakryciu głowy. A to już pasuje do średniowiecznych źródeł, mówiących o obalaniu średniowiecznych posągów” – mówi Anna Tyniec w książce Kuzy. Dostrzeżono też zarysy niewidocznych wcześniej drobnych wyobrażeń – motywu solarnego oraz niedźwiadka (?) tratowanego przez konia, który zapewne uosabia jakieś bóstwo.
Czy tez nieznane informacje potwierdzają, że Światowid faktycznie nim jest i że czczono go w IX wieku? „Przez niemal sto siedemdziesiąt pięć lat nikt nie był w stanie jednoznacznie dowieść fałszywości pogańskiego posągu. Jest to dla mnie jednym z najsilniejszych argumentów za jego autentycznością. Tego rodzaju mistyfikacje upadają zdecydowanie szybciej, zwłaszcza przy tak gigantycznym naukowym zainteresowaniu” – podsumuje Jakub Kuza.
Ten tekst oparty jest na rozdziale książki autorstwa Jakuba Kuzy „Genialnie zmyślone? Skarby, fałszerstwa, mistyfikacje”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.
