Reklama

Do tych analiz zastosowano okulografię, czyli eye-tracking. Ta metoda badawcza umożliwia śledzenie ruchów oczu i wnioskowanie na tej podstawie o pracy uwagi wzrokowej. Naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego postanowili sprawdzić, jak patrzymy na dzieła takich mistrzów jak Caravaggio, Rembrandt czy Rafael. Przez stulecia historycy sztuki uważali, że palec wskazujący działa niczym drogowskaz przy autostradzie. Miał nas prowadzić prosto do celu, czyli do najważniejszego elementu opowieści. Ale czy na pewno?

Wpatrzeni w dzieła dawnych mistrzów

Historyczka sztuki dr Temenuzhka Dimova w swoim eksperymencie wykorzystała technologię eye-trackingu, która śledzi ruch gałek ocznych. Wybrała 16 obrazów z XVI i XVII wieku, na których postacie wyciągają dłonie.

Następnie przygotowała ich cyfrowe kopie, z których usunęła wszystkie palce wskazujące. Dwie grupy ludzi oglądały te różne wersje, a komputer precyzyjnie zapisywał, gdzie wędrował ich wzrok. Po raz pierwszy w historii w taki sposób zbadano siłę tego prostego gestu.

Nie patrz na palec, patrz na mnie

Wyniki pokazały, że palec wskazujący to potężne narzędzie, ale działa inaczej, niż sądziliśmy. Co najciekawsze, badani prawie w ogóle nie patrzyli na sam palec. Jest on małym elementem, ale działa jak iskra, która ma rozpalać naszą ciekawość.

Zamiast śledzić linię dłoni jak po sznurku, nasz wzrok natychmiast ucieka do twarzy osoby, która wykonuje gest – tak w każdy razie wynika z najnowszych analiz.

Dlaczego tak się dzieje? Według badaczki, chcemy wiedzieć, kim jest „właściciel” palca i co nim kieruje. Dlatego szukamy w jej oczach emocji, które wyjaśnią nam, dlaczego w ogóle coś pokazuje. Gest sprawił, że badani uważniej spoglądali na obszar, w który postać celuje. Jednak nie zawsze trafiamy w dziesiątkę. Wzrok ewidentnie czegoś poszukuje i jest nieco „zagubiony”.

W skrócie: gest sprawia więc, że stajemy się czujni i szukamy odpowiedzi, ale nie gwarantuje, że od razu zrozumiemy zagadkę malarza.

Jak gesty budują nową historię?

Obecność jednego palca potrafi całkowicie przerysować mapę naszej uwagi. Badanie udowodniło, że gesty tworzą niewidzialne nici łączące bohaterów i przedmioty. To nie jest prosta droga od punktu A do punktu B. To raczej system, który przebudowuje cały sposób, w jaki rozumiemy historię na obrazie.

Dobrym przykładem jest obraz „Gracze w karty” Theodora Romboutsa. Gdy postać wskazuje palcem, od razu widzimy w scenie oszustwo i kpinę z naiwnego gracza. Gdy jednak naukowcy cyfrowo usunęli ten palec, widzowie przestali zwracać tak dużą uwagę na wątek oszustwa. Cała opowieść stała się mniej wyraźna.

Potencjał okulografii. Nie tylko w muzeach

Te ustalenia są niezwykle ważne dla muzeów. Dzięki nim można lepiej planować wystawy i uczyć, jak patrzeć na sztukę. O tym, że stosują ją również archeolodzy, pisaliśmy jakiś czas temu.

Wiedza o tym, jak sterować ludzkim okiem, jest też cenna dla dzisiejszych projektantów stron internetowych czy twórców reklam. Gesty to potężny język, który rozumiemy bez słów, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Źródło: APA PsycArticles

Nasz autor

Szymon Zdziebłowski

Dziennikarz naukowy i podróżniczy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie. Miłośnik niewielkich, lokalnych muzeów. Uwielbia długie trasy rowerowe, szczególnie te prowadzące wzdłuż rzek. Lubi poznawać nieznane zakamarki Niemiec, zarówno na dwóch kółkach, jak i w czasie górskiego trekkingu.
Reklama
Reklama
Reklama