W tym artykule:

  1. W zdrowym ciele zdrowy wódz
  2. Droga z St. Louis do Berlina
  3. Ogłuszeni dzwonem
Reklama

Hitler wielokrotnie odwoływał się do starożytnej Grecji, ojczyzny igrzysk olimpijskich. W reakcji na gorączkowe poszukiwania przez Himmlera śladów pradawnych Germanów, potrafił stwierdzić: „w ten sposób udowodnimy jedynie, iż w czasach, gdy Grecja i Rzym osiągnęły najwyższy poziom cywilizacji, my nadal biliśmy się kamieniami i kucaliśmy przy ognisku pod gołym niebem”.

Zarazem podkreślał jednak, że Germanom po prostu nie służył klimat północnej Europy: „potrzebowali słońca, by rozwinąć swoje zdolności. To dopiero w Grecji i w Italii duch germański znalazł odpowiednie warunki, aby zakwitnąć”. Nazistom bardzo odpowiadało wychowanie narodu w duchu spartańskim. A więc stawianie na militaryzację i karność, przygotowywanie dzieci do ofiarnej służby krajowi, przedkładanie zbiorowości ponad jednostkę, wykluczanie i tępienie „gorszych”.

W zdrowym ciele zdrowy wódz

Według nazistowskich notabli dawni Germanie, tak jak Grecy, nie wstydzili się nagości. Zatem i naziści nie powinni. Nudyzm stał się popularny w Niemczech jeszcze w końcu XIX wieku, gdy pojawiła się romantyczna wizja powrotu do natury. W Trzeciej Rzeszy nadal był popierany – lecz przede wszystkim jako kult zdrowych, wysportowanych i silnych ciał, zdolnych do walki i prokreacji. „Obecnie wszyscy uczęszczają do łaźni mieszanych i nie wywołuje to żadnych złośliwych komentarzy” – chwalił wódz Trzeciej Rzeszy. „Pojęcie nagości niepokoi jedynie księży, bo wykształcenie, jakie otrzymali, sprawia, że są to ludzie zepsuci”.

Podkreślanie piękna ludzkiego ciała widać także w dwuczęściowym dokumencie „Olimpiada” (1938) w reżyserii Leni Riefenstahl. Opowiada on o Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w roku 1936. W tym pierwszym w historii pełnometrażowym filmie dokumentalnym o igrzyskach, uwielbiana przez nazistów reżyserka wykorzystała zarówno swój talent, jak i nowatorskie techniki. Chciała pokazać piękno sportu i sportowców, ale także podkreślić wspaniałość Trzeciej Rzeszy. „Hitler jest dla mnie najwspanialszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek żył. Naprawdę jest bez wad, taki prosty, a jednocześnie przepełniony męską siłą” – wyznała Riefenstahl w wywiadzie dla amerykańskiej prasy.

Halina Konopacka była prawdziwą legendą. W czasie wojny bohatersko ratowała polski skarb

Halina Konopacka na rzutni nie miała sobie równych i zawsze była pierwsza. Pierwsza też usłyszała „Mazurka Dąbrowskiego” na igrzyskach olimpijskich, zapisując się tym samym na stałe w...
Halina Konopacka, pierwsza polska złota medalistka olimpijska
Halina Konopacka, pierwsza polska złota medalistka olimpijska / Fot. Autorstwa Nieznany - 'Światowid" 1928, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4841171

Droga z St. Louis do Berlina

Międzynarodowy Komitet Olimpijski nagrodził Riefenstahl za ten film specjalnym złotym medalem. Było to uznanie dla talentu reżyserki i jej olśniewającej filmowej wizji. Ale czy tylko? Nikt nie widział, co w istocie kryje się za jej „Olimpiadą”? Hitler ich nie przerażał?

W Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim działali ludzie, którym nieobcy był rasizm. Przykładem igrzyska w amerykańskim St. Louis w roku 1904. Choć występowali w nich sportowcy o rozmaitym kolorze skóry (np. rdzenni Amerykanie w reprezentacji USA i Kanady), to doszło do skandalu.

Podczas imprezy podkreślano, jak biali „cywilizują” inne rasy, również poprzez sport. Przeprowadzono kuriozalne zawody w ramach „Dni Antropologii”. W ich trakcie właściwie nieprzygotowani do występu uczestnicy z różnych grup etnicznych rywalizowali w sprincie czy rzucie kulą – najczęściej z bardzo miernym, wywołującym szyderstwa efektem. Pierre de Coubertin, twórca współczesnego ruchu olimpijskiego, nazwał to „skandaliczną farsą”.

Adolf Hitler na igrzyskach w Berlinie w 1936 r. / fot. The Print Collector/Print Collector/Getty Images

Dla Hitlera igrzyska olimpijskie – zarówno zimowe w Garmisch-Partenkirchen, jak i letnie w Berlinie (bo obie te imprezy odbyły się w 1936 roku) – stwarzały szansę na propagandowy sukces. Na przysłonięcie faktu, że hitlerowcy uchwalili antyżydowskie ustawy norymberskie (1935 r.). Zabronili też powoływania Żydów do niemieckiej reprezentacji. Świat jednak jakoś to przełknął: pomimo groźnych zapowiedzi, nie doszło do bojkotu imprezy. Zadbał o to m.in. wpływowy szef amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego Avery Brundage, któremu potem zarzucano antysemityzm.

Ogłuszeni dzwonem

Co ciekawe, pierwotnie igrzyska w Berlinie miały się odbyć w roku 1916. A więc na długo przed dojściem Hitlera do władzy, w zupełnie innej atmosferze panującej w ówczesnym Cesarstwie Niemieckim. Przeszkodził temu jednak wybuch I wojny światowej (1914 r.). Warto zauważyć, że sekretarzem generalnym komitetu organizacyjnego tej niedoszłej imprezy był Carl Diem.

Ów ex-kapitan niemieckiej kadry olimpijskiej został po latach zagorzałym nazistą i szefem berlińskiego Międzynarodowego Instytutu Olimpijskiego, propagandystą Trzeciej Rzeszy. A w ostatnich miesiącach rządów Führera – członkiem Volkssturmu, hitlerowskiego pospolitego ruszenia.

Adolf Hitler chciał wykorzystać igrzyska w Berlinie do propagowania nazizmu / fot. The Print Collector/Print Collector/Getty Images

Zanim jednak doszło do marnego końca Trzeciej Rzeszy, ten działacz sportowy bardzo przydał się nazistowskim ideologom podczas igrzysk w stolicy Niemiec w roku 1936. Hitlerowcy zrobili wiele, by igrzyska były spektakularne. Diem wpadł na chwytliwy pomysł, by rozpalony w Olimpii ogień przenieść do Berlina w uroczystej sztafecie. Postawił też w Berlinie specjalny dzwon olimpijski.

Świat dał się nabrać, że naziści odwołują się do szlachetnego ducha równej rywalizacji i szumnych ideałów przeszłości, do zdrowego ducha i pięknych ciał. Tymczasem kierowała nimi chora antynaukowa i antyhumanitarna ideologia, dzieląca świat na „nadludzi” i „podludzi”. Rasistowski obłęd i poczucie wyższości, które doprowadziły do walki już nie na stadionach, a na polach bitew.

Reklama

Źródła: James Ring Adams, „The Sideshow Olympics: Weirdness and Racism at St. Louis, 1904”, w: „American Indian” nr 2/2012 - Rosa Sala Rose; „Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu”, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2006 - Guy Walters; „Igrzyska w Berlinie. Jak Hitler ukradł olimpijski sen”, Rebis, Poznań 2006.

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama