W tym artykule:

  1. Poszukiwania Bursztynowej Komnaty na Mazurach
  2. O Mamerkach usłyszał cały świat
  3. Skąd podejrzenie o skarbie w Mamerkach?
  4. Co wyróżnia bunkry w Mamerkach?
Reklama

Wystrój XVIII-wiecznej komnaty zlecony przez pruskiego króla Fryderyka u gdańskich kupców zaginął podczas II wojny światowej. Dziś jest uznawany za jeden z największych nigdy nieodnalezionych skarbów. Poszukiwania Bursztynowej Komnaty trwają od dekad i jak dotychczas nie przynoszą żadnych rezultatów. Szukano jej już u wybrzeży Ustki czy w Pasłęku. W 2016 roku oczy świata skierowały się na małą osadę na Mazurach.

Poszukiwania Bursztynowej Komnaty na Mazurach

Jest wiosna 2016 roku. Przeglądy pomieszczenia, które miało znajdować się w fundamentach schronu w dawnej kwaterze dowództwa Wehrmachtu w Mamerkach, kończą się niepowodzeniem. Bartłomiej Plebańczyk, dzierżawca obiektu, zapowiadał, że może tam być Bursztynowa Komnata. Poszukiwania prowadzono w jednym z około 30 schronów, gdzie podczas II wojny światowej znajdowała się Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych.

– Nie znaleźliśmy tego pomieszczenia. Nie tracimy jednak nadziei, ponieważ błąd tkwi w tym, że działamy zbyt mało dokładnie. Musimy mieć dokładniejsze badania, które zlokalizują to pomieszczenie. Jestem optymistą, że rozwiążemy tę zagadkę definitywnie „w ciągu czterech tygodni" – mówił wówczas Bartłomiej Plebańczyk. – Albo w Mamerkach coś rzeczywiście jest albo nie i „sprawa się zakończy” – tłumaczył dzierżawca.

Mamerki leżą na Mazurach nad Kanałem Mazurskim. Do Węgorzewa jest stąd kilka kilometrów. Osada jest niezamieszkana. Przyciąha przede wszystkim turystów zainteresowanych pozostałościami po II wojnie światowej.

– Liczymy na to, że odnajdziemy Bursztynową Komnatę. Jej wartość to nawet 500 milionów dolarów. Jeżeli nie znajdziemy właśnie tego skarbu, liczymy na inne, które na pewno będą dużą sensacją" – przekonuje dzierżawca obiektu.

Choć poszukiwania nie przyniosły rezultatów, ruch turystyczny w Mamerkach zwiększył się znacząco – mówił w rozmowie z PAP Andrzej Lachowicz, zastępca burmistrza Węgorzewa.

Poniemiecki bunkier w Mamerkach. To tu miała być przechowywana Bursztynowa Komnata. Fot. Archiwum

O Mamerkach usłyszał cały świat

Poszukiwaniom Bursztynowej Komnaty w poniemieckich bunkrach w Mamerkach przyglądała się również grupa żołnierzy armii amerykańskiej, którzy stacjonowali w Węgorzewie. – Taki skarb byłby bezcenny, miałby wielką wartość historyczną i kulturową – powiedział jeden z żołnierzy Chris Raabe.

W Mamerkach w środę były stacje telewizyjne z Polski i krajów sąsiednich. O sprawie stało się głośno po raz pierwszy dwa miesiące wcześniej, gdy jedna z agencji PR wspólnie z dzierżawcą bunkrów przygotowała i rozesłała materiał prasowy. Wynikało z niego, że w Mamerkach mogły zostać ukryte „elementy Bursztynowej Komnaty", albo „inne zrabowane dzieła sztuki lub unikalne urządzenia techniki wojskowej". Doniesienia na ten temat pojawiły się wtedy w większości polskich mediów, a potem także światowych.

Skąd podejrzenie o skarbie w Mamerkach?

Dzierżawca bunkrów podkreślał, że było wiele przesłanek świadczących o tym, że w fundamentach schronu rzeczywiście znajduje się nieznane dotychczas pomieszczenie. Według niego jeśli pomieszczenie zostało przez Niemców zamurowane, nie mogło być zwykłym pokojem technicznym, jakie istniały w innych tego typu obiektach.

Dowodem, że tajemnicze pomieszczenie mogło spełniać rolę skrytki miały być m.in. ślady po detonacjach. To pozostałości wcześniejszych poszukiwań, które prowadzili polscy saperzy w latach 50. i 60. XX wieku. Był to jedyny obiekt w Mamerkach, który próbowano rozbić przy pomocy materiałów wybuchowych.

Co wyróżnia bunkry w Mamerkach?

Dawna kwatera główna dowództwa wojsk lądowych jest najlepiej zachowanym ośrodkiem dowodzenia z czasów III Rzeszy na Mazurach. Niemcy w styczniu 1945 r. opuścili to miejsce bez walki. Nie wiadomo, dlaczego nie wysadzili bunkrów. Prawdopodobnie nie zdążyli lub nie mieli odpowiedniej ilości materiałów wybuchowych. Dlatego bunkry stanowią one unikatową atrakcję turystyczną. Mamerki nie były jednak dotychczas tak popularne jak odległa o 18 km kwatera główna Adolfa Hitlera „Wilczy Szaniec" w Gierłoży.

Reklama

Kompleks w Mamerkach zbudowano w latach 1940–1944. W lesie nad Mamrami ukryto 30 masywnych schronów i ponad 200 innych obiektów z cegieł i drewna. Były tam nie tylko baraki mieszkalne, wartownie i stanowiska obrony przeciwlotniczej, ale też kasyna i kuchnie, poczta, kino, szpital, sauna i stajnie. W kwaterze rezydowało 40 niemieckich generałów i 1,5 tys. żołnierzy.

Reklama
Reklama
Reklama