Budda porzucił wspaniały pałac, by wieść żywot żebraka. Legenda wielkiego mędrca jest żywa do dziś
Budda, wielki przewodnik duchowy, żył i nauczał ponad dwa i pół tysiąca lat temu, przynajmniej tak uważa wielu naukowców. Należy jednak podkreślić, że historia księcia, który porzucił wszelkie wygody życia, by osiągnąć stan duchowego oświecenia, w dużej mierze oparta jest na legendach. Nic więc dziwnego, że w wielu fragmentach brzmi niewiarygodnie. Co wiemy na temat założyciela najsłynniejszego systemu religijno-filozoficznego?

Spis treści:
Założyciele wielkich religii albo sami nazwali się bogami, albo twierdzili, że ich działania są boską wolą. W przypadku twórcy buddyzmu było inaczej. Siddahartha Gautama, choć urodził się uprzywilejowany i dorastał w całkowitej izolacji od faktycznego obrazu otaczającego go świata, nie twierdził, że jest kimś więcej niż tylko człowiekiem. Nie inspirowała go żadna wyższa siła. Co więcej, swoim uczniom przekazał, że człowiek sam sobie jest panem i nikt i nic nie rządzi jego przeznaczeniem.
Narodziny przyszłego Przebudzonego
Jak głoszą tradycyjne podania, przyszły Budda żył w północnych Indiach, w V wieku p.n.e. Przyszedł na świat w arystokratycznym rodzie Siakjów, którego głową był król Siuddhodana.
Królewska para długo nie mogła doczekać się następcy tronu. Pewnej nocy 40-letniej królowej Mai przyśniło się, że biały słoń z sześcioma kłami wchodzi w jej ciało. Królewscy mędrcy uznali to za proroctwo. W ich interpretacji, niezwykły sen oznaczał, że władczyni powije wyjątkowe dziecko.
Chłopiec urodził się niespodziewanie, gdy królowa odbywała podróż do wioski Lumbini (dzisiejszy Nepal). Otrzymał imię Siddhartha. Król, pragnąc poznać przyszłość swojego jedynego syna, wezwał do pałacu Asitę. Gdy mędrzec ujrzał dziecko, zaśmiał się i zapłakał. Zapytany o tę reakcję, wyjaśnił, że syn Suddhdhany będzie wiódł dobre życie i wpłynie na wiele osób, jednak on sam tego nie doczeka.
Życie w „złotej klatce”
Gdy chłopiec dorastał, król zauważył, że jego syn jest nieprzeciętnie wrażliwy. Uznał, że tak wyjątkowe dziecko nie może stykać się z bólem i cierpieniem, którego nie brakuje na świecie. Poza tym nie pragnął dla niego życia mędrca. Chciał, by wyrósł na godnego następcę tronu, nie na świętego. Młody Siddhartha Gautama został zamknięty w pałacu, odizolowany od chorób, starości i wszelkich nieszczęść i otoczony luksusami, które przynależały się księciu. Wiódł idylliczne życie, nie zdając sobie sprawy, że prawdziwy świat wygląda inaczej.

W wieku 16 lat poślubił księżniczkę Jasodharę, z którą doczekał się syna. Jednak ani rodzina, ani luksusowe życie nie były w stanie oderwać jego myśli od świata za pałacowymi murami. Siddhartha nieustannie naciskał na ojca, by ten pozwolił mu wyjść na zewnątrz. Gdy książę miał 30 lat, król w końcu uległ i zorganizował dla syna podróż powozem.
Zadbał, żeby zobaczył iluzoryczny świat, w którym nie ma starości i biedy. Jednak Siddhartha dostrzegł w wiwatującym tłumie starą kobietę. Nie wiedział, na kogo tak naprawdę patrzy. Gdy zapytał o to woźnicę, ten wyjaśnił mu, że to czeka każdego człowieka. Później zauważył chorego i nieboszczyka i zrozumiał, że życie nieuchronnie zmierza do śmierci, a droga ta wiedzie przez cierpienie. Na końcu swojej podróży napotkał szukającego wyzwolenia od bólu mędrca. On uświadomił mu można próbować zaradzić gehennie.
W poszukiwaniu prawdy
Po powrocie do pałacu, Siddahartha nie mógł przestać myśleć o tym, co zobaczył. Rozumiał już, że przed chorobami i starością nikt nie ucieknie, nawet jego uprzywilejowani bliscy. Nie potrafił już cieszyć się dobrami, które go otaczały. Wspaniałe pałace (miał ich trzy, na porę gorącą, deszczową i zimną) i ogrody porośnięte bujną roślinnością i wypełnione majestatycznymi zwierzętami przestały robić na nim wrażenie. Postanowił opuścić pałac, by wieść żywot ascety.
Pewnej nocy zgolił włosy i brodę, założył żebracze łachy, kazał osiodłać swojego konia i wyjechał. W tradycji buddyjskiej moment ten określa się mianem Wielkiego Odejścia. Od tamtej pory Siddahartha wiódł skrajnie ascetyczny żywot, tylko po to, by dotrzeć do prawdy. Spotkał na swojej drodze wielu wybitnych nauczycieli, od których czerpał wiedzą, ale wciąż czuł, że to za mało. Dołączył więc do kilku ascetów, którzy umartwiali się najsurowszymi praktykami.
Po sześciu latach zrozumiał, że asceza jest w istocie tym, czym jest życie w luksusie – prowadzącą donikąd skrajnością. Chwilę później dziewczynka imieniem Sudziata wręczyła mu ryż i mleko. Mimo zgorszenia towarzyszy, przyjął poczęstunek. Usiadł wtedy pod figowcem i przysiągł sobie, że nie wstanie, aż nie osiągnie pełnego przebudzenia. Dziś ta roślina jest znana jako drzewo bodhi. To właśnie tam Siddahartha i stał się Buddą, czyli Przebudzonym.
Dar wiedzy dla świata
Niebawem zaczął udzielać pierwszych nauk. Opowiadał swoim uczniom o Czterech Szlachetnych Prawdach i Ośmiorakiej Ścieżce. Przez 40 lat przemierzał Indie, dzieląc się swoją wiedzą.

Budda zmarł w wieku około 80 lat, w Kusingarze. Jego uczniowie przekazywali dalej jego nauki, aż dotarły do centralnej, południowo-wschodniej i wschodniej Azji. Dziś buddyzm ma wyznawców na całym świecie.
Historia czy legenda?
Ta opowieść brzmi niewiarygodnie? Nie bez przyczyny. Dzieje Buddy zostały spisane dopiero po kilku stuleciach od jego śmierci i nie ulega wątpliwości, że w dużej części składają się z legend. Nie można zatem nazwać Siddaharthy Gautamy postacią w pełni historyczną, bo nie sposób ustalić żadnych faktów z jego życia. Wielu historyków wyraża jednak przekonanie, że ktoś taki rzeczywiście żył i nauczał w V wieku p.n.e., natomiast żadne fakty na ten temat nie są znane.
Nasz autor
Artur Białek
Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.

