Eksploracja gór wysokich wpisuje się w misję National Geographic Society – w XXI w. niewiele pozostało wyzwań, które pozwalają przesunąć granicę ludzkich możliwości i poznania świata. Trzymaliśmy więc kciuki za wyprawę polskich wspinaczy i z uwagą śledziliśmy doniesienia z Karakorum. 5 marca na wieść o zdobyciu szczytu Broad Peak cieszyliśmy się ich sukcesem. Jednak, jak stwierdził Artur Hajzer, twórca i szef projektu Polski Himalaizm Zimowy: „O pełni sukcesu będzie można mówić wtedy, gdy zespół zejdzie do bazy”. Kolejne godziny przyniosły tragiczne wieści: dwaj wybitni wspinacze – Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski – nie wrócili do obozu.

Reklama

Na szczycie Broad Peak (8047 m n.p.m) – jako pierwsi na świecie zimą – stanęli Adam Bielecki, Artur Małek oraz Tomasz Kowalski i nestor polskiego himalaizmu Maciej Berbeka. Wszyscy rozpoczęli odwrót do obozu IV, czyli szturmowego (7400 m), jednak Kowalski i Berbeka schodzili znacznie wolniej niż koledzy. Tomasz Kowalski zgłosił kierownikowi Krzysztofowi Wielickiemu, przebywającemu w bazie (4950 m), trudności z oddychaniem i ogólne osłabienie. W czasie schodzenia z przedwierzchołka Rocky Summit zaliczył upadek, w efekcie którego wypiął mu się rak. Meldował o trudnościach z jego zapięciem, mówił też, że widzi Macieja Berbekę, z którym nie było jednak kontaktu radiowego. Ponieważ użycie helikoptera do akcji ratunkowej na tej wysokości nie jest możliwe, o świcie 6 marca Krzysztof Wielicki wysłał do góry czekającego w odwodzie w obozie II Pakistańczyka Karima Hayyata. Wspinacz dotarł na wysokość ok. 7700 m, nie napotykając śladów Polaków, choć widział szczegóły drogi aż do przełęczy. W tej sytuacji wycofał się do obozu IV. Bielecki i Małek nie byli w stanie uczestniczyć w akcji poszukiwawczej. – Jak wynika z mojego 37-letniego doświadczenia, po ataku szczytowym na ośmiotysięcznik, zwłaszcza zimą, wspinacze są zbyt zmęczeni i niedotlenieni, by mogli ruszyć z powrotem do góry. Mózg też nie podejmuje wtedy racjonalnych decyzji – mówi Artur Hajzer, który koordynował wyprawę z Polski. Odczuwalna w tym czasie temperatura w okolicach szczytu wynosiła poniżej –40OC, prognozy zapowiadały załamanie pogody.
Po 12 godzinach od ostatniego kontaktu radiowego dwójkę himalaistów uznano za zaginionych. Wspinacze wciąż czekali jednak na Berbekę i Kowalskiego, zabezpieczając ich ewentualne zejście. Niestety, 8 marca kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki wydał oświadczenie: „Mając na uwadze wszystkie okoliczności, zaistniałe warunki, moje doświadczenie i historię himalaizmu, jak i wiedzę z zakresu fizjologii i medycyny wysokogórskiej, po dodatkowych konsultacjach z lekarzami i współorganizatorami wyprawy w Polsce, można uznać Macieja Berbekę i Tomasza Kowalskiego za zmarłych”.

Broad Peak to dopiero 12. góra świata, ale zimą jedna z najtrudniejszych do zdobycia, bo ze wszystkich ośmiotysięczników najbardziej ekstremalne warunki pogodowe panują właśnie w Pakistanie, w paśmie Karakorum. Huraganowe wiatry przekraczające 120 km/godz. powodują, że odczuwalna temperatura sięga nawet –70OC, a z uwagi na niskie ciśnienie i niedotlenienie organizmu wspinaczy najdrobniejsze czynności sprawiają ogromne problemy. Okna pogodowe, podczas których można zaatakować szczyt, zdarzają się maksymalnie 2–3 razy w sezonie i trwają tylko kilkanaście godzin. O sukcesie decyduje więc wytrzymałość, przygotowanie fizyczne, ale też szczęście, bo prawda jest taka, że himalaizm zimowy jest dziś wciąż trudniejszy od lotu w kosmos. Dla przykładu zimowa wyprawa na Gaszerbrum I (8068 m n.p.m), którą rok temu kierował Artur Hajzer, została uznana przez ExplorersWeb, renomowany amerykański portal zajmujący się sportami ekstremalnymi, za najważniejsze osiągnięcie 2012 r. w dziedzinie sportu i eksploracji. Zdobycie tego ośmiotysięcznika okazało się większym wyczynem niż skok ze stratosfery Felixa Baumgartnera czy okrążenie kuli ziemskiej dzięki sile własnych mięśni.

Przetrwanie zimą powyżej 7000 m jest niemożliwe – twierdził Edmund Hillary, pierwszy zdobywca Mount Everestu (8848 m). 17.02.1980 r. Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy weszli jednak na najwyższą górę świata, tworząc tym samym nową dyscyplinę sportu – himalaizm zimowy. Stała się ona polską specjalnością – zdobyliśmy zimą 10 z 14 ośmiotysięczników. Założeniem projektu Polski Himalaizm Zimowy było nawiązanie do sukcesów z lat 80. – Himalaizm nigdy nie będzie w pełni bezpieczny i przewidywalny, tragedie są jego nieodłączną częścią i nic tego nie zmieni – tłumaczy Artur Hajzer. W każdej dziedzinie jednak postęp uzależniony jest od ludzi, którzy mają potrzebę przesuwania granic swoich możliwości i sprawdzania co jest dalej, głębiej, wyżej.

Redakcja National Geographic składa wyrazy współczucia rodzinom Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego.

Reklama

Więcej o wyprawie w majowym wydaniu NG Traveler.

Reklama
Reklama
Reklama