Reklama

Półwysep Arabski i generalnie świat arabski często kojarzony jest z gwarnymi targami, na których można zakupić przeróżne aromatyczne przyprawy, ale też substancje zapachowe, w tym kadzidła. Ale od kiedy w tym rejonie świata zaczęto stosować różnorakie wonności? Czy stosując metody archeologiczne jesteśmy w stanie się tego dowiedzieć?

Okazuje się, że odpowiedź na to pytanie – przynajmniej częściowo – jest twierdząca. Wyniki różnych analiz na ten temat ukazały się właśnie w tomie „Scents of Arabia: Interdisciplinary Approaches to Ancient Olfactory Worlds”.

Węszący archeolodzy na tropie

Archeolodzy przeanalizowali dane dotyczące wonności z kilku stanowisk archeologicznych na Półwyspie Arabskim, głównie z Arabii Saudyjskiej, ale też z Omanu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W tych czasach do takich badań nie wystarczy jednak tylko sprawny nos. Naukowcy użyli zaawansowanych metod:

  • profilowanie metaboliczne – to archeologia biomolekularna. Pomaga ono identyfikować małe cząsteczki, które są unikatowymi biomarkerami dla określonych roślin, takich jak żywice;
  • chromatografia gazowa sprzężona ze spektrometrią mas – jest to kluczowa technika chemiczna używana do analizy. Umożliwia rozpoznanie substancji organicznych poprzez ich rozdzielenie i identyfikację na podstawie masy cząsteczkowej;
  • wysokosprawna chromatografia cieczowa sprzężona z tandemową spektrometrią mas – to kolejna zaawansowana technika biomolekularna. Jest ona bardzo czuła, co pozwala wykryć małe ilości związków, takich jak kwasy bosweliowe (markery kadzidła olibanowego) w próbkach archeologicznych.

Co epoka, to inny zapach

Interesujących wyników dostarczyły badania z Oazy Taymāʾ (północno-zachodnia Arabia Saudyjska). Analiza pozostałości kadzideł wykazała, że rodzaje używanych żywic zmieniały się w czasie. Najpierw w środkowej epoce brązu palono żywice iglaste, np. sosny. Potem, we wczesnej epoce żelaza, pojawiła się żywica z drzew typu Pistacia. A od drugiej połowy I tysiąclecia p.n.e. dominowało olibanum (żywica Boswellia), popularne do naszych czasów. Wykryto je nawet w zwykłych domach i magazynach, a nie tylko w świątyniach. To sugeruje, że mieszkańcy Taymāʾ byli aktywnymi konsumentami luksusowych towarów, które mogły być u nich tańsze niż np. w Rzymie.

Z kolei na nekropoli w tej oazie w grobowcach z epoki żelaza (IX–V w. p.n.e.) znaleziono specjalne mieszanki aromatyczne. Głównym składnikiem była żywica typu Commiphora (jak mirra lub bdelium – ta ostatnia jest wymieniana w Biblii). Takie mieszanki te były używane wyłącznie w kontekstach pogrzebowych. Archeolodzy przypuszczają, że Commiphora miała właściwości antybakteryjne i pomagała maskować zapachy rozkładu.

Aromaty roznoszone na dalekie odległości

Archeolodzy zauważają w opublikowanym tomie, że aromatyczne substancje były eksportowane z Półwyspu Arabskiego do pobliskiej Mezopotamii. Tam szczególnie ceniono sobie bdelium. Na przykład asyryjski król Aszurbanipal otrzymał ogromną ilość bdelium jako daninę. Pochodziło ono prawdopodobnie z Dilmun (Bahrajn) lub z Omanu. Wiemy też, że Sargon II otrzymywał bardzo różne substancje aromatyczne z Arabii jako trybut władców tego regionu.

Największe królestwo południowej Arabii, Saba, było głównym państwem handlującym olibanum i mirrą. Królowie Saby (XI–III wiek p.n.e.) składali daniny Asyrii. Aromatyczne substancje były bardzo ważne dla działalności świątyń w Mezopotamii. To za pomocą kadzideł można było zapewnić „most” pomiędzy światem śmiertelników z bóstwami.

Źródło: Scents of Arabia: Interdisciplinary Approaches to Ancient Olfactory Worlds, red. Arnulf Hausleiter, Barbara Huber, Archaeopress Archaeology, Archaeopress 2025

Nasz autor

Szymon Zdziebłowski

Dziennikarz naukowy i podróżniczy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie. Miłośnik niewielkich, lokalnych muzeów. Uwielbia długie trasy rowerowe, szczególnie te prowadzące wzdłuż rzek. Lubi poznawać nieznane zakamarki Niemiec, zarówno na dwóch kółkach, jak i w czasie górskiego trekkingu.
Reklama
Reklama
Reklama