Coraz częściej wydobywają z grobów szczątki sławnych ludzi, aby ustalić przyczyny ich nagłych i niespodziewanych zgonów. Teorie spisków i przypuszczenia morderstw często zostają przez nich potwierdzone. Tak też stało się w przypadku jednego z największych sekretów włoskiego odrodzenia.
Na dworze Wawrzyńca Wspaniałego Medyceusza we Florencji działał wybitny filozof i myśliciel – humanista, Giovanni Pico della  Mirandoli, autor traktatu „Oracja o godności człowieka”, który nazwano manifestem renesansu. Zmarł on w 1494 r. w wieku zaledwie 31 lat. Niemalże jednocześnie rozstał się z życiem Poliziano, czyli poeta Angel Ambrogini, 40-letni przyjaciel i kochanek Mirandol’ego. Już współcześni podejrzewali otrucie, oskarżając w cichości Piera  de Medici, syna i następcę zmarłego dwa lata wcześniej Wawrzyńca Wspaniałego. Uważano, że zlecił on te zabójstwa, by zemścić się za przyjaźń Mirandol’ego z fanatycznym dominikanem, Girolamem Savonarolą, który w swych kazaniach florenckich piętnował dynastię Medyceuszy. Nikt jednak nie śmiał mówić o tym głośno.
Tymczasem współcześni badacze z Bolonii, Pizy i Lecce, pod kierownictwem prof. antropologii, Georgio Gruppioniego, wydobyli z podziemi bazyliki św. Marka we Florencji szczątki obu humanistów. Badania ich szkieletów, przeprowadzane przy zastosowaniu technologii biomolekularnej, tomografii komputerowej oraz analiz DNA, potwierdziły przypuszczenia sprzed ponad pięciu wieków. Jak oświadczył dyrektor włoskiego Narodowego Instytutu Kultury, Silwano Vinceti, w kościach obu nieszczęśników wykryto poziom arszeniku, zdolny zabić wołu, a także znaczną ilość rtęci i ołowiu.–Poprzez połączenie faktów laboratoryjnych i niedawno odkrytych dokumentów historycznych można dojść do wniosku, że Piero de Medici jest odpowiedzialny za te zabójstwa. Mirandol’emu truciznę podał prawdopodobnie sekretarz filozofa, Cristofor da Calamaggiore, który zresztą przyznawał się do tego, że przygotował lekarstwo dla swego pana– stwierdził Silwano Vinceti. Tekst: Agnieszka Budo