Jeśli lubicie owoce morze, to będąc w Bostonie nie możecie przeoczyć Union Oyster House, najstarszej restauracji w Stanach Zjednoczonych, która nieprzerwanie karmi od 1826 r. Ale jak karmi! Na barach piętrzą się ostrygi i małże, z kuchni dociera zapach rybnych zup, koktajli krewetkowych i innych przysmaków z głębin.


Fot. Michał Cessanis

W jadalni na piętrze jadał John F. Kennedy. Dziś każdy może więc zjeść jak prezydent.


Fot. Michał Cessanis


Fot. Michał Cessanis
Kelnerka Betty doradza mi zupę krewetkową i zachęca do spróbowania pierwszego w moim życiu homara. Betty, widząc, z jakim trudem próbuję dobrać się do skorupiaka, podchodzi, wiąże mi na szyi foliowy śliniak, a potem sprawnym ruchem wyrywa homarowi szczypce. Nacina i wyciska mięso, tak delikatne w smaku, że chcę go więcej! Mógłbym jeść już tylko tak. I chyba zmienię zdanie o amerykańskiej kuchni, która do tej pory kojarzyła mi się tylko z fast foodem. W Bostonie można wyśmienicie zjeść. Zresztą wiedziała o tym nie tylko rodzina Kennedych. Joseph A. Milano, który od 1970 r. wraz ze swoją familią prowadzi tę znakomitą restaurację, po kolacji zabiera mnie na krótkie zwiedzanie lokalu. Wiszą tu historyczne obrazy i złowiony w 1950 r. olbrzymi homar, który swój żywot zakończył w wieku 92 lat.

Fot. Michał Cessanis
A na złotych tabliczkach zawieszonych przy wejściu właściciele chwalą się gośćmi. Od dziś mogę powiedzieć, że jadłem nie tylko jak Kennedy, ale też jak Barack Obama, Jennifer Lopez czy Leonardo DiCaprio.