Poznają się w Strasbourgu. On jest nieco porywczy i goni za tym, co nieuchwytne i przemijające. Ona jest rozsądna i bardziej przyziemna, ale pełna pasji. Nić porozumienia odnajdą w wulkanach, które są dla nich pierwszą i najważniejszą miłością. W 1970 roku Katia i Maurice wezmą ślub i tak rozpocznie się ich poliamoryczny związek, w którym para będzie flirtowała zarówno z życiem, naturą i ziemią, ale i ogniem i śmiercią.

Historia miłości zapisana na kliszach i krawędziach wulkanów

„Wulkan miłości” w reżyserii Sary Dosa to wyjątkowy film o najsłynniejszej parze wulkanologów. Amerykanka zebrała wideotekę francuskiego małżeństwa naukowców. Poprzez znakomity montaż stworzyła wybitny dokument, który pokazuje ekscentryczne życie wulkanologów. Byli oni obecni z kamerą przy 150 erupcjach wulkanów na całym świecie.

Od samego początku Dosa buduje napięcie i wskazuje nam, jakie będzie zakończenie tej historii, które przecież nie jest tajemnicą. Katia i Maurcie zginęli w Japonii – po tym, jak zaskoczyła ich lawina piroklastyczna z wulkanu Unzen. Reżyserka pokazuje nam jednak drogę, która doprowadziła wulkanologów do ostatecznej konfrontacji z żywiołem, który z jednej strony odbiera życie, a z drugiej je daje. O czym doskonale wiedzą państwo Krafft.

„Wulkan miłości” to historia najsłynniejszej pary wulkanologów

Jednak oglądając zdjęcia, które wykonali Katia i Maurice można dojść do wniosku, że para igra ze śmiercią, rzuca jej wyzwanie. Najbardziej poruszające i zapierające dech w piersiach są sceny, gdy erupcja w spektakularny sposób wypluwa niezwykle gorącą i śmiercionośną lawę, a na krawędzi wulkanu, w ekstazie i podnieceniu, tańczą kochankowie.

Ich okres dojrzewania został naznaczony piętnem wojny. Dorastają na gruzach powojennej Alzacji. Te doświadczenia sprawiają, że zaczynają postrzegać świat jako miejsce niebezpieczne i niepewne, a winą za to obarczają ludzi. Właśnie dlatego uciekają w świat natury. Świat, w którym nie ma miejsca na ludzką próżność, gdzie ludzkie marzenia o potędze wydają im się niczym wobec potęgi Ziemi.

Maurice opowiada o tym, jak wraz z Katią postanowili zająć się wulkanologią, ponieważ byli rozczarowani ludzkością. – Wulkan jest większy niż człowiek. Czuliśmy, że czegoś takiego nam potrzeba. Czegoś, co przerasta ludzki umysł – mówi Maurice.

W konfrontacji z naturą nie mamy szans

W ich czasach wulkanologia dopiero zyskuje miano pełnoprawnej dziedziny naukowej. Następuje przełom w badaniach nad tektoniką płyt i dryfem kontynentów. Katia jest geochemiczką, a Maurice geologiem. W 1968 roku wyruszają na Islandię, na swoją pierwszą naukową wyprawę, żeby badać wulkan. Na przeszkodzie nie staje im nawet samochód, który psuł się aż 27 razy.

– Kiedy raz się zobaczy erupcję, nie można bez tego żyć. Ma nieokiełznaną moc. W obliczu tych nieopanowanych żywiołów uświadamiamy sobie, że jesteśmy niczym – mówi Katia. I tak zaczyna się pogoń pary za każdym wybuchem aktywnego wulkanu na świecie.

Sara Dosa pokazuje w filmie wywiady Katii i Maurice’a, w których opowiadają swoją historię. Gdy jednak reżyserka postanawia zabrać głos, przedstawia ich jako artystów, którzy z wulkanologii uczynili sztukę, która zostaje zapisana na taśmach i kliszach starych kamer i aparatów. Relację francuskich naukowców z naturą Dosa romantyzuje, a w połączeniu z kapitalną muzyką, tworzy spektakularną historię tragicznego romansu. Premiera filmu 19 sierpnia.