Wraki statków wzbudzają olbrzymie zainteresowanie zarówno archeologów, jak i amatorów żeglugi. Chociaż niektóre okazy wyglądają niezwykle majestatycznie w czeluściach mórz i oceanów, rzadko kiedy zwraca się uwagę na ich wpływ na ekosystemy. Ostatni raz uwagę całego świata przykuł Endurance, który został odnaleziony po 107 latach od zatonięcia. Okazało się wtedy, że wrak został zamieszkany przez wyjątkowe i niezwykle rzadkie stworzenia.

Nowe badania wykazały, że wrak negatywnie wpływa na ocean nawet 80 lat po zatonięciu

Jednak zatopione statki lub okręty, szczególnie te, które w przeszłości transportowały materiały wybuchowe i amunicję, mogą mieć naprawdę negatywny wpływ na środowisko morskie.

Belgijscy naukowcy opublikowali właśnie badania naukowe na łamach czasopisma naukowego „Frontiers in Marine Science”. Zwracają w nich uwagę, że wrak z czasów II wojny światowej wciąż uwalnia toksyczne substancje, m.in. materiały wybuchowe i metale ciężkie, które uszkadzają dno oceanu. Skutki odczuwalne są nawet po 80 latach od zatonięcia.

Chodzi o niemiecki okręt V 1302 John Mahn, który został zatopiony 12 lutego 1942 roku na Morzu Północnym, podczas operacji Cerberus. Na pokładzie uzbrojonego trawlera znajdowało się mnóstwo bomb głębinowych, które do tej pory nie zostały zdetonowane. Wrak spoczywa na głębokości ok. 35 metrów.

Jaki wpływ na Morze Północne mają wraki z czasów II wojny światowej?

Zespół naukowców z kilku belgijskich uniwersytetów postanowił zbadać wpływ wraku na ekosystem i dno tej części Atlantyku w ramach projektu North Sea Wrecks (tłum. red. Wraki Morza Północnego).

– Czasami wraki statków naturalnie wtapiają się w środowisko morskie i mogą tworzyć m.in. sztuczne rafy. Nie powinniśmy jednak zapominać, że mogą być również bardzo niebezpiecznymi obiektami, które człowiek nieumyślnie wprowadza do środowiska naturalnego – pisze w artykule Josefien Van Landuyt, główna autorka badań i doktorantka na Uniwersytecie w Gandawie.

Co wykazała analiza mikrobiologiczna?

Autorzy badań przeprowadzili analizę mikrobiologiczną, aby sprawdzić, jaki wpływ niebezpieczne substancje mają na mikrobiom oraz skład geochemiczny dna oceanicznego. W tym celu pobrano próbki kadłuba V 1302 John Mahn oraz osadów, które znajdowały się w jego okolicach.

W zależności od odległości od wraku, stężenie zanieczyszczeń było różne. Wszędzie jednak wykryto metale ciężkie, takie jak nikiel i miedź oraz węglowodory aromatyczne, które występują naturalnie w paliwach kopalnych i węglu. Poza tym odkryto ślady arsenu i materiałów wybuchowych.

Wraki zaburzają równowagę mikrobiologiczną na dnie oceanu

Naukowcy twierdzą, że im dłużej wraki znajdują się na dnie oceanów, tym bardziej zaczynają zakłócać równowagę mikrobiologiczną tych ekosystemów. Badacze podkreślają, że w próbkach kadłuba znaleziono m.in. bakterie z rodziny Desulfobulbaceae oraz drobnoustroje Rhodobacteraceae i Chromatiaceae, które powodowały rozkład węglowodorów.

Badacze zwracają uwagę na to, że ich badania to zaledwie wierzchołek góry lodowej. To dopiero pierwszy wrak, który został przeanalizowany w kontekście mikrobiologicznym. W samym Morzu Północnym znajdują się tysiące wraków statków i samolotów. Eksperci twierdzą, że na dnie oceanów na całym świecie może znajdować się nawet do 20 milionów ton zanieczyszczeń, m.in. naftowych, z czasów I i II wojny światowej.

Josefien Van Landuyt podsumowuje, że potrzeba byłoby przeanalizować więcej zatopionych okrętów, aby poznać pełną skalę zanieczyszczeń dna oceanicznego. Uczona podkreśla jednak, że to ludzie wywarli największy wpływ na ekosystemy morskie, o czym bardzo często zapominamy. 

Źródło: Frontiers in Marine Science.