Opieka nad wombatami podczas koronawirusa

Small podkreśla, że w warunkach naturalnych wombat australijski może spędzić do trzech lat ze swoją matką na wolności.

"Staram się jak najlepiej odtworzyć tę więź, odpowiadając jednocześnie na ich indywidualne potrzeby i dbając o to, by posiadały one umiejętności niezbędne do tego, by wróciły na wolność" - mówi Small.

W swoim mieszkaniu na najwyższym piętrze, Small zrobiła co w jej mocy, aby odtworzyć zewnętrzne zagrody, w których zazwyczaj mieszkają wombaty. Potrzebują one dostępu do trawy i ziemi, które są tym co jedzą wombaty, gdyż zawierają składniki odżywcze utrzymujące ich organy wewnętrzne w zdrowiu, więc Small przywiozła je do domu z sierocińca. Hoduje i pielęgnuje je w skrzynce na swoim balkonie, wraz z korą i patykami do gryzienia dla młodych wombatów, ale mówi, że sprzątanie tego miejsca jest "trochę problematyczne".

Karmienie młodych również sprawia trudności. Cała trójka wymaga karmienia specjalistyczną formułą z butelki, która jest trudna do zdobycia z powodu pandemii. "Właściwie to czekam na dostawę 15 kilo. Poczta został właśnie zamknięta i w ogóle nie funkcjonuje".

Pomimo wyzwań, podkreśla, że każdy mały wombat dobrze się rozwinął. I tak jak każdy z nich ma różną osobowość, mają one również odmienne potrzeby. "Niektóre z nich będą gotowe do przejścia do następnego etapu o wiele szybciej niż inne" - mówi. "To zależy całkowicie od nich". Dodaje, że kiedy zaczną wykazywać "dojrzałe zachowania", takie jak normalna dla dzikich wombatów agresja, defensywność czy strach, prawdopodobnie będą gotowe do przejścia do następnego etapu.

Wtedy Small umieści je w zewnętrznych zagrodach w sierocińcu i odstawi od karmienia butelką. Kiedy będą ważyć od 15 do 25 kilogramów, w wieku około 18 miesięcy, wypuści je z powrotem na wolność.

Wombaty - rehabilitacyjny rollercoaster

Niestety, rehabilitacja nie zawsze działa i niektóre wombaty nie dochodzą do siebie. Tak naprawdę, pierwszy wombat, którym zajmowała się Small i jej matka zmarł. "On był jak mój brat. Moja mama karmiła go przede mną" - mówi.

Kiedy umarł, para przysięgła, że nigdy nie przyjmie kolejnej sieroty. Ale to nie trwało długo. "Mówiłyśmy to każdego roku, a one po prostu ciągle do nas trafiały. Nie umiemy odmawiać" - mówi Small.

"Kiedy są szczęśliwe i kiedy się bawią, to jest to najlepsze, co mnie spotkało." - dodaje. "Ktoś, kto nie jest w stanie się uśmiechnąć lub śmiać się z nich, gdy to robią, nie może być człowiekiem".