Wyniki badań, które publikuje biuletyn Emerging Infectious Diseases są zatrważające. Grupa naukowców z USGS (Instytyt Geologiczny Stanów Zjednoczonych) kupiła 47 okazów węgorza błotnego (Monopterus cuchia), pochodzącego z Azji gatunku tropikalnego, na miejskich bazarach w Atlancie, Orlando i na nowojorskim Manhattanie. Oferowane tam ryby sprzedawane są żywe, po czym na życzenie klienta zabija się je i patroszy.

Trzynaście kupionych przez naukowców okazów było nosicielami nicienia Gnathostoma spinigerum, pasożyta zdolnego atakować także ludzi. Do infekcji może dojść po zjedzeniu surowego lub niedogotowanego mięsa. Po dostaniu się do ludzkiego organizmu, nicień może migrować między tkankami przez wiele lat, powodując ból płytko pod skórą. Czasem larwa przedostaje się głębiej do organów, co może być już tragiczne w skutkach.

Do większości infekcji pasożytem dochodzi w krajach Azji Południowo-wschodniej. Ryby, które do badań kupili Amerykanie, pochodziły z legalnego importu z Bangladeszu. W tym kraju do zatrucia pasożytem przez ludzi dochodzi akurat rzadko, choć niemal połowa psów jest według relacji jego nosicielami. W Stanach Zjednoczonych nie odnotowano jeszcze przypadku infekcji – głównie dlatego, że nicień nie ma szans przeżyć dokładnej obróbki termicznej węgorza. Jednak zagrożeni  Gnathostoma spinigerum mogą być szczególnie turyści, coraz odważniej eksperymentujący z kuchnią w odległych zakątkach świata.