Virgin Orbit zaprzestaje działalności „w dającej się przewidzieć przyszłości”. Zwalnia też około 90 proc. pracowników – poinformowała stacja CNBC. Według niej, dyrektor generalny Virgin Orbit Dan Hart ogłosił tę wiadomość w czwartek popołudniu, podczas spotkania wszystkich pracowników firmy.

– Niestety, nie byliśmy w stanie zabezpieczyć finansowania mogącego zapewnić bezpieczną ścieżkę rozwoju firmy – miał powiedzieć cytowany przez CNBC dyrektor Hart. – Nie mamy innego wyjścia, jak tylko wprowadzić natychmiastowe, drastyczne i niezwykle bolesne zmiany.

Trudna sytuacja Virgin Orbit

Virgin Orbit od tygodni próbuje przebić się przez trudną sytuację finansową. Firma, będąca częścią Virgin Group miliardera Richarda Bransona, wstrzymała działalność i zwolniła większość swoich pracowników już 15 marca, próbując zapewnić wystarczające fundusze na przetrwanie.

Tydzień temu firma wydawała się bliska złapania koła ratunkowego. Tym kołem miało być 200 milionów dolarów zainwestowane w Virgin Orbit przez niejakiego Matthew Browna z Teksasu. Ale umowa najwyraźniej nie doszła do skutku.

Co więcej, ze śledztwa dziennikarskiego Michaela Sheetza z CNBC wynika, że Branson zdecydował się na rozmowy z Brownem tylko dlatego, iż nie znalazł firmy chętnej do przeprowadzenia postępowania upadłościowego Virgin Orbit. 200 milionów dolarów mogłoby przedłużyć działalność Virgin Orbit o zaledwie rok. Do podpisania umowy jednak nie doszło.

Historia Virgin Orbit

Richard Branson powołał Virgin Orbit w 2017, jako spin-off swojej innej firmy z branży kosmicznej – Virgin Galactic. Spółka miała zajmować się wynoszeniem na orbitę małych satelitów. Miała to robić dzięki rakietom wynoszonym na wysokość ponad 9 km przez samolot. Mowa o samolocie Cosmic Girl oraz o dwustopniowej rakiecie LauncherOne.

Cosmic Girl, będący platformą startową dla rakiety, to po prostu zmodyfikowany samolot pasażerski Boeing 747-400. Założenie było proste. Samolot miał wynieść rakietę na wysokość 9 km i nadać jej początkową prędkość. Dopiero wówczas rakieta miała odpalić silniki i wznieść się na wysokość umożliwiającą rozmieszenie przenoszonych satelitów na orbicie.

W ten sposób Virgin Orbit wyniosła na orbitę łącznie 33 niewielkie satelity, tzw. cubesaty. Dokonała tego podczas czterech udanych startów. Niestety, ostatni start z 9 stycznia był porażką.

Samolot Cosmic Girl po raz pierwszy startował z terytorium Wielkiej Brytanii. Miał pokazać, że do wynoszenia satelitów nie jest potrzebny kosmodrom – wystarczy lotnisko z odpowiednią infrastrukturą. Jednak w trakcie odpalania silników drugiego stopnia rakiety LauncherOne doszło do anomalii, które spowodowały utratę ładunku. Ładunkiem tym były m.in. satelity wojskowe brytyjskiej firmy Space Forge, a także cubesaty polskiej firmy SatRev.

Powiązania Virgin Orbit z polskim przemysłem kosmicznym

Ta ostatnia od dawna informuje o swoich bliskich związkach z Virgin Orbit. Jeszcze w styczniu 2023 roku media obiegła informacja, że firma Richarda Bransona zainwestowała 5 milionów dolarów we wrocławski startup.

Virgin Orbit miała również stać się przepustką do rozwoju w Polsce usług wynoszenia na orbitę małych satelitów. Niemal równo rok temu informowaliśmy, że prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna podpisał z przedstawicielami Virgin Orbit list intencyjny w tej sprawie. Samolot Cosmic Girl miał startować z pasa startowego 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu, leżącej między Gnieznem a Koninem. Pierwszy start planowany był na sierpień 2023 roku.

– Kryzys w Virgin Orbit nie zmienia faktu, że technologia jest obiecująca i potrzebna. Zapotrzebowanie na wynoszenie na orbitę ciągle rośnie i dotyczyć będzie także naszego kraju, jak i krajów naszego regionu. Tzw. air-launch rozwijają także inne firmy. Mamy nadzieję, że technologię Virgin Orbit ktoś przejmie i będzie dalej rozwijał – powiedział prof. Grzegorz Wrochna, prezes POLSA.

Jaki los czeka Virgin Galactic?

Pozostaje pytanie, co z inną kosmiczną spółką Bransona, czyli z oferującą turystyczne loty suborbitalne Virgin Galactic? Niedawno firma ogłosiła, że wznawia sprzedaż biletów. Taka 10-minutowa przyjemność, pozwalająca wznieść się na wysokość 86 km, czyli niżej niż wynosi umowna granica kosmosu (100 km), ma kosztować 450 tys. dolarów od osoby. Czy turyści uratują kosmiczne plany miliardera?

Źródło: CNBC.