Krater otrzymał swoją nazwę ze względu na charakterystyczny wygląd, przypominający emotikonkę z uśmiechem. Po raz pierwszy został uchwycony przez Mars Reconnaissance Orbiter NASA w 2011 roku, dzięki użyciu potężnej kamery High-Resolution Imaging Science Experiment – w skrócie HiRISE.

Teraz naukowcy porównali zdjęcia krateru wykonane w październiku 2011 r. z tymi zrobionymi 13 grudnia 2020 r. i zauważyli spore zmiany. „Happy Face” ma m.in. większe „usta” i wyraźnie większy „nos”. Zmiana wyrazu „uśmiechniętej buźki” w rzeczywistości spowodowana erozją termiczną, czyli topnieniem wiecznej zmarzliny i odsłanianiem większej połaci gołego gruntu. 

– Można zobaczyć, jak dziewięć lat tej erozji termicznej powiększyło „usta” twarzy. Twarz miała też coś w rodzaju nosa: początkowo składał się z dwóch okrągłych wgłębień, ale do 2020 r. te dwie depresje powiększyły się i połączyły – wyjaśnia Ross Beyer, planetolog z Centrum Sagana w Instytucie SETI.

Badanie tego – już nie tak uśmiechniętego – marsjańskiego krateru to dla naukowców źródło cennej wiedzy o panującym na Marsie klimacie. 
– Pomiar tych zmian przez cały rok marsjański pomaga naukowcom zrozumieć roczne odkładanie się i znikanie szronu polarnego. Monitorowanie tych miejsc przez długi czas pomaga nam zrozumieć długoterminowe trendy klimatyczne na Czerwonej Planecie – mówi Beyer.

Chociaż wyparowuje w innych częściach planety, lód powstający z dwutlenku węgla (tzw. suchy lód) gromadzi się w pobliżu biegunów. W ciągu roku jego stan i umiejscowienie zmienia się, tworząc specyficzne „rysy twarzy” na badanym kraterze. Miny, które obserwujemy, w rzeczywistości reprezentują różne wysokości i gęstości lodu na powierzchni Marsa.

Malownicze fale i fałdy na biegunach Marsa są spowodowane tym, że Słońce sublimuje dwutlenek węgla w te okrągłe wzory – wyjaśnia Beyer. Oznacza to, że CO2 przechodzi tam bezpośrednio ze stanu stałego do gazu bez zamieniania się w ciecz, co powoduje większą erozję gleby.

Anioł z Marsa 

Widzenie ludzkich twarzy i innych znanych obiektów w nieuporządkowanych obiektach nieożywionych nazywa się pareidolią. To właśnie pareidolii zawdzięczamy fakt, że marsjański krater nazwano „uśmiechniętą buźką”, zamiast szukać kolejnych skomplikowanych nazw. 
Ludzki umysł jest tak skonstruowany, aby poszukiwać tego, co znane. To też kiedy pod koniec grudnia 2020 roku satelita Mars Express Europejskiej Agencji Kosmicznej wykonała zdjęcia południowego bieguna Czerwonej Planety, media obiegła wieść o aniele na powierzchni Marsa. 

Świątecznego „anioła” zauważono między Ultimata Lingula, gdzie czapa polarna styka się z otaczającymi ją równinami, a Ultima Chasma. Region ten jest zazwyczaj pokryty grubą czapą lodową, ale latem lód znajduje się w najniższym punkcie i mogą się pojawić pewne kształty.

Anielski kształt był widoczny ze względu na wzór i kompozycję pobliskich pól wydmowych, które są bogate w ciemne, skaliste minerały, takie jak piroksen i oliwin. Ręka anioła, która wygląda, jakby sięgała w lewo, jest w rzeczywistości dużą jamą sublimacyjną, sezonową cechą, która tworzy się, gdy lód zamienia się w gaz i pozostawia puste kieszenie i zagłębienia na powierzchni planety.

Przez lata uważni obserwatorzy dostrzegli również królika, smoka, ludzką czaszkę czy znak Batmana. A w zeszłym roku MRO odkrył krater uderzeniowy, który zdaniem niektórych wyglądał jak aktor Ed Asner