W czwartek 6 sierpnia pani Patrycja spotkała niecodzienną parę na jednym z najtrudniejszych szlaków w Tatrach. Wideo, na którym można usłyszeć jak zwraca uwagę właścicielowi psa (nie reagował), wysłała do serwisu Tatromaniak.

- Ten pies skomlał, piszczał i trząsł się. Nie widziałam, żeby dostawał jakąkolwiek wodę po drodze. Łapki miał całe we krwi, podczas schodzenia momentami wręcz zostawała ona na kamieniach. Na odcinku od Granatów do Krzyżnego nikt nawet nie zwrócił temu człowiekowi uwagi – serwis zacytował jej komentarz do filmu.

Według RMF FM, tego samego dnia wieczorem starszego mężczyznę spisali strażnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego i będą teraz poprzez policję słowacką chcieli ukarania go mandatem w wysokości do 500 zł.

Ponoć gdy turysta ze Słowacji ok. godz. 13 kierował się w stronę Orlej Perci, uwagę zwrócili mu wolontariusze TPN. Miał ich zignorować. Już po zejściu i kilku godzinach spędzonych w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, ok. godziny 22 zatrzymano go koło Wodogrzmotów Mickiewicza.

Jak twierdzi rozgłośnia, strażnikom wyjaśnił, że nie wiedział, że łamie prawo. Wejście na słowacką stronę Tatr z psem, a przynajmniej w rejon, w który on się zapuścił, jest całkowicie legalne. Pod wpływem tego zajścia na profilu Parku na Facebooku zamieszczono poradnik dla wszystkich, którzy chcą jechać w góry ze swoimi czworonogami.

Co ciekawe, psy błąkające się w wysokich partiach Tatr nie są czymś niespotykanym. Od początku sierpnia odnotowano dwa takie przypadki. Najnowszego samotnego psiego taternika spotkano w okolicach Zawratu. Jest nawet nagranie na dowód.

Zwierzę przebywało w górach kilka dni zanim sprowadzono je na dół. 9 sierpnia z rąk strażników TPN przejęła psa Straż Miejska. Jak poinformowano na Facebooku, zguba trafiła do nowotarskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt  ”Útulok pro zvierat”.