Rybacy pracujący u wybrzeży Wysp Crozeta od dawna wiedzą, że orki oceaniczne (Orcinus orca) nie boją się pływać w pobliżu terenów zamieszkanych przez ludzi. Nie odstraszają ich łodzie, ludzkie krzyki, ani zarzucane sieci.

Co więcej, stały się na tyle śmiałe, że zaczęły podkradać ryby z lokalnych komercyjnych łowisk antara patagońskiego (Dissostichus eleginoides), a nawet porywać połowy rybaków. Nie gardzą też resztkami, które ci wrzucają do wody po oczyszczeniu ryb przeznaczonych na sprzedaż.

Ponieważ liczba tego typu incydentów stale rośnie, kilku ekspertów z rożnych dziedzin postanowiło połączyć siły i sprawdzić, dlaczego tak się dzieje. Czy orki wykradają połowy rybaków, bo ich zwyczajowe źródła pożywienia się wyczerpały? A może powiększyła się ich populacja i potrzebują więcej jedzenia? Wyniki badań właśnie opublikowano w czasopiśmie naukowym „Biology Letters”.

Orki oceaniczne kradną ryby od lat 90.

Aby dowiedzieć się, czemu liczba napadów orek-złodziei rośnie, naukowcy przeanalizowali dane z programu badawczego monitorującego lokalną populację tego gatunku. Zbadali też doniesienia rybaków o utraconych połowach.

„Na wodach subantarktycznych ekspansja komercyjnych połowów antara patagońskiego już w latach 90. XX wieku została powiązana z grabieżą przez orki na większości łowisk, od południowego Chile po południowy Ocean Indyjski” – napisali autorzy badania.

Do „kradzieży połowów” najczęściej dochodzi w rejonie Wysp Crozeta. Od czasu powstania w tym miejscu komercyjnych łowisk (w 1996 r.), orki oceaniczne pożerają ponad 180 ton ryb rocznie. W większości zabierają zdobycze z takli, czyli dryfujących sznurów wyposażonych w haki służące do łowienia ryb.

Dane zgromadzone od rybaków i oceanologów wykazały, że od lat 90. liczba doniesień o orkach porywających połowy stale rosła, mimo że liczebność populacji orek nie uległa zmianie. To wykluczyło hipotezę, że kradzieży jest więcej, bo rośnie zapotrzebowanie orek na pożywienie

Orki oceaniczne nauczyły się kraść od innych

Po odrzuceniu powyższego wyjaśnienia, naukowcy sformułowali kolejną teorię. Uznali, że rosnąca liczba incydentów może być spowodowana tym, że początkowo połowy podkradało tylko kilka orek, a później do procederu dołączyły kolejne, być może z innych, sąsiednich populacji. Aby sprawdzić potencjał nowego założenia, przestudiowali zdjęcia orek wykonane przez rybaków, naukowców i lokalnych turystów, które udało im się zdobyć.

Ponieważ każda orka ma nieco inne ułożenie kolorów na skórze, dość łatwo jest je od siebie odróżnić. Badacze przejrzeli zdjęcia i odkryli, że za wszystkimi rabunkami stały „miejscowe orki”. Co więcej, liczba orek przeprowadzających naloty na łowiska w ciągu siedmiu lat wzrosła z 17 do 43.

Zdaniem naukowców to dowód, że orki nauczyły się od siebie nawzajem, jak w łatwy i pewny sposób pozyskiwać pożywienie, żerując na terenie łowisk i opróżniając rybackie sieci. Taka zdolność do uczenia się nowych umiejętności nie powinna dziwić. Orki należą bowiem do rodziny delfinowatych i są uważane za jedne z najbardziej inteligentnych zwierząt.

„Nasze odkrycia pokazują, w jaki sposób zmiany w dostępności zdobyczy, spowodowane działalnością człowieka, prowadzą do szybkich i postępujących innowacji u orek. To nowa strategia przetrwania, która prawdopodobnie wpłynie na zmianę roli tego drapieżnika w ekosystemie” - podkreślają autorzy badania.

 

Źródło: Biology Letters.