To właśnie na warszawskiej starówce kilkaset lat temu miał grasować legendarny Bazyliszek. Stworzenie to pojawia się w podaniach i mitach różnych krajów Europy. W dawnych polskich księgach opisuje się go jako koguta z zakręconym do góry ogonem wężowym.

Mityczne zwierzę miało wykluwać się z jaja, które składają koguty, a później przez 9 lat było wysiadywane przez węże lub ropuchy. Jednak to nie jego wygląd przerażał, lecz wzrok, który miał zabijać każdego, kto spojrzy mu głęboko w oczy.

Bazyliszek znany był już w starożytności

Bazyliszek ma jednak niezwykle długą historię, znacznie dłuższą niż historia Warszawy. Stwór ten znany był już w starożytności. Według rzymskiego pisarza Pliniusza bazyliszki żyły na pustyni. Z kolei Aleksander Wielki miał spotkać „króla wszystkich węży” na wysokiej górze, gdzie stoczył z nim zacięty i zwycięski bój. Również w Biblii znajdziemy wspomnienie tej istoty: „wylęgają jaja bazyliszka i przędą pajęczynę; kto spożywa ich jaja, ginie, a gdy się je stłucze, wypełznie z nich gad”.

Nie wiadomo dokładnie, jak Bazyliszek dotarł do Polski. Legendy mówią, że jego legowisko znajdowało się w krakowskich podziemiach (co przypomina legendę o smoku wawelskim) oraz w piwnicy domu na Starym Mieście w Warszawie.

– Opowieść o Bazyliszku to jedna z najbardziej znanych warszawskich legend. A przy tym jest to najbardziej straszna legenda, bo powiada o potworze, który porywał i zabijał dzieci – mówi Adam Węgłowski, kierownik oddziału popularyzacji zasobu archiwalnego w Archiwum Państwowym w Warszawie.

Legenda o Bazyliszku dotarła do Polski dopiero w XVIII wieku / fot. Wikimedia Commons

– Warszawska legenda osadzona jest w XVI wieku, gdy Warszawa wyglądała zupełnie inaczej, niż w tej chwili. Historia ta została jednak spisana dopiero w wieku XVIII, kiedy już nikt nie mógł sprawdzić, jak było naprawdę. Od tej pory stawała się coraz bardziej popularna, chociaż popularniejsza jest pewnie syrenka, a nawet złota kaczka. Co więcej, to również opowieść o człowieku, który bazyliszka pokonał. Był to więzień, który zszedł do podziemi – opowiada Adam Węgłowski.

W piwnicy na Krzywym Kole miało znajdować się legowisko Bazyliszka

Człowiekiem tym miał być Jan Taurer. Śląski skazaniec, który przebywał w warszawskim lochu. Urząd miasta postanowił rozprawić się z bestią raz na zawsze po tym, jak ta zabiła dwoje dzieci – chłopca i dziewczynę oraz kobietę, która udała się na ich poszukiwania. Ślązakowi obiecano, że w zamian za pokonanie potwora nie zostanie skazany na śmierć i odzyska wolność. Więzień nie miał nic do stracenia. Według legendy zszedł do krypty bazyliszka pokryty od stóp do głów lustrami.

W „Podaniach i baśniach” Romana Zmorskiego, jak i „Przysłowiach narodowych” Kazimierza Wójcickiego czytamy, że Bazyliszek miał zamieszkiwać piwnicę na ulicy Krzywe Koło, która biegnie biegnąca od Rynku Starego Miasta do ulicy Nowomiejskiej. Podziemia są dziś częścią kamienicy, w której mieści się siedziba Archiwum Państwowego.

To właśnie tam Jan Taurer miał stoczyć zwycięską walkę z Bazyliszkiem. Ostatecznie stwór zginął od swojej własnej broni. Legenda jednak głosi, że tuż przed śmiercią, w warszawskiej krypcie ukrył wyklute wcześniej jajo.

Bazyliszek, rycina z druku Stanisława Szulca „Firmamentum Symbolicum in quo Dei Parae Elogia...", Lublin 1654, fot. Biblioteka Narodowa

Noc Muzeum będzie okazją, aby przyjść na spotkanie z Bazyliszkiem

– Podczas remontu części naszego kompleksu odnaleźliśmy zapomnianą piwnicę, w której znaleźliśmy przedmiot jednoznacznie kojarzący się z jednym: ze skamieniałym jajem Bazyliszka. Planujemy wydobyć ten przedmiot i zaprezentować publiczności podczas zbliżającej się Nocy Muzeów. Pikanterii temu dodaje fakt, że właśnie tutaj, gdzie wznosi się budynek Archiwum, w XVI wieku miał grasować bazyliszek, atakując dzieci – mówi Adam Węgłowski.

Chociaż oczywiście jajo nie jest prawdziwe, ma być pretekstem do ponownego spotkania z legendą o bazyliszku. Podczas tegorocznej edycji Nocy Muzeów, która odbędzie się 13 maja, zwiedzający będą mogli przyjść do Archiwum Państwowego i zapoznać się zarówno z historią miasta, jak i z historią stołecznych legend. Szczególnie że bazyliszek wciąż żyje i to nie tylko w naszej kulturze. Spotkać można go również na ulicach stolicy. Znajdą go jednak tylko ci, którzy potrafią szukać. Król wszystkich węży ukrywa się bowiem na murach i szyldach warszawskiej starówki.

Materiał zrealizowany dzięki uprzejmości Archiwum Państwowego w Warszawie.