Trzęsienia ziemi to często ogromne zagrożenie dla ludzi. Dotychczas uważano, że najsilniejszym w historii było to w południowym Chile w 1960 roku. Uważa się je za największy wstrząs tektoniczny w historii pomiarów sejsmicznych. Miało magnitudę 9,5 (magnituda to odpowiednik dawniej używanej skali Richtera). Zginęło wówczas nawet 6000 osób, a skutki katastrofy odczuły ponad 2 miliony ludzi.

Z kolei za najbardziej śmiercionośny wstrząs uważa się trzęsienie z 23 stycznia 1556 roku, które wydarzyło się w chińskim Shaanxi. Szacuje się, że liczba ofiar mogła wynieść ok. 830 tysięcy.

Do historycznego trzęsienia ziemi doszło ponad 3800 lat temu w północnym Chile

W najnowszych badaniach, które zostały opublikowane na łamach czasopisma naukowego "Science Advances", uczeni wykazali, że w historii doszło do jeszcze większego, dużo bardziej katastrofalnego trzęsienia. Według naukowców do ogromnego wstrząsu o magnitudzie 9,5 doszło również na terenie Chile, lecz tym razem północnego, ok. 3800 lat temu.

Według badaczy trzęsienie było tak silne, że spowodowało fale tsunami o wysokości ponad 20 metrów, które mogły mieć zasięg nawet do ośmiu tysięcy kilometrów. Uczeni twierdzą, że skutki zniszczeń były tak przerażające, że ludzie musieli opuścić swoje osady na 1000 lat.

Nikt nie spodziewał się, że w tym regionie może dochodzić do tak dużej aktywności sejsmicznej

Na północy dzisiejszego Chile ponad 3000 lat temu doszło do gigantycznego przesunięcia wzdłuż uskoku tektonicznego. Naukowcy twierdzą, że to zjawisko mogło obejmować nawet tysiąc kilometrów przebiegu uskoku. – Dotychczas badacze nie brali pod uwagę, że w tym miejscu na świecie może dojść do tak ogromnego przesunięcia – tłumaczy James Goff, geolog z University of Southampton, jeden z autorów badania.

Uczony dalej wyjaśnia, że do tak potężnego trzęsienia ziemi doszło dlatego, że jedna z płyt tektonicznych została „wepchnięta” pod drugą. W tym miejscu dochodziło do ocierania się obydwu płyt, co wywoływało rosnącą aktywność sejsmiczną. Ostatecznie nagromadzenie naprężeń było na tyle duże, że doszło do silnego wstrząsu.

Dowody na olbrzymi wstrząs odnaleziono daleko w głębi lądu

Dowody na potwierdzenie tej tezy naukowcy odnaleźli w różnych osadach przybrzeżnych (np. na głazach) oraz w morskich szczątkach, muszlach i skałach, które zostały wyrzucone daleko w głąb lądu. – Gdyby nie trzęsienie, niektóre z tych morskich organizmów żyłyby spokojnie w morzu – twierdzi prof. Goff. Uczony zaznacza, że niektóre z tych przedmiotów odnaleźli aż na pustyni Atakama.

Badacze postanowili zbadać te elementy metodą datowania radiowęglowego. Uczeni przebadali 17 próbek z siedmiu różnych wykopalisk, które znajdowały się w odległości sześciuset kilometrów od północnego wybrzeża Chile. Okazało się, że wszystkie mają ponad 3800 lat i to właśnie w tym czasie prawdopodobnie zostały wyrzucone z wody.

Uczeni przeanalizowali również dowody archeologiczne, które wykazały ślady starożytnego osadnictwa z tamtego okresu. Domy, które były wówczas zamieszkiwane, zostały całkowicie zrujnowane. Co więcej, na konstrukcjach odkryto osady po falach tsunami.

Naukowcy chcą sprawdzić, czy może w przyszłości dojść do podobnego wstrząsu

– Miejscowa ludność straciła cały swój dobytek. To musiał być dla nich ogromny szok. Byli zmuszeni przenieść się daleko w głąb lądu. Nie zapominajmy, że w przeszłości żyło się głównie na wybrzeżach, ze względu na dostęp do wody – twierdzi Groff. Według autorów badania, wszystko wskazuje na to, że ludzie wrócili na swoje ziemie dopiero 1000 lat później.

Naukowcy mają nadzieję, że kolejne badania pomogą ustalić, czy istnieje ryzyko kolejnego, tak dużego trzęsienia ziemi w tym regionie. Biorąc pod uwagę skalę ostatniego wstrząsu, dziś byłby on prawdopodobnie dużo bardziej śmiercionośny. Samo Chile zamieszkuje nieporównywalnie więcej mieszkańców, a wyspy południowego Pacyfiku są od wielu lat popularnym kierunkiem turystycznym.

Źródło: Science Advances.