Atak na szczyt zaczęli w sobotę 16 stycznia o godz. 2.30 w nocy lokalnego czasu. W rozgwieżdżoną noc przy minus 60 stopniach wyruszyli z obozu III na 7315 m n.p.m., doczekali w „czwórce” na wysokości 7620 m n.p.m. do wschodu słońca i w jego rozgrzewających promieniach ruszyli dalej.

– Łączyło nas wspólne poczucie dumy, wspólny cel. Robiliśmy to dla Nepalu – wyznał dwa dni po sukcesie Nirmal, zwany przez wszystkich Nimsdaiem. – Przekroczyliśmy barierę bólu, a słońce dodało nam energii – skomentował tamten moment nieformalny szef nepalskiego zespołu. 

O godz. 15 pokonali zabójczy żleb, a tuż przed godz. 17 metrów i dosłownie kilka metrów od wierzchołka góry stanęli ramię w ramię i weszli tam, gdzie nikt przed nimi nie dotarł zimą. W tym miejscu zaczyna się poniższe nagranie.

 

 

– Brat z bratem, ramię przy ramieniu, szliśmy do szczytu śpiewając narodowy hymn Nepalu. Zatrzymaliśmy się niespełna 10 metrów poniżej, przywarliśmy do siebie, by jako jeden zespół zaznaczyć ten historyczny wyczyn, pierwsze zimowe wejście na K2 – opisuje film jego autor.

Nimsdai dodaje, że nie liczyły się ich własne plany i motywacje, nie osobista chciwość a jedynie połączone siły i wizja nepalskiego zespołu.

– Jestem niezwykle dumny ze wszystkich członków naszego zespołu, że pomimo wszystkich trudów i dzięki własnej bezinteresowności, osiągnęli tego sukcesu dla Nepalu i ludzkości. Jednocząc się pokazali, że nic nie jest niemożliwe. Jesteśmy dumni, że możemy dzielić się tym momentem z resztą świata – podkreślił nepalski atleta.

Nirmal Purja często porusza kwestie zmian klimatycznych. Ludzie jak on chodzący po górach widzą je często z perspektywy niedostępnej dla większości z nas. Tak i tym razem Nepalczyk wspomniał, że tak jak ich dziesiątka wchodząca na K2, ludzkość zdoła przezwyciężyć ten kryzys tylko wspólnie.