Plotki o tym, że odnaleziono jeden z tajnych niemieckich transportów kosztowności, krążą już od kilku tygodni. Jego rzekomi znalazcy za pośrednictwem kancelarii prawnej zgłosili się do władz miasta z informacją, że wskażą jego lokalizację w zamian za 10 proc. znaleźnego. Dokumenty przedstawione przez nich były na tyle wiarygodne, że samorząd podszedł do sprawy poważnie. Według znalazców, pociąg ma zawierać m.in. „przedmioty wartościowe, cenne materiały przemysłowe oraz kruszce szlachetne”.

(Czytaj też: Polska wyspa skarbów)

– Widziałem dobrej jakości zdjęcie georadarowe, pokazujące, jak ten pociąg wygląda – cytuje generalnego konserwatora zabytków Piotra Żuchowskiego serwis gazeta.pl. – Informacje o tym, gdzie ten pociąg się znajduje i jaka jest jego zawartość, przekazała na łożu śmierci osoba, która pracowała przy ukryciu tego pociągu – mówi Żuchowski.

Na razie wiadomo tylko, że tajemniczy pociąg znajduje się w zasypanym tunelu na odcinku między 61. a 65 kilometrem kolejowej trasy Wrocław – Wałbrzych. "Możemy przypuszczać, że chodzi o tunel, który miał istnieć przy linii kolejowej pomiędzy Świebodzicami i Wałbrzychem. Wlot do tunelu miał być ukryty pod skarpą w pobliżu stacji Wałbrzych Szczawienko. Tę lokalizację jako najbardziej prawdopodobną wskazuje Tadeusz Słowikowski, pasjonat historii i poszukiwacz z Wałbrzycha" – pisze "Gazeta Wrocławska".

(Czytaj też: Zamki Dolnego Śląska)

W wywiadzie dla dziennika Słowikowski przekonuje, że nie ma mowy, by w pociągu znajdowało się złoto. – Jeśli pociąg przewoził jakiś ładunek, to moim zdaniem mogły być to surowce strategiczne dla przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy, np. rudy wolframu. Ewentualnie jego ładunek stanowiło uzbrojenie, nie można również wykluczyć pocisków z gazami bojowymi. Dlatego wszelkie prace związane z tym znaleziskiem powinny być prowadzone pod nadzorem wojska – mówi gazecie.