Bardzo szybko Japończycy doszli do wniosku, że rybami i ryżem można wykarmić wielu ludzi, którzy nie tylko nasycą swoje brzuchy, ale również spożyją zdrowy posiłek. Taka dieta, stosowana przez wiele pokoleń Japończyków, doprowadziła do tego, że kraj ten jest dzisiaj liderem pod względem liczby ludzi dożywających setki. Pierwowzorem obecnie znanych nam dań sushi były zwykłe kuleczki i  ruloniki formowane z ryżu i polewane słodzonym octem. Potrawa tak przygotowana była niezwykle praktyczna i ekonomiczna. Nie psuła się przez bardzo długi czas i można ją było bezpiecznie zabrać w drogę lub na pole. Dopiero później zaczęto do tak przygotowanego ryżu dodawać ryby, które co najmniej przez trzy miesiące marynowano w wielkich beczkach, a później umieszczano pod prasą. Większość cudzoziemców kręciła nosem na widok, a przede wszystkim zapach i smak, tak przygotowanej potrawy. I sushi pewnie pozostałoby japońską tajemnicą kulinarną, gdyby nie wymyślono ryżowo - rybnych wspaniałości, różniących się od swoich pierwowzorów nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim smakiem.
Jeszcze kilka lat temu nikt nie przypuszczał, że świat oszaleje na punkcie surowej ryby z ryżem. Ja sama, gdy po raz pierwszy kosztowałam sushi, wzdrygałam się na samą myśl o włożeniu do ust kawałka surowego łososia położonego na kupce ryżu. A teraz? Nie mogę się doczekać kolejnej wizyty w barze sushi. Zawinięte w liście lub wodorosty rulony ryżu, nadziane marchwią, ogórkiem czy awokado, pastą rybną, suszonymi wodorostami, kawałkami makreli czy ryby maślanej. Do tego oczywiście nie może zabraknąć śliwkowego wina, podawanego z kostkami lodu. Niebo w gębie. Jedyne, co może odstręczać, to wygórowana cena, jaką trzeba zapłacić za chwilę kulinarnej przyjemności. Co ciekawe, w dzisiejszej Japonii mało kto przygotowuje sushi w domu Podobnie jak u nas jest to danie typowo restauracyjne.

Tekst: Agnieszka Budo