Pogoń Starnawskiego za rekordem świata w Hranickiej Propasti trwa już kilka lat. Kiedy w październiku 2012 roku zszedł tam na głębokość 223 metrów, bijąc tym samym rekord Polski, jego sonda Starnaś 1 wskazała, że to wcale nie koniec studni. Pomiary dały wynik 373 m, ale dno wciąż pozostawało poza zasięgiem.

W październiku 2014 roku udało mu się poprawić go o 11 metrów. Hranickiej Propasti wciąż brakowało jednak do rekordu. Najgłębszą studnią pozostawała włoska Pozzo del Merro o głębokości 392 m. (Czytaj też: W pogoni za rekordem świata)

Nurkowania przeprowadzone w ostatnich dniach nie zmieniły tego stanu rzeczy. – Kiedy Krzysiek zszedł do zacisku, przez których przechodził ostatnim razem, na głębokości 210 metrów znalazł ślady małej lawiny. Zacisk przestał być zaciskiem – mówi Marcin Jamkowski, członek zespołu Starnawskiego. – Ale Matka Natura otworzyła przed nim kolejny, większy korytarz. Krzysiek pokonał go i spuścił w dół sondę.

Według jej odczytów, dno znajdowało się na 370 metrach. To płycej, niż podczas poprzednich nurkowań, prawdopodobnie dlatego, że sonda osiadła na zboczu utworzonym przez lawinę.

– Zdecydowaliśmy, że kolejny krok należy do elektroniki. W sierpniu lub wrześniu wracamy do Hranickiej Propasti ze specjalnie zbudowanym na tę okazję robotem. Z jego pomocą pobijemy rekord – dodaje Jamkowski.

Ekspedycja "NG Hranicka Propast – Step beyond 400 m" została wsparta grantem Towarzystwa National Geographic z funduszu Global Exploration Fund dla Europy Północnej.