Oczywiście prym wśród nich wiodą sery francuskie, potem są brytyjskie i potem długo, długo nic. O ich aromacie decydują bakterie, pleśń, składniki kąpieli wodnej, w której są zanurzane. Naturalnie zapach to, jak wiemy, kwestia gustu - coś co dla jednych jest odrażające innych przyciąga niczym najmocniejszy afrodyzjak.

 
Fot. Shutterstock

Roquefort - jeden z najbardziej rozchwytywanych i najstarszych serów świata. Narodził się w małej wiosce Roquefort w południowej Francji. Produkowany z mleka owczego dojrzewał w tamtejszych grotach. Zwany jest serem królów i papieży, bo objadali się nim bez umiaru. Pełnię smaku osiąga po 5 miesiącach, jednak obecnie wielu odstrasza nie tyle jego zapach co charakterystyczny niebieskawy nalot - szlachetna pleśń, która decyduje o niepowtarzalnym smaku roqueforta.

 
Fot. Shutterstock

Normandzki Camembert - francuski numer jeden, pachnie jak skarpety po tygodniowym trekkingu. Ale jego fanów to bynajmniej nie zniechęca. Zachwyca ich bowiem aksamitna tekstura tego sera robionego z niepasteryzowanego krowiego mleka. Dojrzewa trzy tygodnie i je się go łyżką.
 

Fot. Shutterstock

Munster - kolejny francuski specjał rodem z Alzacji, produkowany już w średniowieczu z krowiego mleka w opactwach w Wogezach. Z powodu nieznośnego zapachu zwany też  Potworem. Dojrzewa w wilgotnych piwnicach przez około 3 miesiące. Idealny dodatek do piwa.  

Fot. Shutterstock

Epoisses - delektował się nim sam Napoleon Bonaparte. Podobno nie ma na świecie nic bardziej śmierdzącego, dlatego nie można go przewozić w publicznych środkach transportu we Francji. Ten krowi ser ma kremową, ciągliwą konsystencję, której nabiera po 6 tygodniach.

fot. materiały prasowe

Brie de Meaux, nazwany na cześć miasta, gdzie się narodził. Podobno ostatnim życzeniem umierającego Ludwik XIV było zjedzenie właśnie kawałka tego sera. Wytwarzany z krowiego mleka został przez ministra Talleyranda nazwany królem serów. Ma swoich wiernych fanów zachwycających się jego słodkawym, kremowym smakiem, który idealnie współgra z szampanem.

fot. materiały prasowe

Limburger, ser limburski, narodził się gdzieś na granicy Niemiec, Belgii i Holandii, prawdopodobnie obok miasta Liege. Produkuje się go z pasteryzowanego krowiego mleka. Ma kolor od białego do brązowego, mazistą konsystencję i jest pikantny w smaku. Gdy dojrzeje podobno pachnie, jak obora. To jeden z tych serów, które kochamy nienawidzić.

Fot. materiały prasowe

Śmierdzący biskup, czyli ser z wysp brytyjskich. Wymyślili go Cystersi, którzy wyrabiali go z pasteryzowanego mleka krów z Gloucestershire. W trakcie dojrzewania, co cztery tygodnie ser jest płukany w soku z gruszek, który ma taką samą nazwę, jej prawdopodobnie zawdzięcza ów niepowtarzalny aromat.


fot. Shutterstock
Blue Stilton - król brytyjskich serów, ma różną konsystencję w zależności od stopnia dojrzałości, tak samo rozwija się też jego zapach. Jednak zasada przy wyborze ser jest prosta im bardziej cuchnie tym jest lepszy. A dojrzewa nawet 12 miesięcy.

Fot. Shutterstock
Taleggio, pierwszy włoski ser na liście, narodził się w X wieku i jest produkowany późną jesienią i zimą z pasteryzowanego mleka krowiego. Idealnie pasuje do salaty np. rukoli i orzechów. Dojrzewa na drewnianych deskach.